Przegląd nowości

W Krakowie czyli w Nowej Hucie – inauguracja nowego sezonu Filharmonii Krakowskiej

Opublikowano: czwartek, 17, październik 2019 16:57

Na inaugurację swojego jubileuszowego, siedemdziesiątego piątego sezonu koncertowego Filharmonia Krakowska w związku z przedłużającym się remontem swojej siedziby przeniosła się do Nowohuckiego Centrum Kultury, z którego gościny już korzystała przez kilka miesięcy po pożarze w 1991 roku.

Filharmonia Krakowska 17 

Istnieje domniemanie, że Edward Marlowe, zamieszany w polityczne intrygi, po upozorowanej śmierci w karczemnej bójce, z wychodźstwa we Francji słał swoje kolejne dramaty, wystawiane pod nazwiskiem londyńskiego antreprenera teatralnego Williama Shakespeare’a. Słuchając uwertury do Raymonda Ambroise’a Thomasa można dojść do wniosku, że Gioacchino Rossini po zamilknięciu po premierze Wilhelma Tella następne swoje opery prezentował pod imieniem i nazwiskiem tegoż. Nieraz zarzuca się Karolowi Kurpińskiemu wtórność wobec mistrza z Pesaro, ale w przypadku uwertury Thomasa można wręcz mówić o zuchwałym zapożyczeniu wprost z czwartego ogniwa przygrywki do przywołanej opery, a mianowicie ilustracyjnego motywu onomatopeicznie naśladującego galopowanie.


Niemniej nie sposób odmówić tej kompozycji francuskiego szarmu i instrumentacyjnej efektowności, a prowadzący krakowskich filharmoników ich szef artystyczny Charles Olivieri-Munroe wycyzelował poszczególne epizody, zwłaszcza te eksponujące sekcję skrzypiec jakby zapowiadając już ich solową prezentację w wydaniu Aleksandry Kuls.

Filharmonia Krakowska 18

Ta adeptka obecnej skądinąd w audytorium Kai Danczowskiej utwierdziła w dobrym mniemaniu o swoim wiolinistycznym kunszcie, wykonując Koncert skrzypcowy A-dur op. 8 Mieczysława Karłowicza. W Allegro moderato szczególnie przyciągały uwagę i cieszyły ucho efektowne ściszenia w kadencji, a wcześniej nośny dźwięk w ekspozycji pierwszego tematu, a nasycenie barwą w drugim, lirycznej natury.

Filharmonia Krakowska 19

Następnie artystka urzekała słuchaczy ciepłym brzmieniem w romancy z pobrzmiewającymi w tle fletami. W finałowym rondzie w tempie Vivace assai nie wiadomo było, co należało bardziej podziwiać: wirtuozowskie figuracje w powracającym refrenie czy kantylenę w lirycznych kupletach? Na bis skrzypaczka wykonała Humoreskę Antonína Dvořáka oraz wirtuozowską miniaturę, o której autorstwo podejrzewałem Pēteris Vasksa, a okazało się, że wyszła ona nie tylko spod smyczka, ale i pióra solistki, czy może raczej należałoby dziś powiedzieć użytego przez nią programu. Z kreacją muzyczną korespondowała ta, w której wystąpiła artystka, składająca się z romantycznie powłóczystej spódnicy z białego szyfonu oraz złotych aplikacji na gorsie.


Rozczarowało natomiast wykonanie Te Deum Hectora Berlioza. To kompozycja z kategorii „tysiąca” jak jego Symphonie funèbre et triomphale czy Ósma Gustava Mahlera, a więc przeznaczonych na monumentalny skład (w tym przypadku złożony z czterech par zeli czyli talerzy, dwóch tub, czterech fagotów, organów, podwójnego chóru mieszanego oraz chłopięcego).

Filharmonia Krakowska 20

Prowadzący koncert postanowił jednak nie epatować publiczności brzmieniową okazałością i potęgą, poprzestając w znacznej mierze na wytaktowaniu przebiegu muzycznego i operując dość powściągliwymi tempami. Było to bardzo klasyczne, by nie powiedzieć akademickie ujęcie tej z ducha romantycznej kompozycji. Zabrakło wyrazistszego zarysowania dramaturgii.

Filharmonia Krakowska 21

Może w finałowym Judex crederis ostinatowy motyw chóru należało wzmocnić przeprowadzeniem bardziej zdecydowanego crescenda? Na dłużej pozostało w uszach zakończenie a cappella czwartego ogniwa Christe, rex gloriae, co było w znacznej mierze zasługą chórmistrzyni Teresy Majki-Pacanek. Solo tenorowe Erina Cavesa w Te ergo quaesumus początkowo zapowiadało się obiecująco, ale z czasem wyrównane brzmienie głosu amerykańskiego śpiewaka stawało się coraz bardziej problematyczne. Podsumowując: słuchacze większe uniesienia muzyczne zawdzięczali tym razem paniom (również grającym na wspomnianych fletach), reszta poprzestała na profesjonalnej solidności.

                                                                    Lesław Czapliński