Przegląd nowości

Czy współczuć starszej pani?

Opublikowano: poniedziałek, 03, październik 2016 17:39

Należący już do klasyki dramat Friedricha Dürrenmatta Wizyta starszej pani nabiera w adaptacji Wawrzyńca Kostrzewskiego upiornej aktualności. Sam reżyser zresztą twierdzi, że pojawiające się wiele razy w sztuce słowo „sprawiedliwość” także u nas bardzo często utożsamiane jest z zemstą. Choćby makabryczne relacje telewizyjne z procesów o zabójstwo zwykle kończą się pytaniem do krewnych ofiar, czy są usatysfakcjonowani wyrokami na zbrodniarzy, czy doczekali się sprawiedliwości. - Mam poczucie  mówi Wawrzyniec Kostrzewski - że dziś też żyjemy w społeczeństwie odwetu. W Polsce trudno o wybaczenie, a zemsta często staje się lekko zakamuflowanym elementem politycznej strategii, narzędziem modelowania państwa, społeczeństwa, narodu.

Plakat,wizyta

Uświadomienie sobie tej strasznej prawdy sprawia, że oglądamy sztukę z niepokojem, niemal drżeniem z przerażenia. Czy to możliwe, by ta absurdalna w sumie historia, jakaś groteska, czy cyrk o tematyce społecznej była tak bliska realiów w jakich żyjemy? Zapewne celem sztuki jest katharsis, uświadomienie sobie do czego doszliśmy w naszych demokratycznych eksperymentach, ale czy ta terapia musi być aż tak bolesna? Bo kiedy w trakcie akcji dowiadujemy się zdanie po zdaniu jaka tragedia spotkała przed wielu laty główną bohaterkę, to zaczynamy jej współczuć, choć przecież jest to zdecydowanie czarny charakter. I znów łapiemy się na tym dwuznacznym słowie „sprawiedliwość”.


Historia została zainscenizowana  w nieco cyrkowym stylu. Scena obrotowa wypełniona nieładnymi, ale wielofunkcyjnymi dekoracjami, (scenografia i kostiumy Anety Suskiewicz), nie ma nic pociągającego, bo znajdujemy się w jakiejś zapyziałej dziurze.  Reżyser specjalnie nazwał ją  po polsku Gnojewem, bo uznał, że nie ma się co skrywać za niemieckojęzycznym odpowiednikiem nazwy miasteczka. Gdzieś niedaleko Gnojewa leży większe Cielakowo, w którym jest np. taka instytucja jak kino.

Wizyta starszej pani 1

Scena z dekoracjami się kręci, a postacie spektaklu niczym w jakimś upiornym transie krążą po niej w odwrotnym kierunku, wykonując pantomimiczne gesty. Scenom niemym towarzyszy muzyka, tak samo obsesyjna jak owe „piesze antrakty”; powtarzające się struktury dźwiękowe dodają atmosferze spektaklu pierwiastka nieuniknionego, nadchodzącego szaleństwa. Warto dodać, że w jednej ze scen występuje amatorski, złożony z aktorów, ale czysto intonujący chór. Muzyka, a może raczej oprawa muzyczna jest dziełem Piotra Łabonarskiego, co sugeruje, że jej autor jest synem aktorki grającej postać tytułową. Synem jej jest również reżyser.

Wizyta starszej pani 2

Powodzenie dramatu wydaje się więc być zasługą tej jednej artystycznej rodziny, ale Halina Łabonarska, choć jest bezdyskusyjną gwiazdą, nie stanowi  jedynego jasnego punktu na scenie. Partneruje jej godnie znakomity Adam Ferency, jako Ill. Również pozostałe role zostały obsadzone starannie; bardzo wyrazisty jest tutaj dyrektor gnojewskiego gimnazjum Łukasz Lewandowski, czy choćby żona nieszczęsnego Illa- Małgorzata Niemirska. Postacie dziennikarzy, świty starszej pani czy innych mieszkańców miasteczka są zdecydowanie przerysowane, i ten zamysł reżysera trzeba uznać za bardzo trafny. Bo przecież nie można się zgodzić na takie, jak w sztuce, rozwiązanie naszych narastających problemów. To wszystko powinno być tylko koszmarnym snem.

                                                                                            Joanna Tumiłowicz