Przegląd nowości

„La donna del lago” Rossiniego w Opéra de Marseille

Opublikowano: czwartek, 15, listopad 2018 03:51

Na przestrzeni paru ostatnich lat Opera w Marsylii, której dyrektorem jest dynamiczny i niezwykle pomysłowy Maurice Xiberras, proponuje swojej publiczności koncertowe wersje oper Gioachino Rossiniego.

La donna del lago 1

To właśnie dzięki niemu można tu było do tej pory uczestniczyć w porywających pod każdym względem wykonaniach Mojżesza i Faraona (Moïse et Pharaon), Tankreda (Tancredi) i Semiramidy. Przedstawianie operowych partytur mistrza z Pesaro stało się już specjalnością rzeczonej placówki, tym bardziej przez słuchaczy cenioną, że przy każdej z takich okazji udaje się skompletować prezentujące możliwie najwyższy poziom obsady solistów.


Nic zatem dziwnego, że bardzo oczekiwanym wydarzeniem artystycznym rozpoczętego niedawno sezonu stała się koncertowa realizacja dwuaktowej melodrammy Pani jeziora (La donna del lago), która przypadła dokładnie w sto pięćdziesiątą rocznicę śmierci kompozytora. 

La donna del lago 2a

Dzieło to powstało w 1819 roku na zamówienie Teatro San Carlo w Neapolu, z okazji jego ponownego otwarcia po usunięciu skutków gwałtownego pożaru. Warto też przypomnieć, że mamy tu do czynienia z pierwszą z dziesięciu oper seria, jakie Rossini skomponował dla tej jednej z najbardziej prestiżowych scen włoskich. Libretto zredagował Andrea Leone Tottola, opierając się na poemacie The Lady of the lake Waltera Scotta, z którym to tekstem Rossini zapoznał się w przekładzie francuskim dzięki młodemu francuskiemu kompozytorowi Désiré-Alexandre’owi Battonowi.


Niezależnie od zaangażowanych wówczas środków (przepych dekoracji i obsadzenie w tytułowej roli słynnej Isabelli Colbran, przyszłej żony kompozytora), mająca miejsce 24 września 1819 roku prapremiera nie odniosła oczekiwanego sukcesu. Na szczęście już od drugiego przedstawienia publiczność reagowała w bardziej przychylnym stylu, a ostatecznie opera ta utrzymała się w Neapolu na afiszu przez dwanaście lat. W drugiej połowie dziewiętnastego wieku zniknęła z repertuaru, dzieląc tym samym los innych oper seria Rossiniego, a na scenę (w Trieście) powróciła dopiero w 1958 roku. Ze względu na wyjątkowo wysokie wymagania wokalne i trudności ze skompletowaniem zdolnej do poradzenia sobie z nimi obsady, Pani jeziora również i dzisiaj rzadko pojawia się w repertuarze teatrów lirycznych. Osobiście miałem okazję ją obejrzeć zaledwie jeden raz, osiem lat temu w Operze Paryskiej, z udziałem tak znamienitych artystów jak Joyce DiDonato (Elena) i Juan Diego Flórez (Jakub V).

La donna del lago 3

Tym razem na scenie w Marsylii w sopranowej roli tytułowej wystąpiła Francuzka Karine Deshayes, która w tego typu repertuarze już od wielu lat święci triumfy w placówkach operowych całego świata. Partię Eleny (córki Douglasa, jednego z przywódców buntu przeciwko królowi) śpiewała już niejednokrotnie, na przykład podczas Festiwalu w Montpellier i w Operze Paryskiej, toteż doskonale zna jej wszelkie subtelności i pułapki. Już od pierwszych dźwięków jej wyrafinowana, przemyślana w najdrobniejszym szczególe i pełna zaangażowania interpretacja, swobodne poruszanie się w całej tesyturze głosu i niezwykle plastyczne frazowanie wzbudzały podziw świadomej uczestniczenia w wyjątkowym wydarzeniu publiczności. Kulminacyjnym momentem występu Deshayes było finałowe rondo „Tanti affetti in tal momento”, które wywołało na widowni spontaniczny wybuch entuzjazmu. Takich wybuchów było zresztą w trakcie całego wieczoru znacznie więcej. Towarzyszyły one również wirtuozowskim ariom realizowanym przez armeńską mezzosopranistkę Varduhi Abrahamayan, w każdym momencie wiarygodną w roli młodego górala Malcolma.


Elektryzowała ona słuchaczy bogatym zabarwieniem swego przepastnego głosu i rzadko spotykanym autorytetem scenicznym, szczególnie w cabaletcie Oh! Quante lacrime finor versailub w najeżonej trudnościami arii z pierwszego aktu : Mura Felici... Elena!. Wszystkie duety w wykonaniu dwóch wymienionych artystek należały do niezapomnianych momentów całego wieczoru. Podziw wzbudziły również głosy męskie. Sycylijski tenor Enea Scala, wcielający się w Rodrygo, poruszająco - i z godną uznania sztuką eksponowania bogactwa wokalnych ornamentów - deklarował swą miłość Elenie, którą jej ojciec Douglas chce wbrew jej woli za niego wydać. W roli króla Jakuba V nie zawiódł urugwajski tenor Edgardo Rocha, a włoski bas Nicola Ulivieri odnalazł się bez zarzutu w partii wspomnianego Douglasa. Wreszcie wspomnieć jeszcze należy o doskonale się prezentującej dwójce młodych śpiewaków francuskich w osobach Hélène Carpentier (Albina) i Rémy Mathieu (Serano/Beltram).

La donna del lago 4

Pomimo tego, że ich interwencje są przeważnie ograniczone do krótkich recytatywów, potrafili oni przekonać publiczność o swoim niepodważalnym potencjale wokalnym. Do sukcesu omawianego wykonania koncertowego dzieła Rossiniego w znacznej mierze przyczynił się miejscowy chór, urzekający spójnością brzmienia i zbiorową muzykalnością, który zabłysnął zwłaszcza w pierwszym finale we fragmencie chóru Bardów szkockich. Nad całością interpretacji czuwał zaś świetnie się w tym repertuarze czujący i dogłębnie go znający José Miguel Perez-Sierra, jeden z najwybitniejszych dyrygentów hiszpańskich młodego pokolenia. Warto zaznaczyć, że przez jakiś czas był on asystentem słynnego Alberto Zeddy i niejednokrotnie pojawiał się w kanale orkiestry podczas Festiwalu w Pesaro. W Marsylii zaprezentował dłuższą, niemalże kompletną wersję Pani jeziora, uwalniając z tej partytury oddziałującą na nas bezpośrednio teatralność i porywający żywioł, a czasem również magiczne i melancholijne klimaty.   

                                                                        Leszek Bernat