Przegląd nowości

„Faust” Gounoda w Opéra de Marseille

Opublikowano: wtorek, 26, luty 2019 08:56

 

Ta inscenizacja Fausta Charles’a Gounoda, której autorką jest reżyserka Nadine Duffaut, krąży już od paru lat po Francji i została przez ten czas zaprezentowana publiczności w takich miastach jak Awinion, Massy, Metz, Nicea i Reims. Teraz dotarła na scenę Opery w Marsylii, w której rzeczone arcydzieło wystawiono ostatni raz aż przed dziesięcioma laty. Trudno się zatem dziwić, że jego umieszczenie w repertuarze bieżącego sezonu wywołało wśród widzów wyjątkowo duże zainteresowanie.

 

Faust,Marsylia 1

 

Warto przy okazji zaznaczyć, iż na skutek negatywnych krytyk, formułowanych w stosunku do pokazanej w wymienionych placówkach wizji inscenizacyjnej, francuska reżyserka zdecydowała się wprowadzić do niej istotne zmiany, co ogólnie rzecz biorąc przyniosło dość korzystne rezultaty. Główna innowacja polega na zmianie perspektywy, z jakiej obserwujemy rozgrywające się wydarzenia. Otóż Faust nie odzyskuje tutaj upragnionej młodości, a przewijające się przed naszymi oczami obrazy są jedynie obsesyjnie zajmującymi jego umysł wspomnieniami z przeszłości. Takie założenie, stanowiące oczywiście pewne odstępstwo od libretta, pozwala budować ciekawe, oryginalne i przykuwające uwagę widza sytuacje sceniczne.


Przede wszystkim tytułową rolę reżyserka powierza dwóm artystom, co na początku może dla odbiorców stanowić pewne zaskoczenie. I tak starym doktorem Faustem, rozmyślającym ciemną nocą nad własną przeszłością, spędzoną na zgłębianiu zbytecznych mądrości, jest Jean-Pierre Furlan. Rozgoryczony i zmęczony życiem uczony nie siedzi w swym gabinecie, lecz niespokojnie rzuca się na ogromnym łożu (scenografia Emmanuelle Favre), nad którym wznosi się wielka figura Chrystusa.

 

Faust,Marsylia 2

 

Scena ta emanuje intrygującą dwuznacznością, gdyż w zasadzie nie wiadomo, czy rozgrywa się ona w rzeczywistości, czy w fantazmach i koszmarach Fausta. Kiedy decyduje się on na radykalne zakończenie tracącego już dlań sens życia, nie wznosi do ust fatalnego kielicha - wzmiankowanego w libretcie - lecz próbuje sobie wstrzyknąć do żyły zabójczą substancję, co uniemożliwia mu pojawiający się nagle Mefisto.

 

Faust,Marsylia 3

 

W momencie, w którym uczony sprzedaje mu swoją duszę, potwierdzając to złożonym na pergaminie podpisem, w jego postać wciela się dużo młodszy śpiewak Jean-François Borras. Teraz to on jest tym odmłodzonym Faustem, a Furlan staje się jego starszym alter ego, cały czas obecnym na scenie i zaangażowanym aktorsko, przyjmującym na zmianę rolę świadka lub aktywnego, choć już niemego, uczestnika akcji. Ten ciekawie przeprowadzony zamysł reżyserski przesuwa wymowę całej realizacji w bardziej metafizyczne rejony. W swojej pracy Duffaut przywołuje realia z połowy minionego wieku, o czym na przykład świadczą mundury (stroje Gérarda Audiera) wracających z jakiejś kolonialnej wojny żołnierzy.


Śpiewają oni o odniesionych zwycięstwach, ale ich eksponowane kalectwo sugeruje raczej tragiczną klęskę. Ciekawych pomysłów jest tutaj jednak znacznie więcej. Na przykład podczas „arii z klejnotami” z trzeciego aktu Mefisto otacza ramieniem śpiewającą ją Małgorzatę, która w następnym akcie urodzi nieślubne dziecko pośród trupów poległych żołnierzy. Na szczególne uznanie zasługuje niezwykle precyzyjnie ustawiona gra aktorska, zajmująco nakreślająca zachodzące pomiędzy poszczególnymi protagonistami relacje.

 

Faust,Marsylia 4

  

Doskonale też są zaplanowane sceny zbiorowe, za każdym razem bezbłędnie wykorzystujące przestrzeń sceniczną i tworzące atrakcyjne z plastycznego punktu widzenia odsłony. Zaś do kreowania tajemniczych, przywołujących kolejne miejsca akcji klimatów przyczynia się sugestywnie prowadzona przez Philippe’a Grosperrina reżyseria świetlna.

 

Faust,Marsylia 5

 

Najmocniejszą stroną omawianej realizacji jest jednak jej wysoki poziom muzyczny, osiągnięty głównie dzięki dyrygentowi Lawrence’owi Fosterowi, który potrafi wydobyć z partytury Gounoda wszelkie subtelności brzmieniowe i kontrasty muzycznych kolorów, liryczne wzloty i uwodzicielskie motywy. Właściwie wszystkie grupy instrumentalne mają tu szerokie pole do popisu, a poszczególni członkowie orkiestry wzbudzają zachwyt pięknie wykonywanymi partiami solowymi (na przykład harfa i klarnet). Co ważne, Foster starannie łączy ze sobą kolejne „numery”, nie dopuszczając do zwyczajowego oklaskiwania wykonawców, co zapobiega tak często się w przypadku tego typu oper zdarzającemu zakłócaniu ciągłości dyskursu muzycznego. 


Obok orkiestry trudnym do przecenienia atutem przedstawienia jest również spójnie brzmiący i zaangażowany scenicznie chór, idealnie przygotowany przez Emmanuela Trenque’a. Niezapomnianych wrażeń dostarcza celnie dobrany zespół solistów, spośród których wyróżnia się australijska sopranistka Nicole Car, podbijająca serca słuchaczy w roli Małgorzaty wrażliwą interpretacją, po mistrzowsku wykorzystującą walory pięknie brzmiącego i bezbłędnie prowadzonego głosu.

 

Faust,Marsylia 6

 

W dodatku ta aktorsko uzdolniona artystka potrafi wzruszająco ukazać wewnętrzną przemianę swojej bohaterki, od początkowej nieśmiałości i skromności, aż do świadomej rezygnacji z utęsknionego szczęścia. U jej boku uwagę przykuwa eksponujący dramatyczne akcenty charakteru wiarygodnie ukazywanego Fausta - wspomniany już wyżej - Jean-François Borras.

 

Faust,Marsylia 7

 

Przypisaną przez kompozytora mezzosopranowi rolę Siebela tym razem śpiewa tenor Kevin Amiel, co jest oryginalną i dość dobrze się sprawdzającą decyzją dyrygenta. W szatańską i pozbawioną skrupułów postać Mefisto wciela się hipnotyzujący publiczność ciemno zabarwionym basem i frapującą osobowością sceniczną Nicolas Courjal. Uzupełnijmy jeszcze, że partię Walentego śpiewa Etienne Dupuis, czcigodną panią Martą jest wnosząca do spektaklu komiczny akcent Jeanne-Marie Lévy, a w roli studenta Wagnera z powodzeniem sprawdza się Philippe Ermelier. I tak oto po raz kolejny kierujący Operą w Marsylii Maurice Xiberras pokazał swój talent w zakresie kompletowania zgranych i doskonale ze sobą współpracujących obsad wykonawczych.

                                                                           Leszek Bernat