Przegląd nowości

Góreccy na tropach romantycznych kochanków

Opublikowano: poniedziałek, 10, grudzień 2018 21:28

Nowa płyta Sinfonii Varsovii pod rewelacyjnym prowadzeniem Maestro Jerzego Maksymiuka pokazuje nam ciekawe oblicze jednego z najsławniejszych polskich kompozytorów współczesnych Henryka Mikołaja Góreckiego. Osoba dyrygenta nie jest tu przypadkowa zważywszy, że Pan Jerzy do muzyki Góreckiego dochodził dosyć długo.

 

CD Goreccy

 

Bywalcy koncertów mają w pamięci spontaniczne wyznanie Mistrza wygłaszane przy okazji, albo i bez okazji, który szczerze wyrażał swoje powątpiewanie w sens wykonywania muzyki autora Symfonii Pieśni Żałosnych. Czas jednak wyleczył Maksymiuka z awersji do Góreckiego i teraz możemy usłyszeć najbardziej uduchowione, subtelne interpretacje jego dzieł. Na płycie pt. Góreccy jest jeszcze zdwojone, a nawet potrojone, bo tutaj muzyka Henryka Mikołaja występuje w otoczeniu twórczości jego syna Mikołaja, a jeden z utworów jest solowym występem córki Anny.


Autorzy programu nagranego na krążek, a zwłaszcza Andrzej Wendland – prezes Stowarzyszenia Promocji Kultury im. Aleksandra Tansmana – uznali, że warto zestawić ze sobą zawarte w muzyce odniesienia do dwóch słynnych historii miłosnych: Orfeusza i Eurydyki oraz Tristana i Izoldy. Tak się złożyło, że Mikołaj Górecki napisał symfoniczny poemat Orfeusz i Eurydyka, stylistycznie nawiązujący do twórczości jego słynnego ojca, zaś Henryk Mikołaj Górecki skomponował jakby w hołdzie Ryszardowi Wagnerowi Dwa Postludia Tristanowskie i zostawił je w formie zapisu fortepianowego, bez konkretnych wskazówek instrumentacyjnych. Sinfonia Varsovia zagrała te niezwykłe utwory w formie zrekonstruowanej przez syna Mikołaja, chyba najbardziej upoważnionego i kompetentnego wykonawcę takiego zabiegu. To co odbieramy w formie nagrania dokonanego przez firmę Warner Classics zachwyca mistrzostwem instrumentacji, ale i ogromnym wyczuciem dynamicznym narzuconym przez dyrygenta. Poemat Orfeusz i Eurydyka jest neoklasyczną kompozycją trzyczęściową obramowaną spokojnymi i lirycznymi Lamentoso i Lento, zawierającą w środku ruchliwe i  żywiołowe Agitato. Można by w nich doszukiwać się związków nie tylko z muzyką Henryka Mikołaja Góreckiego, ale także np. Grażyny Bacewicz. Zastosowane tutaj środki muzyczne wymagają dużej sprawności od orkiestry, ale jeszcze większymi wymaganiami charakteryzują się skupione, wręcz niebiańskie Dwa Postludia Tristanowskie. Rzecz jest w gęstości” użytego materiału muzycznego. Choć obie pozycje trwają ok. 20 minut to różnica w ilości dźwięków jest diametralna. O ile poemat Henryka zapisany jest na ok. 100 stronach partytury, to Postludia zawierają się tylko w dziesięciu stronach. W utworach nawiązujących do Wagnera zawarty jest nie tylko styl niemieckiego twórcy nie kończących się melodii” i ogólne następstwa harmoniczne obracające się wokół akordu tristanowskiego”, ale także niezwykle tkliwy nastrój, tak charakterystyczny w orkiestrowych partiach Tristana i Izoldy. Górecki nie cytuje Wagnera, a jednak wtapia się w jego niezwykła narrację muzyczną, oczywiście dodając też własne składniki, nieoczekiwane interwencje dzwonów i harfy. Tutaj możemy w pełni docenić maestrię dyrygenta i ogromną dyscyplinę w składzie smyczków Sinfonii Varsovii. Po wykonaniu kompozycji syna i ojca możemy jeszcze posłuchać już całkiem typowego” Góreckiego w utworze Małe requiem dla pewnej Polki z udziałem Anny Góreckiej. Wbrew tytułowi zawierającymi słowo requiem nie jest to raczej kompozycja żałobna ani nawet sakralna. W częściach środkowych mamy typowy dla tego twórcy zryw emocji” i obsesyjny impet w rytmie polki, co przywodzi na myśl groteskową muzykę do filmów Felliniego. Czteroczęściowe Małe requiem kończy się dosyć poważnie i śpiewnie, w czym także można się dopatrzyć nastrojów, które ogarniają niekiedy kochanków.

                                                                   Joanna Tumiłowicz