Przegląd nowości

Perła belcanta „Norma” Vincenzo Belliniego w Operze Krakowskiej

Opublikowano: piątek, 25, październik 2019 20:52

„Wszyscy geniusze umierają młodo” – mówił o Bellinim poeta Heine. Ten romantyczny mistrz włoskiego bel canta żył tylko 34 lata. To jedną z belliniowskich arii śpiewała w Paryżu Delfina Potocka przy konającym Chopinie, na jego prośbę. Znawcy twierdzą, że to właśnie śpiewne belliniowskie frazy inspirowały chopinowskie nokturny. Obaj mistrzowie muzycznego romatyzmu znali się osobiście i bardzo cenili.

 

Norma 737-2

 

Bellini napisał Normę w okresie swojego pobytu we Francji (premiera w La Scali w 1831 roku), nawiązując do heroicznego nurtu opery francuskiej. Powstało dzieło pełne dramatyzmu, ale i najeżone sporymi trudnościami technicznymi, uzasadnionymi wszakże zamysłem twórczym kompozytora. Miłość, duma, zdrada, niewola, namiętność, żądza władzy, zazdrość, zemsta, tragizm, przekleństwo, zły los, katastrofizm, beznadziejność ludzkich wyborów, sprzeczność ludzkiej natury, rozpacz i ból – wszystko to znajduje w Normie swoją artykulację, głęboką i wzruszającą, zmuszającą widza i słuchacza do refleksji filozoficznej natury. 


Opera Krakowska zdaje się obecnie egzystować w świetnym okresie swej artystycznej działalności. Bez zbędnych nowinek, udziwień, pseudounowocześnień mających rzekomo zachęcać współczesnego widza do odwiedzenia tego przybytku sztuki, proponuje klasyczne interpretacje, z pełnym szacunkiem dla partytury, libretta, przy oszczędnej, ale i pełnej wyrazu scenografii, przemawiając do wyobraźni odbiorcy tym, co w teatrze muzycznym najważniejsze – słowem i dźwiękiem, ujętych w formę dzieł sztuki przez niepowtarzalnych mistrzów.

 

Norma 737-14

 

Stąd ponadczasowa siła takich dzieł, jak Norma Belliniego, która zapisała się złotymi zgłoskami w dziejach opery. Wybrałem się do Opery Krakowskiej na dziesiąty spektakl Normy 29 września 2019 roku, blisko dwa lata od premiery, która miała miejsce 27 października 2017 roku.

 

Norma 737-25

 

Obsada znakomita! Karina Skrzeszewska jako Norma, Paolio Lardizzone jako Pollione, Agnieszka Cząstka-Niezgódka jako Adalgisa, Szymon Kobyliński jako Oroveso, Agata Dembska-Kornaga jako Clotilde, Jarosław Bielecki jako Flavio, Piotr Kutnik i Bartłomiej Litwa jako synowie Normy. Oczywiście, niezawodna Orkiestra, Chór i Balet, wszystko pod wprawną ręką Tomasza Tokarczyka. Mówią o Normie, że jest perłą belcanta. Ale ten piękny śpiew, wraz z całym zamysłem dramatycznym dzieła, u Belliniego sięga boskich tajemnic sztuki, która, jak pisał Zygmunt Mycielski, jest „światem zmysłów i ducha”. 


Czyż nie jest ona, sztuka, zwierciadłem, w którym przegląda się człowieczy los? Jakie znaleźć środki wyrazu, by przemówiły do skomplikowanej ludzkiej natury? Muszą spotkać się razem – kompozytor, reżyser, artyści, by znaleźć estetyczną nić porozumienia, by odpowiedzieć sobie na pytanie – o czym będzie ta opowieść i jakimi środkami ma przemówić do widzów i słuchaczy, którzy także chcą być współtwórcami wydarzenia.

 

Norma 737-20

 

Twórca wizji całości Normy, reżyser Laco Adamik wielokrotnie podkreśla, że teatr operowy ma te same zadania, co teatr dramatyczny – mamy przeżywać losy bohaterów, identyfikować się z nimi. Dramat wyrażony przez słowo i muzykę – nic dodać, nic ująć. Od czasów greckich tragedii człowiek w życiu i na scenie tak samo cierpi, cieszy się, zastanawia nad sensem swego istnienia.

 

Norma 737-37

 

Ten skupiony, nostalgiczny teatr podkreślają scenografie Barbary Kędzierskiej, surowe, często symboliczne, wydobywające z nas, odbiorców, duchowe refleksje o prawdziwej ludzkiej naturze, pełnej niepokoju i sprzeczności, beznadziei i nadziei... Sztuka jest łaską chwili – pisał w zeszytach konwersacyjnych Ludwig van Beethoven. Myślę o tym, gdy słucham i oglądam krakowską Normę Vincenza Belliniego.

                                                                           Andrzej Szypuła