Przegląd nowości

Czarodzieje wiolonczeli

Opublikowano: poniedziałek, 12, luty 2018 21:53

Galowy koncert laureatów 11 Międzynarodowego Konkursu Wiolonczelowego im. Witolda Lutosławskiego zaprezentował talenty młodych artystów wyselekcjonowanych przez kompetentne jury (zdaniem dyrektora konkursu Bogdana Palosza – rolą jurorów było wytypowanie artystów właśnie na ten ostatni koncert – Galę Laureatów), ale także ukazał specyfikę i możliwości kreacyjne pięknego instrumentu na przestrzeni co najmniej 200 lat.

Konkurs Lutoslawskiego 1

Dziwić się na tym tle wypadało tajemniczej awersji Wolfganga Amadeusza Mozarta, który nie napisał ani jednego utworu na wiolonczelę w roli głównej, choć jego kompatrioci muzyczni Haydn i Beethoven poświęcili cudownemu instrumentowi wspaniałe dzieła. W programie koncertu znalazły się też utwory epoki romantyzmu (Chopin), modernizmu (Britten), wreszcie kompozycje patrona Konkursu Witolda Lutosławskiego, by podsumować tę kolekcję typowo postmodernistycznym kawałkiem Dariusza Przybylskiego napisanym specjalnie dla potrzeb tego wiolonczelowego wydarzenia. Zabrakło w tym korowodzie twórców epoki baroku, który szczególnie ukochał wiolonczelę i jej młodsze siostrzyce, ale wydaje się, że Suity solowe Jana Sebastiana Bacha, są tak osłuchane i spopularyzowane, zwłaszcza przez film, że w galowym koncercie ich nieobecność można w pełni uzasadnić. Suity Bacha należały zresztą do obowiązkowego programu w I Etapie Konkursu, zatem o Kompozytorze Kompozytorów nikt nie zapomniał.


W koncercie laureatów postanowiono zaprezentować młodych muzyków w tych utworach, w których wypadli najlepiej i wykazali się swymi wspaniałymi kompetencjami. Laureat IV nagrody Oliver Herbert ze Stanów Zjednoczonych został wyróżniony za Wariację Sacherowską Witolda Lutosławskiego i ten niedługi utwór z I etapu Konkursu zagrał na początek występu dając wyraz swojej wyobraźni i muzykalności, choć rzecz z typową formą wariacyjną nie ma wiele wspólnego. Za to w I części Sonaty D-dur Beethovena mógł pochwalić się energią i fantazją w kształtowaniu materiału dźwiękowego, który w naturalny sposób przepływa pomiędzy wiolonczelą i fortepianem. Następnie wystąpiły dwie osoby – zdobywcy konkursowych wyróżnień: Antonin Musset, 21-letni Francuz i jego rówieśniczka z Polski Krystyna Wiśniewska. Usłyszeliśmy dwie części z Sonaty g-moll Fryderyka Chopina i choć w Largo zabrakło może niebiańskiej słodyczy, to w finale ukazana została świetna technika i muzykalności francuskiego muzyka. W odróżnieniu od swojego amerykańskiego kolegi zagrał części Sonaty z pamięci, co pozwala na lepsze skupienie się na samej muzyce. Polce przypadło wykonanie pozycji obowiązkowej z II etapu, Out na wiolonczelę solo Dariusza Przybylskiego, która podąża utartymi szlakami powinowactwa dźwiękowego. Artystka zagrała ten niełatwy punkt programu z nut. Pierwszą część wieczoru zamknął laureat III nagrody Chińczyk Ybai Chen serwując energetyczną Sonatę C-dur Benjamina Brittena. O tej interpretacji można by się długo rozpisywać, bo oryginalny utwór Brytyjczyka wymagał nie tylko wielkiej sprawności warsztatowej, ale przede wszystkim zrozumienia myśli muzycznej. Ybai Chen po prostu wyczarował tę świetną kompozycję z ogromną pasją i wyobraźnią. Chciałoby się Sonaty Brittena w tym wykonaniu posłuchać jeszcze parę razy.

Konkurs Lutoslawskiego 2

Po przerwie estradę wypełnili muzycy Filharmonii Narodowej, którymi w nagłym zastępstwie dowodził z ogromnym wyczuciem Marek Moś. Zaczął od słynnego Koncertu C-dur Józefa Haydna z orkiestrą w zmniejszonym, klasycznym składzie. Partię solową grał laureat II nagrody urodzony w Paragwaju Japończyk Michiaki Ueno, którego można nazwać pogromcą konkursów wiolonczelowych. Wszak zaczynał naukę na tym instrumencie w wieku 5 lat. W Haydnie dał wyraz znakomitego gustu muzycznego, bo epatował klasycznym spokojem i umiejętnością stwarzania napięcia w pięknym, wolnym piano. W pierwszej części dwa wysokie dźwięki były wprawdzie niedociągnięte ale w finale zrehabilitował się w zupełności brawurowymi figuracjami.

Na koniec na estradę wkroczył zwycięzca, nieomal 20-letni Haruma Sato. Koncert Witolda Lutosławskiego zaczynający się zamyślonym monologiem wiolonczeli oddawał wszystkie głosy współczesnego świata, z jego monotonią i gwałtownością, nieprzewidywalnością i surowym pięknem owianym mrocznymi tajemnicami. Wizje kompozytora Haruma Sato odmalowywał nie tylko szaleńczymi ewolucjami na wiolonczeli, ale także dawał odpowiedni komentarz wyrazem swojej twarzy, która w trakcie wykonywania utworu zdawała się o wiele starsza i bardziej dojrzała niż możnaby przypuszczać znając datę urodzenia młodego artysty z Japonii. Temu wiolonczeliście można bez obawy wywróżyć wspaniałą karierę, zwłaszcza, że w swoich programach nie stroni on od muzyki współczesnej. Witold Lutosławski gdyby żył znalazłby w  nim  pokrewną duszę.

                                                                             Joanna Tumiłowicz