Przegląd nowości

Aby o nich nie zapomnieć…

Opublikowano: poniedziałek, 02, lipiec 2018 08:07

Często zastanawiam się, skąd się biorą tak silne, wieloletnie, a zarazem przyjacielskie więzi artystów Baletu Poznańskiego, którzy przed 45-laty razem zaczynali dzieje tej niezwykłej instytucji – Polskiego Teatru Tańca. Pewnie dlatego, że do innych zespołów nowi artyści dołączają zwykle do trzonu już istniejącego. A tutaj nowi byli wszyscy, startujący jednocześnie w utworzonym w roku 1973 baletowym teatrze. 

Jedni – jak Roma Juszkat, Przemysław Śliwa, Anna Staszak, Emil Wesołowski, Ewa Pawlak, Jacek Solecki, Zbigniew Krzeszowiak – wnosili swój niemały dorobek solistyczny, pracując już wcześniej z Conradem Drzewieckim w Operze Poznańskiej.

 

Inni – jak Jolanta Dybuś, Zbigniew Misiuda, Mariola Henrykowska, Krzysztof Brygider, Ewa Owczarek, Ryszard Węgrzynek, Bożena Lasota, Krzysztof Białek – dopiero tutaj rozwinęli swe skrzydła. Wśród nich znaleźli się absolwenci gdańskiej Szkoły Baletowej Arkadiusz Duch i Krzysztof Pastor. Przychodząc szczycili się rolami Księcia w tańczonym na zmianę szkolnym przedstawieniu Królewny Śnieżki. W Poznaniu szybko stali się czołowymi solistami. Duch w Cudownym Mandarynie, III Symfonii Szymanowskiego i Modus Vivendi,a Pastor w Epitafium dla Don Juana, Opowieści sarmackiej, Odwiecznych pieśniach i Intymnych listach.Pięknie rozwijała się kariera zmarłego niedawno Henryka Minkiewicza, artystyczna inteligencja przyszłego choreografa Władysława Janickiego (również nie żyje), czy ostatnie role wspaniałej baleriny Lubomiry Wojtkowiak (też już na boskim sądzie).

 

Siłą i atrakcyjnością ówczesnego repertuaru Polskiego Teatru Tańca był zespół. Urodziwe tancerki Lucyna Sosnowska, Elżbieta Mazurkiewicz, Hanna Woźniak, Janina Lisiecka,  Elżbieta Majewska (+), Irena Polus, sprawne technicznie Maria Offierska, Dorota Puzanowska, Krystyna Górska, Zofia Guzik, Violetta Jankowiak, Marietta Kamińska , Jolanta Góra (+) Maria Chudzicka i Danuta Tyborska.

 

Szczególnie wysoki poziom wyszkolenia i dobre warunki sceniczne reprezentowali tancerze: Marek Skarupa, Tomasz Łukaszyński, Zbigniew Łakomy, Mirosław Pach, Ryszard Janek (+), Zbigniew Szydełko, Tadeusz Wasilewski, Stanisław Januszewski, Witold Krasucki i Ryszard Baranowski.

 

Ten ostatni, ale również kilku innych błyszczeli od czasu do czasu w partiach solowych. Conrad Drzewiecki bowiem usilnie dążył do tego, aby Balet Poznański składał się wyłącznie z artystów tańczących na poziomie solistycznym.


Jak meteory przemknęli przez jego repertuar tacy soliści jak Wiesław Kościelak, Juliusz Stańda i Franciszek Knapik, późniejsze podpory repertuaru baletowego teatrów operowych Poznania i Wrocławia.

 

Na naszych oczach rozwijał się talent Piotra Voelkela, który po 6-ciu latach rzucił (na szczęście) szefostwo techniczne PTT, zajął się biznesem i zrobił prawdziwie oszałamiającą karierę. Niestety teraz ciągle nie chce zbudować w Poznaniu nowoczesnej Szkoły Baletowej na miarę XXI - wieku. Dzięki temu stałby się co najmniej uwieczniony, bo przecież  do historii Poznania już dawno przeszedł.

 

Natomiast sędziwe już obecnie grono pionierów Polskiego Teatru Tańca ma się dobrze, a nawet doskonale. Świętując 45-lecie artystycznych dokonań, nieprzemijających koleżeńskich więzi i przywiązania do początków drogi swego unikalnego Teatru zjechali do Poznania niemal w komplecie, pełni emocji, serdeczności i wspomnień, dysponujący ciągle precyzyjną, świeżą, niemal młodzieńczą pamięcią. Wśród nich nestorka Krystyna Kostrzemska – niezastąpiona inspektorka baletu, Teresa Memches – wybitny pedagog i przyjaciel, Czesław Pietrzak – bez którego poginęlibyśmy w kulisach i garderobach oraz Zbigniew Łybacki – znakomity  akustyk. 

 

Po naszym rozstaniu w końcu lat siedemdziesiątych każdy poszedł w swoją stronę. Z radością i sentymentem spotykaliśmy się potem w Rzymie, Paryżu, Lyonie, Amsterdamie, Berlinie, Hofie, Dortmundzie, Würsburgu, Hamburgu, Los Angeles, i Sztokholmie. Na zawsze połączył nas respekt do sztuki tańca, jaką reprezentował Conrad Drzewiecki. Wiele mówiliśmy o tym na poznańskim spotkaniu. Wszyscy byli zgodni, że urnę z prochami Conrada należy przenieść z kolumbarium do alei zasłużonych cmentarza Junikowskiego. W ten sposób następne pokolenia zapamiętają, że w Poznaniu urodził się, wychował, zadebiutował jako tancerz, a potem swym wielkim talentem choreograficznym stworzył Polski Teatr Tańca, w którym zgromadził tak wiele niepowtarzalnych osobowości.

 

A gdyby ktoś spytał, czemu ich niemal wszystkich przy dzisiejszej okazji wyliczyłem, proszę odpowiedzieć, że po, to aby o nich nigdy nie zapomnieć!

                                                                         Sławomir Pietras