Przegląd nowości

Tryumf Kujawy i ten Wesołowski

Opublikowano: poniedziałek, 21, maj 2018 07:11

Wokół dziewięćdziesięcioletniej Teresy Kujawy zgromadzili się jej niegdysiejsi artyści z Marią Kijak, Franciszkiem Knapikiem, Urszulą Drzewińską, braćmi Oleksiakami i Anna Szopą, ponieważ Opera Wrocławska postanowiła wznowić Exodus Wojciecha Kilara, który Teresa Kujawa utaneczniła przed kilkunastu laty, a teraz potwierdziła, że jest choreografką ponadczasową, swą logiką myślenia, narracją, prowadzeniem solowych postaci, kreowaniem scen zbiorowych i stosowaniem różnorodnych technik tańca pozostaje Mistrzynią, z którą trudno zmierzyć się urodzonym po niej twórcom.

 

Pochodzi z całej dynastii polskich choreografów. W latach siedemdziesiątych zaprosiliśmy Leona Wójcikowskiego, niegdysiejszą gwiazdę Baletów Diagilewa do Polskiego Teatru Tańca. Ze zdumieniem obserwowałem wręcz uczniowski stosunek Conrada i Teresy do swego niegdysiejszego szefa i choreografa, którego Teresa prosiła o uwagi do jakichś hiszpańskich pas… a potem spontanicznie pocałowała w rękę.

 

Emil Wesołowski tańczył już wtedy szereg choreografii Conrada Drzewieckiego stworzonych specjalnie dla niego i Anny Staszak (Sonata na dwa fortepiany i perkusję Bartoka, Odwieczne pieśni Karłowicza, Stabat Mater Pendereckiego). Był pierwszym solistą PTT i z własnej inicjatywy przekazał swą koronną rolę w Epitafium dla Don Juana startującemu wtedy Krzysztofowi Pastorowi, widocznie przeczuwając jego artystyczną przyszłość.

 

Wówczas Teresa Kujawa mając do dyspozycji w technice tańca modern bezkonkurencyjny duet Staszak-Wesołowski stworzyła Medeę do muzyki Juliusza Łuciuka, którą później graliśmy z dużym powodzeniem w teatrach operowych Wrocławia, Łodzi i Poznania.

 

Wspominając pierwszą ekipę Polskiego Teatru Tańca nie należy zapominać o karierze twórczej Przemysława Śliwy, czy pracach choreograficznych Władysława Janickiego, Juliusza Stańdy i Zbigniewa Misiudy. Wszyscy oni byli uczniami Teresy Kujawy i Conrada Drzewieckiego. Końcówką tej poznańskiej dynastii jest choreograficzne promowanie przez Krzysztofa Pastora najmłodszych talentów, takich jak Jacek Tyski, Anna Hop i Robert Bondara, który zresztą swą drogę w sztuce tańca również rozpoczynał w Poznaniu.

 

Wracajmy jednak do Exodusu. Jest to kompozycja z narastającym crescendo wielokrotnie powtarzanego tematu, kojarzącego się z ravelowskim Bolero, ale melodycznie i dźwiękowo o wiele bogatszym i ekspresyjnie silniejszym. Na tle scenografii Władysława Wigury piękne postacie solowe zaprezentowali Magdalena Kurilec-Malinowska (Ewa), Robert Kędzierski (Adam) i Won June Choї (Zły).


Kostiumy zaprojektowała warszawska solistka Magda Fiedler, już zawczasu wprawiając się do nowej profesji. Kiedy uczyłem ją historii tańca w poznańskiej Szkole Baletowej nazywała się z domu Wojtaszewska, ale wkrótce nazywać się będzie Koncewoj, bo właśnie znów zaprosiła mnie na swój ślub.

 

Marto! W balecie trykot tradycyjnie oznacza nagość. Ale obecnie istnieje wiele technik i sposobów dyskretnego ukrywania na scenie chłopięcych klejnotów i dziewczęcego „pierożka”, aby Adam nie musiał paradować w cielistych majtasach, a Ewa w tekstyliach. Nasi praojcowie nie znali bowiem odzienia, a ich ciała były na sposób pierwotny boskie. Weź to pod uwagę – proszę – przy następnych realizacjach. 

 

Emila Wesołowskiego pamiętam we wszystkich kreacjach jakie stworzył w repertuarze baletowym. Byłem również przy jego debiutach choreograficznych i reżyserskich. W dziedzinach tych posiadł solidną i rozległą wiedzę, doświadczenie, wrodzony talent, poparty praktyką, twórczą odwagą i kompetencją.

 

Widziałem niemal wszystkie stworzone przez niego balety, ceniąc zwłaszcza dzieła pełnospektaklowe (Legenda o JózefieRomeo i Julia, Spartakus) w których mierzył się w tej dziedzinie z kunsztem swojej Mistrzyni (Spartakus, Coppelia, Kopciuszek).

 

Patrząc na choreografię Koncertu fortepianowego f-mol Fryderyka Chopina na nowo odkrywam jego wrażliwość muzyczną, wybitny talent kompozycyjny, mistrzowskie wyprowadzenie tematu konfliktu męsko-damskiego z jego wcześniejszego baletu Powracające fale, zrealizowanego przed laty w Warszawie, a później w Poznaniu. Ten Wesołowski zawsze mnie zaskakiwał, teraz znów zadziwił i tak już pewnie pozostanie, oby jak najdłużej. W drobiazgowo, twórczo i bogato ruchowo wychoreografowanej muzyce Chopina, wspaniałe kreacje stworzyli Dajana Kłos (uwaga na tę solistkę, to już jest jasno świecąca gwiazda) Łukasz Ozga (dojrzały, świetny solista) i Robert Kędzierski (same komplementy!).

 

Wieczór Polski tak nazwano ten spektakl z muzyką Chopina i Kilara dobrze świadczy o pracy wrocławskiego baletu. Od pół wieku towarzyszę jego poczynaniom (rany boskie, kiedy to minęło!) ale nigdy nie widziałem tak dobrego poziomu tańca na tej scenie. Dorównywała mu orkiestra i chór pod dyr. Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, a zwłaszcza pianistka Julia Kociuban, która pozostanie moim Chopinowskim odkryciem.

                                                                   Sławomir Pietras