Galeria
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Ewa Wycichowska przed beatyfikacją
Strona 1 z 2
Jagoda Ignaczak, wieloletnia kierowniczka literacka i rzeczniczka prasowa Polskiego Teatru Tańca napisała książkę o Ewie Wycichowskiej. Ta skądinąd uznana i pracowita choreografka sprawiała często kłopoty nie tylko z percepcją swych prac, ale również z nadawanymi im dziwacznymi tytułami. Oto niektóre przykłady: Fantazja na Harnasia, Dziecko Słońca, Transs… Nieprawdziwe zdarzenie progresywne, +- skończoność, a ja tańczę, spotkania w dwóch niespełnionych aktach, FootBall@..., Szkoda, że Cię tu nie ma, dobrze że tu jesteś. Równie dziwacznie brzmi tytuł opasłego portretu Ewy Wycichowskiej istnienie grać.Pozwala to przypuszczać, że kierowniczka literacka majstrowała również przy tytułach baletów swojej szefowej.
Jej dorobek artystyczny jest zaiste imponujący. Ponad 40 ról w Łodzi i Poznaniu, około 60 prac choreograficznych i 30 wstawek baletowych oraz ruch sceniczny w spektaklach dramatycznych i operowych, kilkanaście choreografii i ról w filmach i telewizji, a do tego jeszcze kilka reżyserii teatralnych. W czasie 48 lat kariery została uhonorowana 33 skrupulatnie wyliczanymi nagrodami i odznaczeniami, co przypada około 1,45 odznaczenia na każdy sezon.
Równie bogaty jest przebieg kariery pedagogicznej Ewy Wycichowskiej. Po dyplomie z wyróżnieniem w poznańskiej Szkole Baletowej nauki pobierała w Paryżu, studia w Sekcji Nauczycielskiej Tańca Warszawskiej Akademii Muzycznej, zakończone tytułem magisterskim. Podyplomowe kursy menedżerów kultury na UAM, obrona doktoratu, a wkrótce potem habilitacja, wreszcie godność profesora sztuk muzycznych, nadana przez prezydenta RP. Takiej ilości edukacji nie zaznała w Polsce ani XV-wieczna Nawojka, ani królowa Bona, ani nawet podwójna noblistka Maria Curie-Skłodowska, która wszakże publicznie nigdy nie tańczyła.
Życiorys i karierę naukową utytułowanej primabaleriny opisała szczegółowo, skrupulatnie, z oddaniem, uczuciem i czołobitnością Jagoda Ignaczak, popełniając kilka tylko nieścisłości, ale za to wiele przeinaczeń. Stefan Wysocki nie był mężem Tatiany, a jej synem, o czym w szkolnych czasach Ewy wiedzieli wszyscy. Na Kasprowicz i Kowalską tylko po bufetach i garderobach wołano Lilka i Baja. Natomiast te dwie świetne i zasłużone polskie baletmistrzynie mają imiona Liliana i Barbara, więc trzeba było to w tekście uszanować. Tak samo nazwisko Janiny Pudełek, wybitnej uczonej, historyka tańca i baletu, którą autorka nieznośnie nazywa Pudełkową (sic!), na co w słowie pisanym nie odważyłby się nikt inny. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |