Przegląd nowości

Wykształcić mistrzów

Opublikowano: czwartek, 22, luty 2024 17:56

Ktoś policzył że Opera Master Class 2024 im. Antoniny Campi w Lublinie jest już 13. z kolei spotkaniem młodych adeptów sztuki wokalnej z doświadczonymi pedagogami. Tym razem kurs mistrzowski prowadzili w dniach 13-18 lutego sopran Ewa Vesin, pianista i korepetytor wokalny Marcin Kozieł oraz tenor i pedagog prof. Adam Zdunikowski. Śpiewakom towarzyszyli też doświadczeni pianiści Misza Kozłowski oraz Olga Tsymbaluk. Wśród zakwalifikowanych do Master Class młodych śpiewaków znaleźli się uczniowie Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego w Lubinie, a także studenci Akademii Muzycznych z kraju i zagranicy. Tę zróżnicowaną grupę adeptów wokalistyki publiczność lubelska mogła usłyszeć na galowym koncercie na zakończenie kursu. 

 

Campi,2024 1

 

Program koncertu został tak ułożony, że śpiewacy z małym doświadczeniem, a nawet całkiem początkujący, występowali pomiędzy wokalistami z dłuższym stażem, jednak stopień trudności wykonywanego repertuaru pozwolił wszystkim uczestnikom zaprezentować się na tyle interesująco, by nie tworzyć przepaści pomiędzy młodszymi i starszymi. Tylko jedna śpiewaczka mogła się wykazać pracą w zawodowym teatrze operowym; była to zamykająca koncert sopranistka Paulina Janczaruk, solistka niedawno powstałej Opery Lubelskiej. Pozostali wciąż jeszcze się uczą a ich poziom umiejętności jest bardzo zróżnicowany. Koncert rozpoczęła Laurentia Andrea Paraschiv z Rumunii, kształcąca się w Wiedniu, która zaśpiewała w języku niemieckim popisową arię Adeli z operetki Zemsta nietoperza Johanna Straussa. Można było podziwiać jej sprawność koloratury i bogactwo interpretacji aktorskiej. Z drugiej strony warto byłoby jeszcze popracować nad barwą głosu, bo wyraźne skłonności do lżejszej muzy nie wystarczą. Koloraturą mogła też czarować słuchaczy Hu Xushi również przybyła z Wiednia, która niemal perfekcyjnie zaśpiewała arę Caro nome z opery Rigoletto Giuseppe Verdiego. Czy dobrze zrozumiała tekst arii Gildy, skoro tyle wysiłku poświęciła na precyzję koloraturowych figuracji? Kolejnym artystą był młody polski baryton Arkadiusz Aniszewski, który wykonał pieśń Mieczysława Karłowicza Na spokojnym, ciemnym morzu. Nie dowiódł wielkich umiejętności interpretacyjnych, ale pokazał dobry i ładny w tembrze głos, który jeszcze rozkwitnie przy mocniejszym oparciu na oddechu. Także ładny, dziewczęcy sopran zaprezentowała Karolina Fatla we wdzięcznej aryjce z Don Giovanniego Mozarta. Anna Ziółek jest już na wyższych studiach we Wrocławiu i mogła pochwalić się siłą dobrze prowadzonego głosu oraz dramatyczną ekspresją. 


Aria z opery Halka Stanisława Moniuszki należy do popisowych. Wykonała ją bardzo dobrze pod względem wokalnym jak też zbudowała interesującą postać matki pochylonej nad umierającym dzieckiem, ale i kobiety zranionej i porzuconej przez swego pana. Larissa Angelini reprezentowała wśród uczestników kursu Szwajcarię. Można ją uważać za sopran lirico-spinto. Zaśpiewała arię z opery Manon Lescaut Pucciniego. Przydałoby się jeszcze pracować nad wyrazem dramatycznym i zróżnicowaniem dynamicznym. 16. letnia Lena Superczyńska dopiero zaczyna swoją przygodę ze śpiewem solowym i wybrała wdzięczną pieśń Stanisława Niewiadomskiego Sosna. 

 

Campi,2024 4

 

Wyszło dobrze. Dziewczyna zrealizowała wszystkie uwagi, jakie podczas kursu otrzymała od prof. Adama Zdunikowskiego. Jest postęp. Na początkującego śpiewaka wyglądał też Karol Śliwiński, któremu przypadł w udziale spokojny utwór Caro mio ben Giuseppe Giordani. Z kolei Piotr Więcaszek sporo uwagi poświęcił sensowi arietty Leporella, który skarży się na los sługi słynnego uwodziciela. Do muzyki Mozarta przystąpił jednak z pewnym lekceważeniem. Z Mozartem i Don Giovannim wystąpiła też Weronika Ogonowska. Jej z kolei można by doradzać wyrównanie śpiewanych rejestrów i większą precyzję w prowadzeniu głosu. Bezbłędną emisję w prowadzeniu koloraturowego sopranu pokazała pochodząca z Korei Płd. Heejae Roh. W jej wykonaniu Aria z Lunatyczki Vincenzo Belliniego była prawdziwą perełką, którą można by wykorzystać w każdym przedstawieniu. Oczywiście z odpowiednią reżyserią. Anna Kharaidze pochodząca z Gruzji zaśpiewała wyrażającą gniew arię z Don Giovanniego. Było to imponujące, choć w części środkowej w piano przydałoby się więcej słodyczy w głosie. Gdy na sceną znów wróciła Halka Moniuszki można było życzyć Jakubowi Balińskiemu więcej swobody w arii Jontka. Wykonanie tego popisowego i trudnego wokalnie utworu było jeszcze dosyć surowe. Za to tenor Farhad Soltani z Iranu w dramatycznej arii Cavaradossiego z opery Tosca Pucciniego pięknie poprowadził dobrze nagłośniony wolumen i wypełnił salę Filharmonii Lubelskiej dźwiękiem. Jemu też zaproponowano bisowanie na zakończenie koncertu. Bardzo profesjonalnie zaśpiewała Hanna Rogoża arię z opery Rusałka Dworzaka, dała tej miłosnej skardze sporo ciepła. Wreszcie ostatnia artystka, Paulina Janczaruk zaproponowała w wirtuozowskiej arii Lalki z opery Opowieści Hoffmanna Offenbacha wszystkie walory głosowe, sceniczne i humorystyczne, w czym pomagał jej akompaniujący Marcin Kozieł. 


Ten występ wprowadził publiczność w zachwyt, także z powodu teatralnych elementów. W rezultacie Paulina jeszcze raz wystąpiła na zakończenie śpiewając arię Królowej Nocy Mozarta idealnie i precyzyjnie wykonując wszystkie flautety (dźwięki przypominające grę na flecie), zaś wspomniany już Farhad Soltani popisał się jeszcze monologiem z Arlezjanki Francesco Cilea.

 

Campi,2024 5

 

Na zakończenie kilka uwag ogólnych. Zapowiadający poszczególne utwory Jakub Gąska powinien w celu większego zainteresowania publiczności powiedzieć kilka słów o każdej z prezentowanych arii, zarówno tych wesołych jak i tragicznych, zwłaszcza tych śpiewanych w obcych językach. Koncert byłby wtedy dla publiczności ciekawszy i pozostawił więcej wrażeń. Co do samego kursu Master Class trzeba zauważyć, że poziom muzyczny uczestników systematycznie rośnie, wzrasta też liczba osób przybywających do Lublina z zagranicy. Bardzo dobrze, że wśród prowadzących są wybitni soliści, jak Ewa Vesin i Adam Zdunikowski, bo ich uwagi o charakterze praktycznym bardzo pomagają w wykonywaniu trudnego repertuaru na scenie. Świetnie sprawdziły się pomysły interpretacyjne prof. Zdunikowskiego dotyczące np. wykonania pieśni Chopina Smutna rzeka i Niewiadomskiego – Sosna, bo wykonawcy musieli zastanowić się i zrozumieć jaki sens przyświecał autorowi tekstu (wiersza) i spróbować przekazać te odkrycia słuchaczom. Po raz pierwszy pojawił się na Master Class w Lublinie Marcin Kozieł, który zasypywał kursantów niezliczonymi uwagami i radami, większość z nich okazywała się skuteczna. Np. trudna do prawidłowego wymówienia dla osób z Korei głoska „sz” po kilku zabawnych próbach okazała się możliwa do wykonania w arii w języku niemieckim. W sumie tegoroczną Master Class im. Antoniny Campi w Lublinie trzeba uznać za bardzo udaną. Współorganizatorami wydarzenia były: Stowarzyszenie Richarda Straussa, Centrum Spotkania Kultur w Lublinie, Filharmonia Lubelska, Szkoła Muzyczna im. Tadeusza Szeligowskiego w Lublinie, Samorząd Województwa Lubelskiego.

                                                                 Joanna Tumiłowicz