Przegląd nowości

Mieczysław Fogg prolongowany …

Opublikowano: poniedziałek, 13, sierpień 2018 06:31

Postać Mieczysława Fogga jest nierozłącznie związana z Warszawą. Urodzeniem (1901), wykształceniem (studia wokalne u Jana Łysakowskiego, Eugeniusza Mossakowskiego, Wacława Brzezińskiego, Ignacego Dygasa, Stefana Beliny-Skupiewskiego, Adama Didura i Stanisława Kopfa), udziałem w wojnie polsko-bolszewickiej, poniewierce po okupacyjnych kawiarniach, powstaniem warszawskim, (jako żołnierz AK, pseudonim „Ptaszek” w ciągu 63 dni dał aż 104 koncerty dla podtrzymania warszawiaków na duchu w szpitalach na barykadach i w schronach). Niezależnie od tego uratował życie wielu ukrywających się w jego mieszkaniu przyjaciołom pochodzenia żydowskiego.

 

Również jego powojenna biografia, kariera artystyczna, repertuar i adresy zamieszkania prowadziły wyłącznie do Warszawy. Tutaj zmarł (1990) i spoczął na Cmentarzu Bródnowskim, niemal do końca życia śpiewając, ciesząc się popularnością i wielkim uznaniem. Z sympatią i bez złośliwości opowiadano, że odkopana przez polskich archeologów starożytna mumia w Egipcie otworzywszy oczy zapytała „Czy Mieczysław Fogg jeszcze śpiewa?”.

 

W swym repertuarze posiadał kilkaset utworów piosenkarskich. Występując w całej Europie, obu Amerykach, Nowej Zelandii, Australii, Izraelu, i na Cejlonie wykonał blisko 16 tysięcy koncertów podczas trwającej ponad 60 lat kariery. Jego liczne edycje płytowe sprzedały się w nakładzie aż 25 milionów egzemplarzy. 

 

Jesienne róże, Ta ostatnia niedziela, Pieśń o matce, Pierwszy siwy włos, Zawsze będzie czegoś ci brak, Mała kobietko, Tango Notturno, Kiedy znów zakwitną białe bzy, Mieszkam tu nad Wisłą tyle lat… Ze wzruszeniem wspominając te liczne tytuły, wciąż dźwięczy w uszach aksamitny, pięknie brzmiący, romantyczny i doskonale wyszkolony głos Mieczysława Fogga.

 

Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski anonsując w Telewizji skądinąd świetną inicjatywę koncertu „Fogg – pieśniarz Warszawy” zaznaczył, że biorący w tym przedsięwzięciu udział Szymon Komasa „śpiewa takim głosem jak Fogg”. Otóż nie. Może to ewentualnie dotyczyć skali i barwy. Emisja barytonowego głosu Komasy stanowi wspaniały aparat wokalny, zdolny do wykonywania szerokiego repertuaru operowego, oratoryjnego i pieśniarskiego.


Pozwala na to jego muzykalność, swoboda interpretacyjna i coraz większe obycie sceniczne. Podejmując się zaśpiewania utworów z repertuaru Mieczysława Fogga dał oryginalną, niepospolitą próbę możliwości w dziedzinie piosenkarskiej. Wstępnym bojem zdobył publiczność, głównie dzięki nieśmiertelnemu Tangu Milonga, którym Mieczysław Fogg przez wiele lat uwodził całe legiony swych wielbicielek.

 

Wszak różnica między legendarnym nestorem polskiej piosenki, a młodą gwiazdą polskiej wokalistyki polega – panie dyrektorze Ołdakowski – na tym, że Komasa mógłby bez trudu zaśpiewać cały repertuar Fogga, ale wielki nieboszczyk niestety nie dałby rady wystąpić w Potępieniu Fausta, Legendzie Bałtyku, Cyganerii, Tramwaju zwanym pożądaniem, czy  Falstaffie (aktualny repertuar operowy Komasy).

 

Transmitowane w Telewizji na żywo pięćdziesiąt kilka minut koncertu z warszawskiego Parku Wolności było poważną porażką Jana Młynarskiego śpiewającego, zapowiadającego i czytającego swe objaśnienia wprost z rozstawionych na estradzie sążnistych ściąg. Było go po prostu za dużo zwłaszcza, że „unowocześniające” aranżacje repertuaru Fogga pełne przydługich wstępów, a potem jeszcze równie rozwlekłych interludiów i wokaliz między poszczególnymi częściami piosenek, skutecznie rozbijały nastrój i koncepcję całości.

 

Zespół Młynarski – Masecki Jazz Camerata Varsoviensis grał na bardzo dobrym, wirtuozowskim poziomie w składzie trzy saksofony, skrzypce, fortepian i perkusja. Agata Kulesza i Joanna Kulig zaprezentowały się nienagannie i to – poza Szymonem Komasą – były jasne punkty tego wieczoru.

 

W międzyczasie na bezchmurnym niebie można było – raz na sto lat ! – obserwować zaćmienie księżyca, w sercu przeżywać odejście Kory Jackowskiej, a następnego dnia próbować pogodzić się ze śmiercią nieodżałowanego Tomasza Stańki. Żegnając te wspaniałe postacie muzyki rozrywkowej należy mieć nadzieję, że przeżyjemy jeszcze nie jeden wieczór wspominający – podobnie jak Fogga – ich wspaniałe artystyczne dokonania.

Tymczasem mimo powyższych refleksji dziękujemy komu trzeba, że na inaugurację 74 rocznicy Powstania Warszawskiego Mieczysław Fogg został należycie prolongowany dla teraźniejszych i przyszłych pokoleń!

                                                                              Sławomir Pietras