Przegląd nowości

Mój żydowski Będzin

Opublikowano: poniedziałek, 06, sierpień 2018 06:29

Jest to miejsce w którym spędziłem swe życie od pierwszych pamiętanych chwil, aż po maturę, czyli świadectwo dojrzałości. Urodziłem się wprawdzie w sąsiedniej Czeladzi, ale w ostatnich latach nie mogę tego odżałować z powodów, o których przy innej okazji.

 

W historii Zagłębia Dąbrowskiego społeczność żydowska odegrała wielką rolę. Pewien wybitny śląski reżyser filmowy często, gdy mnie widzi powiada, że „w tym Zagłębiu zawsze pełno było Żydów i komunistów”. Moi przodkowie – na przykład – nie byli ani jednymi ani drugimi, ale przed wojną mieszkali w mieście, w którym na 60 tysięcy ludności żyło 40 tysięcy starozakonnych. Ich wojenne losy były po prostu straszne. Już w pierwszych dniach spalenie synagogi, niemal codzienne rozstrzeliwania, publiczne napiętnowania i upokorzenia, zamknięcie w getcie, wreszcie masowa wywózka do komór gazowych w Auschwitz-Birkenau.

 

Nasze powojenne już pokolenie wzrastało bez dogłębnej świadomości tego, co Niemcy uczynili z tym nieszczęsnym narodem w miejscu, gdzie zaledwie kilka lat później bawiliśmy się na tych samych placach, ulicach i podwórkach, żyliśmy w tych samych kamienicach i mieszkaniach, w których nie rzadko pozostawało jeszcze pożydowskie mienie. Ich samych – ocalałych było już tylko niewielu, a reszta wyemigrowała w rezultacie haniebnej nagonki w roku 1968. Z dzieciństwa pozostały mi tylko sąsiedzkie wspomnienia rodziny Merynów, Waksmanów, Oplerów, Szwajcerów i Gutmanów.

 

Działając w Łodzi nawiązałem z Izraelem kilka kontaktów impresaryjnych. Graliśmy wtedy szereg wybitnych dzieł operowych i baletowych o tematyce judaistycznej: Nabucco, Żydówka, Salome, Legenda o Józefie, Skrzypek na dachu. Naszych partnerów to nie tylko interesowało. Im to wręcz imponowało!. Podczas jednej z moich wizyt w Tel Avivie, mieszkający tam Stanisław Wygodzki, wybitny pisarz rodem z Będzina, dowiedziawszy się, że jesteśmy krajanami urządził kolację, na którą zaprosił kilkudziesięciu ocalałych z holokaustu przedwojennych mieszkańców miasta nad Przemszą.

 

Cóż to był za wieczór ! Wśród gwaru rzewnych wspomnień i toastów zbliżył się do mnie sędziwy rabin mówiąc: „Panie Pietras, pan wie co to jest Będzin?”. – No wiem – odrzekłem – przecież stamtąd pochodzę. „Nie, pan tego nie wie. Będzin dla nas, tutejszych wygnańców jest Jeruzalemem Zagłębia Dąbrowskiego!”.


Nie mając należytej wiedzy o przeszłości mojego rodzinnego miasta odpowiadałem jak mogłem na szereg pytań pełnych tęsknoty, sentymentu i dawnych młodzieńczych wspomnień. Wśród nich najczęstszym było: „ Czy istnieje jeszcze Brama Cukermana?”. 

 

Minęły lata. Tak nazywany pasaż między Placem 3 Maja a ul. Kołłątaja nie tylko przywrócono do stanu poprzedniego, ale powołano Fundację Brama Cukermana. Wśród jej wielu wspaniałych inicjatyw znalazł się wydany ostatnio w języku polskim i angielskim obszerny „Plan miasta… Żydowski Będzin”. Na tle mapy miasta z roku 1916 naniesiono dziesiątki precyzyjnych objaśnień i adresów, przywołujących z niepamięci miejsca, wydarzenia oraz nazwiska ocalałe dzięki benedyktyńskim zabiegom Andrzeja Ciepiała, który to wszystko opracował.

 

Oto niektóre z nich: Rybny Rynek (tu w roku 1807 rabin – cudotwórca Jakub Natan odprawił nabożeństwo na cześć Księstwa Warszawskiego), Potockiego 3 (kinoteatr Nowości, stąd wystartował do kariery późniejszy francuski reżyser filmowy Aleksander Ryder), Kościuszki 32 (tu mieszkała i ukrywała się Alicja Potok, której wspomnienia wydał w  roku 2016 Adam Szydłowski), Kołłątaja 37 (pracownia artysty malarza i grafika Samuela Cyglera), Kołłątaja 34 (dom rodzinny piekarzy Lustigerów, z których wywodzi się Jean-Marie, kardynał Paryża),  Małachowskiego 10 (tu mieszkała rodzina znanego na Broadwayu aktora i reżysera Jerry’ego Zaksa), Małachowskiego 16 (adres Arieha Ben-Tova, przewodniczącego Światowego Związku Żydów Zagłębia), Sączewskiego 11 (dom Iceka Wolfa, kupca, działacza syjonistycznego, ojca Stanisława Wygodzkiego), Sączewskiego 23 (przedwojenna rezydencja fabrykanta i filantropa Szymona Fürstenberga), Modrzejewska 13 (adres Dory Diamant, ostatniej towarzyszki życia Franza Kafki), Czeladzka 14 (istniał tu browar Gambrinus), Gzichowska 15 (Muzeum Zagłębia w pałacu Mieroszewskich – posiada m.in. cenne judaika),  Kamionka – tereny byłego getta.

 

Spoglądając na wzruszającą postawę dzisiejszych mieszkańców Będzina wobec pamięci, tradycji i przeszłości nieistniejącej już w Zagłębiu społeczności żydowskiej, chciałoby się zapytać, dlaczego zamiast umacniać te postawy, eksponuje się tu i ówdzie antysemityzm, uprzedzenia i nieprzyjazne zachowania, na szczęście marginalne.

                                                                              Sławomir Pietras