Przegląd nowości

Pogromcy klawiatury

Opublikowano: poniedziałek, 03, wrzesień 2018 10:52

Który pianista 14 Międzynarodowego Festiwalu Chopin i Jego Europa podobał się tobie najbardziej? Taki konkurs można by ogłosić w radiowej „dwójce”, która zresztą sporą część występów transmitowała na swojej antenie. Ale niestety nie wszystkie. Wątpię zresztą, czy ktoś poza Stanisławem Leszczyńskim mógłby się pochwalić tym, że słyszał wszystkie pianistyczne produkcje przygotowane na 100-lecie Niepodległej.

 

Avdeeva Yulianna 858-600

 

Zadanie ujęte w początkowym pytaniu jest więc praktycznie niewykonalne. A jednak, gdyby zgodzić się na wybiórcze potraktowanie koncertów, można spróbować przedstawić własny ranking. Bo też wśród solistów pianiści byli najliczniejsi, choć nie brakło znakomitych skrzypków i wiolonczelistów. Pewną pomoc w stawianiu cenzurek dostarczyli też dwójkowi prezenterzy, którzy na gorąco oceniali poszczególne występy. Dawali nawet krytyczne uwagi – dostało się m.in. Nelsonowi Geornerowi, Seong-Jin Cho i Dang Thai Sonowi, choć są to artyści znakomici i do tego ulubieńcy publiczności.


Moje kryteria oceny zawierają przynajmniej dwa wskaźniki. Po pierwsze pianista musi być bezsprzecznie muzykalny, co najłatwiej dostrzec słuchając wykonania utworu doskonale znanego, koncertowego hitu, gdzie nie wystarczy być tylko poprawnym i perfekcyjnym, ale trzeba wprowadzić jakąś wartość dodatkową, np. nadzwyczajną energię, oryginalny pomysł, piętno stylistyczne, ale bez niszczenia i deformowania podstawowej tkanki utworu.

 

Anastasia Rizikov

 

Po drugie pianista powinien umieć znaleźć interesującą formułę podczas wykonywania utworu mniej znanego, bliskiego współczesności, trudnego interpretacyjnie. W sumie więc do mojego rankingu można by zakwalifikować pianistów, którzy na Festiwalu wystąpili przynajmniej dwa razy i to w zróżnicowanym repertuarze. Nie każdemu, z różnych zresztą względów, umożliwiono spełnienie takich warunków.

 

Peter Donohoe

 

Gdy chodzi o kryterium pierwsze, to kandydatów do Parnasu byłoby jeszcze wielu, bo np. wykonanie Koncertu f-moll Chopina przez Szymona Nehringa na wieczorze inauguracyjnym było bezsprzecznie kreacją. Na dobrej drodze jest, choć nie wszystkim przypadła do gustu wykonawczyni Sonaty h-moll Chopina, młodziutka Anastasia Rizikov. Z kolei dużą wszechstronnością w spełnianiu obu kryteriów wykazała się Yulianna Avdeeva (Koncert e-moll Chopina, I Sonata Szostakowicza), ale jej wykonań niestety nie słuchałam. Słuchałam natomiast ciekawego Koncertu fortepianowego Witolda Maliszewskiego (nauczyciela Lutosławskiego) w wykonaniu renomowanego pianisty Petera Donohoe. Cóż z tego, artysta zagrał dzieło z nut, a więc na jego twórczą kreację nie było zbyt wiele miejsca. Z nut zagrał też o dziwo dwa krótkie utwory na bis – Piotra Czajkowskiego.


Bez nut nie mógł się także obyć inny gwiazdor klawiatury Olli Mustonen, choć właściwie znał Fantazję polską Paderewskiego prawie na pamięć. On przynajmniej zastosował do tej muzyki swoją oryginalną manierę – wszystko staccato”. Jakby się kto pytał – Paderewski z dodatkiem Mus – tonena. Inny sławny pianista z tego regionu Leif Ove Andsnes udowodnił swoje kompetencje w ciekawym Koncercie fortepianowym Brittena zagranym ostro i z pamięci, a na bis dał sentymentalnego Griega.

 

Leif Ove Andsnes

 

Wypełnił więc w zasadzie kryteria rankingu, tak jak i  Vadym  Kholodenko w mało znanym Koncercie fortepianowym Skriabina (na bis bardziej znany Skriabin, a prócz tego udział w koncercie kameralnym).  Kryteria zaliczył także awansem Ludmil Angelov, bo zagrał sprawnie zupełnie nowy”  Koncert h-moll Maurycego Moszkowskiego,  który sam odnalazł w bibliotece w Paryżu. Powiększył tym samym zestaw polskiego dorobku fortepianowego, choć nie dla wszystkich jest jasne, że Moszkowski „wielkim Polakiem był”.

 

Ludmil Angelov

 

A co? Może był Bułgarem? Z czystej sympatii można by umieścić w rankingu Dmitry Shishkina – za Fantazję polską Paderewskiego i za jego Menueta na bis, a także niestrudzonego popularyzatora polskiej muzyki Garricka Ohlssona (za Zarębskiego i Paderewskiego). Zmieściłby się tutaj nawet występujący na dwóch wieczorach Benjamin Grosvenor (dwa koncerty fortepianowe – Elgar i Chopin). Ale to wszystko mało w porównaniu z rewelacyjną Plameną Mangovą. Tej pianistce przypadł w udziale występ w absolutnie topowym Koncercie b-moll Czajkowskiego, gdzie grała z błyskiem, iskrą i uczuciem, z typowym dla tego twórcy sentymentalizmem i patosem, a nawet w krótkich, tanecznych solach orkiestry potrafiła zasugerować rękoma, że to wątek ludowy.


To wykonanie z udziałem Sinfonii Varsovii pod batutą José Marii Florencia mogłoby być ozdobą każdej sali koncertowej. Plamena wzięła też udział jako kameralistka w koncercie nie mającego własnej nazwy zespołu, gdzie był świetny skrzypek Sergiej Dogadin, jeszcze lepszy wiolonczelista  Alexander Kniazev i troje perkusistów. Sonaty – skrzypcowa Żeleńskiego i wiolonczelowa Chopina – poszły znakomicie, a po przerwie 6-osobowy skład wykonał XV Symfonię Szostakowicza (w transkrypcji Victora Derevianki).

 

Olli Mustonen

 

Najbardziej zaskakujące było to, że w zasadzie ta „patchworkowa” Symfonia była grana bez dyrygenta i się nie rozsypała. Później okazało się, że tę rolę miał pełnić jeden z renomowanych perkusistów, który robi karierę kapelmistrzowską – Adrien Perruchon. Niestety ten muzyk większość czasu, gdy nie grał, poświęcił na strojenie kotłów. Wobec powyższego panowanie nad całością musiało spaść na barki pianistki Plameny Mangovej.

 

Vadym Kholodenko

 

Można by jeszcze spytać co robił w programie Festiwalu Chopin i Jego Europa wielokrotnie wykonywany Dymitr Szostakowicz? Otóż był on jako młody pianista uczestnikiem pierwszego przedwojennego Konkursu Chopinowskiego. Dostał jakieś wyróżnienie, bo ponoć technicznie odstawał od najlepszych (zwyciężył wówczas inny Rosjanin Lew Oborin), a w pamięci współczesnych zapisał się jako milczący, wyalienowany dziwak. Taką wewnętrzną konspirację zachował i w późniejszych latach, gdy stał się przedmiotem krytycznej uwagi Józefa Stalina. Imię kochanki – Elmira – zakodował w X Symfonii, imię wnuka – Sasha – w Symfonii XV, ale swemu polskiemu przyjacielowi Mieczysławowi Weinbergowi zagrożonemu represjami obiecał odważnie, że w razie aresztowania adoptuje jego córkę. Na szczęście do tego nie doszło, ale wystarczy, aby utwory Szostakowicza na trwałe wpisały się w programy Festiwalu. 


Na podsumowanie wspaniałej imprezy trzeba koniecznie wspomnieć o jej kardynalnej zalecie. W programie znalazło się multum kompozycji polskich z różnych epok, których wykonania podjęli się najbardziej znani artyści zagraniczni. Wysiłek promocyjny został więc przerzucony na barki światowych gwiazd klawiatury, smyczka i batuty.

 

 

Garrick Ohlsson 975-898

 

Polska muzyka, nawet ta mniej znana i gorzej osłuchana, okazała się bardzo interesująca i poziomem wcale nie ustępująca dziełom klasyki światowej. Praktycznie wśród polskich utworów w programie Festiwalu nie było żadnej pomyłki repertuarowej! I paradoksalnie – to wszystko zostało obmyślone przez instytucję formalnie zajmującą się Fryderykiem Chopinem. NIFC stara się nam w ten sposób udowodnić, że Chopin nie był i nie jest sam, że za nim stoją zastępy muzycznych talentów, z których powinniśmy być naprawdę dumni, a przede wszystkim, jak najczęściej grać ich muzykę, i słuchać jej.

                                                                                    Joanna Tumiłowicz