GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościWięcej sacrum, mniej profanum
Strona 3 z 7
Improwizacje sonorystyczne Witolda Szalonka, do końca pozostającego wiernym nieustannej wynalazczości w zakresie poszerzonej dźwiękowości, dzielą się na trzy fazy: pierwszą, drapieżnie bruitystyczną, a więc hałaśliwie agresywną, z górującym nad wszystkim przenikliwym dźwiękiem wydobywanym z samego ustnika klarnetu, poprzez wolną, smakującą w wyszukanych brzmieniach, zakończoną accelerandem, czyli przyśpieszeniem, i ostatnią, w której powracają efekty z pierwszej części, ale już nie w takim natężeniu. Podobny przebieg posiada Ożywający Xenakis I (Xenakis Alive I) Reinholda Friedla, ucznia Szalonka, grającego jednocześnie na fortepianie i wchodzącego w skład występującego tego wieczora zespołu „Zeitkratzer”, tyle że w drugiej fazie pojawia się dynamiczne crescendo, a w ostatniej następuje uspokojenie, by po dłuższej pauzie pojawiła się krótka, dowcipna puenta, będąca wyrazistym znakiem muzycznej interpunkcji.
Jako że repertuar preparacji tradycyjnych instrumentów w celu uzyskania rozszerzonej brzmieniowości pozostaje ograniczony i skończony, utwory te w pewien sposób się do siebie upodabniają (dotyczy to również otwierających wieczór Monochromów Zbigniewa Karkowskiego), tak że niewiele zmieniłaby w przebiegu koncertu zmiana ich kolejności. Być może zatem nieporozumieniem jest poszukiwanie rudymentów formy w kształtowaniu ich przebiegu, skoro w znacznej mierze pozostaje ona otwartą, by nie powiedzieć amorficzną, i przyjąć należy inną strategię odbioru w podejściu do tej muzyki. Po prostu dać się unieść jej nieśpiesznemu tokowi i czystej ekspresji dźwiękowej materii? Takie refleksje przychodziły mi do głowy, zwłaszcza podczas słuchania wypełniającej drugą część wieczoru wolno przepływającej kompozycji Poruszenie i zastój (Agitation & Stagnation) Kaspra T. Toeplitza, który stanął zarazem za pulpitem dyrygenta. Panuje dość rozpowszechnione przekonanie, że za pomocą techniki sonorystycznej nie sposób zbudować większej formy. John Zorn zadał temu kłam, dokonując syntezy dotychczasowych poszukiwań w tym względzie, a jego koncert kompozytorski nieoczekiwanie stał się największym wydarzeniem festiwalu. Co prawda, jego twórczość charakteryzuje do pewnego stopnia stylistyczny eklektyzm, ale zarazem przesądza on o jej atrakcyjności dla słuchacza. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |