Przegląd nowości

Jestem nie tylko gawędziarzem

Opublikowano: poniedziałek, 12, sierpień 2019 07:39

„Stały czytelnik z Poznania” w liście do redaktora Angory zalał mnie hejtem, jednocześnie twierdząc, że „Pan Pietras nie bywa na premierach Teatru Wielkiego w Poznaniu, jednak zaciekle je recenzuje na pograniczu hejtu i … przy okazji przenosi osobiste urazy … na papier”.

 

Otóż „stały czytelniku z Poznania”, sprawy się mają zupełnie inaczej. Na premierach za dyrekcji p. Renaty Borowskiej-Juszczyńskiej i Gabriela Chmury rzeczywiście nie bywam w obawie o zawał, lub przypadłości nerwicowe. Ale produkcje prowadzące w ostatnich latach do upadku mojego niegdyś (a od stulecia naszego poznańskiego Teatru), obejrzałem dokładnie w przebraniu melomana, siedząc wśród zawiedzionej i rozgoryczonej codziennej publiczności. Przyznaję, nie wszystkie wytrzymałem do końca. Ale będąc – jak Pan twierdzi – znawcą tematyki, oszczędzałem sobie oglądania bezsensu, lekkomyślności, tupetu i brzydoty wyzierającej ze sceny. Mimo oskarżania mnie o „osobiste urazy” nieraz zauważałem przyzwoity poziom muzyczny oglądanych spektakli. Natomiast ludzi odpowiedzialnych za haniebny kształt sceniczny nie zawsze sensownie dobranego repertuaru, przedstawień schodzących z afisza zaledwie po kilku wykonaniach, dobieranie realizatorów na podobieństwo stada nikiforów i ciągle zmniejszającej się comiesięcznej liczbie spektakli – znać nie chcę, bo już na starcie wykazywali ewidentny brak kwalifikacji do prowadzenia teatru, a z upływem czasu tylko potwierdzili tę smutną okoliczność.

 

Toczą się na ten temat rozmowy w różnych poznańskich gremiach. Bardzo często nagabywany jestem w tej sprawie przez zawiedzionych i zaniepokojonych melomanów, którzy wszak nie chwytają za pióro, aby chwalić lub ganić moje – jak to nazywa „stały czytelnik” – recenzje, które przecież wcale nimi nie są.

 

Jak dotąd tylko dwukrotnie zdecydowałem się wystąpić przeciwko dewastacji Halki, a także Parii Stanisława Moniuszki. Pierwsza ponoć już wkrótce zaprezentowana zostanie w Warszawie, więc dołączy do grona pokiereszowanych realizacji Trelińskiego, a ostatnio również Pountney’a, Korczakowskiej, Glińskiej i Chyry.


Druga – jak donosi pracownik Teatru Wielkiego w Poznaniu – „tak się szczęśliwie składa, że spektakl Paria był transmitowany przez platformę Opera Vision i jest dostępny do 29 grudnia. A więc do końca roku tę bezczelność i kompromitację będzie można oglądać w Internecie, a namawiającemu do tego pracownikowi powinna być cofnięta premia.

 

Mój poznański adwersarz łaskawie nazywa mnie „znakomitym gawędziarzem”. Zarówno pozytywne jak i negatywne określania mojego publicznego wizerunku nie wpływają na dokonywaną czasem samoocenę. Tym razem wywołały jednak rodzaj zadumy. Czy można epitetem „gawędziarz” kwitować osobę, która ponad 40 sezonów kierowała największymi polskimi scenami operowymi, od młodości zakładała i przewodziła kolejno Towarzystwu Przyjaciół Opery, Stowarzyszeniu Polskiej Młodzieży Muzycznej i Stowarzyszeniu Dyrektorów Teatrów, wyprodukowała ponad 300 spektakli, stworzyła i przez lata wspomagała kilkanaście festiwali, zorganizowała co najmniej kilkadziesiąt zagranicznych tournée, a od kilkunastu lat co miesiąc odwiedza w elitarnym gronie melomanów najlepsze teatry operowe świata, co daje pogląd i orientację w sytuacji sztuki operowej, trudną do porównywania z czymkolwiek.

 

Wkrótce będę obchodził 50-lecie swej pracy zawodowej. Na stanowisku dyrektora Teatru Wielkiego w Poznaniu trwałem aż 15 sezonów, najdłużej ze wszystkich moich poprzedników w całym stuleciu jego istnienia. Budowniczymi jego świetności byli, że wymienię idąc wstecz tylko najwybitniejszych: Mieczysław Dondajewski, Jan Kulaszewicz, Robert Satanowski, Zdzisław Górzyński, Walerian Bierdiajew, Zygmunt Latoszewski, Piotr Stermicz-Valcrociata i Adam Dołżycki.

 

Nie jestem więc tylko gawędziarzem i proszę pozwolić mi – „stały czytelniku z Poznania, (nazwisko do wiadomości pana Redaktora)” – wypowiadać się na temat nieszczęścia, jakie spotkało mój Teatr, bez osobistej urazy, w głębokiej trosce o jego losy.

                                                                      Sławomir Pietras