GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościZa co kochamy Danutę Paziukównę
Strona 1 z 2
Wybitny polski tenor Robert Woroniecki widząc oblężoną przez tłum Danutę Paziukównę, krzyknął na całą piękną salę koncertową wrocławskiej Akademii Muzycznej: „Tę Danusię kochali i kochają dosłownie wszyscy!” Na jej jubileusz 50. lecia pracy pedagogicznej przyszedł „cały Wrocław”. Brakło jedynie Opery, której ta wybitna polska śpiewaczka poświęciła całą swą – trwającą od roku 1959 – karierę. Będąc wokalnym ambasadorem Wrocławia, niemal całą drugą połowę ubiegłego stulecia prezentowała walory swego pięknego liryczno-koloraturowego sopranu, śpiewając wszechstronny repertuar operowy (od Gildy po Manon Lescaut), operetkowy (od Saffi po Hannę Glavari), wiele dzieł oratoryjnych i mnóstwo pieśni polskich i obcych, z różnych epok i stylów.
W latach sześćdziesiątych podziwiałem ją na gościnnych występach w Poznaniu, trzykrotnie pracowaliśmy w Operze Wrocławskiej, potem przyjeżdżała do Łodzi, ukwiecając moją dyrekcję w Fideliu, Żydówce, Weselu Figara, Kawalerze srebrnej róży i Don Juanie (Elwira).
Mogła zawsze – zwłaszcza we Wrocławiu – liczyć na komplety i uwielbienie publiczności, gdy pojawiała się na scenie w Cyruliku sewilskim, Marcie, Don Juanie (Zerlina), Cosi fan tutte, Fauście, Zemście nietoperza, Studencie żebraku, Boccaccio, czy Viva la mamma.
Swą długoletnią karierą, przekształconą z czasem w wybitną działalność pedagogiczną, była łącznikiem między powojenną tradycją operowego Wrocławia (dyrektorzy Drabik, Garda, Wiłkomirski, a zwłaszcza Adam Kopyciński), a osiągnięciami tego Teatru w latach 70. tych i 80. tych (szczególnie za dyrekcji Roberta Satanowskiego, bo o sobie paraliżująca skromność nie pozwala mi wspominać). Wśród wielkiego grona jej dawnych studentek znajdują się śpiewaczki tak wybitne, jak Monika Cichocka, Aleksandra Kubas-Kruk, Ewa Małas-Godlewska czy Agata Zubel. Jej pierwszym absolwentem stał się również mężczyzna, tenor o europejskiej karierze Tadeusz Galczuk, który przyjechał z Hanoweru na jubileusz swej Profesorki, zaśpiewał Granadę i wyściskał Mistrzynię niezwykle serdecznie.
Benefis uzupełniali swymi występami inni jeszcze wychowankowie Teresa Marut zaśpiewała wokalną wersję Mazurka op. 33 nr 2 Chopina, Tomasz Jedz „Twoim jest serce me…” z Krainy uśmiechu, Monika Cichocka Vissi d’arte… z Tosci (rewelacyjnie!), znakomity duet Aleksandry Kubas-Kruk i Piotra Łykowskiego z Rodelindy Haendla, po czym „Cudne oczy” Friemana, które za mego dzieciństwa śpiewała stara Ada Sari, a teraz młoda Kubas-Kruk, tylko jeszcze piękniej. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |