Przegląd nowości

György Vashegyi i „Weihnachtsoratorium” Bacha w Wersalu

Opublikowano: środa, 19, grudzień 2018 11:03

W związku ze zbliżającymi się świętami w różnych miejscach Paryża i jego okolic tradycyjnie już zabrzmiało Oratorium na Boże Narodzenie Jana Sebastiana Bacha w wykonaniu renomowanych zespołów i dyrygentów. Otóż w Chappelle Royale Pałacu Wersalskiego wspaniałą wizję rzeczonego dzieła roztoczył przed słuchaczami węgierski dyrygent György Vashegyi i powołane przezeń do życia zespoły: Purcell Choir i Orfeo Orchestra.

Gyorgy Vashegyi  1

Przypomnijmy, że Weihnachtsoratorium ma bardzo nietypowy charakter i nie jest integralną kompozycją, albowiem składa się z sześciu odrębnych kantat. Według zamierzenia Bacha miały one być wykonywane na przestrzeni dwóch tygodni w głównych kościołach Lipska w roku 1734. I nawet jeśli nie ma dowodów na wysuwaną nieraz tezę, jakoby pisał je od razu z myślą utworzenia z nich gotowego oratorium, to nie ma to już dzisiaj większego znaczenia, ponieważ owe kantaty i tak zachowują ciągłość biblijnej narracji.


W oparciu o Ewangelię św. Łukasza i św. Mateusza przekazują bowiem całą historię narodzin Zbawiciela aż do objawienia Mędrcom ze Wschodu. Nie znamy autora kompilacji tekstu i poetyckich wstawek, natomiast szczery podziw wzbudza maestria ich muzycznego opracowania, odwołującego się między innymi do procederu tzw. parodii, czyli wtórnego wykorzystywania danego utworu muzycznego lub jego fragmentów w nowej kompozycji. Było to przecież postępowanie typowe dla czasów Bacha i dla jego własnej metody, mające na celu z jednej strony zaoszczędzenie czasu, zaś z drugiej przypomnienie wartościowych, a jeszcze nie wystarczająco znanych publiczności stron z innych utworów. Jako się rzekło pod względem muzycznym kantaty charakteryzują się dużą odrębnością, różniąc się przede wszystkim obsadą instrumentalną, co nadaje im zdecydowanie odmienny koloryt.

Gyorgy Vashegyi  2

Na koncert w Wersalu György Vashegyi wybrał cztery kantaty (n°1, 3, 5 i 6) będące lirycznym rozważaniem na temat radosnej tajemnicy przyjścia na świat Chrystusa. We wszystkich dyrygent po mistrzowsku utrzymywał równowagę pomiędzy instrumentalnymi interludiami i orkiestrowymi ritornelami, fragmentami chóralnymi i recytatywami, eksponowaniem harmonicznych subtelności i pompatycznością chorałów. Zarazem bezbłędnie budował specyficzne napięcie istniejące pomiędzy ujmującą prostotą całości i nader skomplikowanym prowadzeniem poszczególnych głosów. Pod czujną i emanującą autorytetem dyrekcją Vashegyiego owe interwencje fantastycznie brzmiącego i będącego idealnym wzorem zbiorowej muzykalności Purcell Choir, a także recytatywy, arie, instrumentalne partie solowe (na przykład bukoliczny obój d’amore) itd. składały się na tętniącą odpowiednią dynamiką i wypełnioną sensem, czyli ekspresją głębokiej wiary, strukturę muzyczną. Podobnie jak gęsto nasycone i ujmujące szczerością przekazu wejścia chóru, tak i przemawiająca bezpośredniością, a często także uzasadnioną w kontekście narodzin Zbawiciela radością, gra Orfeo Orchestra nieustannie przykuwała uwagę słuchaczy. Najwyższy poziom prezentował także celnie dobrany kwartet solistów. Hasnaa Bennani nadawała swym partiom wręcz nieziemski wymiar za pomocą lekkiego i niematerialnie brzmiącego sopranu, zaś Anthei Pichanik rozgrzewała serca słuchaczy ciepłym zabarwieniem soczystego altu. Z kolei pewnie prowadzony tenor Davida Szigetváriego przyczyniał się do płynnej i zajmującej narracji biblijnej opowieści, a Victor Sicard udowodnił, iż moc i głębia przepastnego basu nie musi zarazem oznaczać niezdolności do subtelnego wykonania niektórych arii. Żarliwość, porywająca pulsacja i zjawiskowa plastyczność całego wykonania złożyły się na niezapomniane przeżycie duchowo-artystyczne.

                                                                                      Leszek Bernat