Przegląd nowości

Sławek

Opublikowano: czwartek, 07, listopad 2019 20:06

Są ludzie, którzy już za życia stają się legendą. Dotyczy to najczęściej wielkich aktorów, śpiewaków operowych, dyrygentów, malarzy, pisarzy, czasem polityków, o których wtedy mówimy: mężowie stanu. Do takich niezwykłych postaci należy Sławomir Pietras. 2 listopada naszego 2019 roku obchodził 50-lecie swojej działalności jako dyrektor kilku polskich teatrów. Zaczynał jako 25-latek w Estradzie Poznańskiej, którą kierował przez rok wraz ze Zbigniewem Napierałą. Potem była Opera Śląska w Bytomiu, Opera Wrocławska, Teatr Wielki w Łodzi, dwukrotnie Teatr Wielki w Warszawie, wreszcie Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu, któremu szefował najdłużej w jego historii, bo prawie 15 lat.

 

Slawomir Pietras 211-85a

 

Po drodze była Operetka we Wrocławiu i Polski Teatr Tańca Conrada Drzewieckiego. Uroczystość odbyła się w Scenie Na Piętrze w Poznaniu. Była pełna sala, niewielka, ale około 150 zaprzyjaźnionych osób to naprawdę dużo. Sławka poznałem na studiach, ponad 50 lat temu. Obaj jesteśmy prawnikami. Wraz ze św. pamięci Zdzisławem Dworzeckim, legendarnym dzisiaj dyrektorem Filharmonii Poznańskiej i Hanną Suchocką, której przedstawiać nie trzeba, byliśmy gronem prawników tworzących Towarzystwo Przyjaciół Opery. 


Najmniej w nim było studentów Akademii Muzycznej, co symptomatyczne. Losy nasze splatały się. Szczególnie mój i Sławka. Hania została w końcu premierem, a potem wieloletnim ambasadorem RP w Watykanie. Zdzisław nie zaniedbując opery wymyślał wspaniałe programy symfoniczne dla swojej Filharmonii. Ja działałem w radiu i telewizji. Program TVP „Wokół Wielkiej Sceny” wymagał pewnej współpracy z dyrektorami oper. Wszyscy byli życzliwi, szczególnie św. pamięci Robert Satanowski i Ewa Michnik.

 

Jubileusz,Pietras 927-67

 

Ale najbardziej pomocny był Sławomir Pietras. Jego teatr był zawsze otwarty na nasze potrzeby. Wiedział, że działamy dla wspólnej sprawy: dobra opery. Wracając do tego szczególnego wieczoru 2 listopada tego roku, siedzieliśmy zauroczeni. Byli świetni śpiewacy  i rewelacyjny tancerz, związani z drogą zawodową Sławka, ale to przede wszystkim był on na scenie. Jego opowieść o przyjaciołach, współpracownikach i wrogach (któż wielki ich nie ma) była fascynująca. Zaprosił nas na stulecie. Przyjdziemy.

 

                                                                       Piotr Nędzyński