Przegląd nowości

Dobra zmiana w Operze Wrocławskiej

Opublikowano: poniedziałek, 19, luty 2018 07:14

W pierwszą niedzielę lutego w dobrym popołudniowym paśmie oglądalności, najpierw w osobie złotoustej red. Barbary Schabowskiej, TVP Kultura przeprowadziło rozmowę z filigranową, śliczną, telewidzom jeszcze nie znaną warszawską tancerką i choreografką Anną Hop. Telewidzom jeszcze nie, ale mnie – owszem ! W ramach debiutów choreograficznych w repertuarze Polskiego Baletu Narodowego oglądałem jej Temat Strachu, W malinowym chruśniaku i Arctic.

Natomiast nie obejrzałem firmowanego przez młodocianą i ponętną choreografkę dzieła pod tytułem Pupa. Zrobiłem to ze swego rodzaju strachu. Moja coraz bardziej chora wyobraźnia bliższa jest bowiem rozkoszy zobaczenia osobistej pupy tej choreograficznej ślicznoty, niż zmagania się ze sceniczną wersją jej dywagacji na motywach Gombrowicza. Ale byłby huk, gdyby okazało się, że zaawansowany (hmm !) w swej dojrzałości wiekowej dyrektor teatrów operowych i felietonista woli oglądać niektóre części ciał tancerek, niż rezultaty ich twórczych usiłowań. Więc – zrezygnowałem !.

Natomiast z uwagą wsłuchałem się w rozmowę obu pań przed telewizyjną kamerą. Anna Hop mówiła całkiem do rzeczy, czuła się w studio swobodnie, rzeczowo komentowała konstrukcję i stylistyczną zawartość zapowiedzianej choreografii. Dysponowała bogatym zasobem wiedzy, którą posługiwała się z kulturą i kompetencją, umiejętnie inspirowana przez red. Schabowską.

Jestem z pokolenia, które w swej młodości podziwiało urodę tancerek do chwili, kiedy nie zaczynały się wypowiadać. Teraz jest zdecydowanie odwrotnie. Anna Hop  reprezentując młode pokolenie artystek baletu, gdy zaczęła mówić, stała się jeszcze piękniejsza, powabniejsza, interesująca… (no już dość, stary pryku !).

Po zakończeniu wywiadu okazało się, że poprzedzał on transmisję spektaklu Karnawał zwierząt, miniatur muzycznych, których kompozytor Camil Saint-Saëns (1886) określał mianem fantazji zoologicznych. Zrealizowała je Opera Wrocławska z dyr. Marcinem Nałęcz-Niesiołowskim przy pulpicie dyrygenckim i kompletem kilkuletniej zaledwie dzieciarni na widowni, w przepięknym, niedawno wyremontowanym wnętrzu wrocławskiego domu operowego.


Karnawał zwierząt w ujęciu inscenizacyjnym i choreograficznym Anny Hop, przy barwnej i przemawiającej do dziecięcej wyobraźni scenografii Małgorzaty Szabłowskiej (kostiumy projektu Katarzyny Rott) to widowisko ze wszech miar interesujące. Jego warstwa choreograficzna dostosowana została do aktualnych możliwości zespołu baletowego Opery Wrocławskiej (aż 19 cudzoziemców na 35 tancerzy). To też sceny zespołowe tańczone były równo, swobodnie i z wdziękiem. Konstruując atrakcyjne rozwiązania sceniczne Anna Hop wykazała się inteligencją, zrozumieniem możliwości percepcyjnych młodej widowni i urodą ruchu w zręcznym połączeniu tańca klasycznego z techniką modern. Dobrym pomysłem było wprowadzenie narratora z offu, którego teksty informowały, objaśniały, komentowały i kierowały uwagę dziecięcej widowni na to, co działo się na scenie.

Ilość przedsięwzięć Opery Wrocławskiej z myślą o młodych widzach zadziwia i imponuje. Z nieco bałaganiarskich informacji internetowych wyłoniłem następujące tytuły: Coppelia, Kopciuszek, Pchła szachrajka, W krainie czarodziejskiego fletu…  Ufam, że prezentują one  równie dobry poziom, co Karnawał zwierząt transmitowany właśnie w telewizji. W porównaniu z teatrami operowymi w innych miastach Wrocław w skali każdego miesiąca gra najwięcej spektakli operowych i baletowych, dobiera repertuar niebanalny, często nie oglądany nigdy we Wrocławiu (poza nieszczęsnymi Krakowiakami i Góralami).

Wszystko to sugeruje, że Opera Wrocławska w nowej rzeczywistości wymaga częstych wizyt, bo niemal co miesiąc prezentowane są  tam nowe produkcje. W tym sezonie Fidelio, Krakowiacy i Górale, Emanuel Kant, Eufolia Ambulo, Orfeusz i Eurydyka, Kandyd, Oberto (wykonanie koncertowe), Romeo i Julia (balet), Capuletti i Montecchi, Via Crucis, Najdzielniejszy z rycerzy, Wieczór polski (Chopin, Karłowicz, Kilar), Nabucco (wersja plenerowa), Zakaz miłości (wczesny Wagner).

Jeśli za tym pójdzie jakość wykonania, celny dobór realizatorów, dobra promocja, a przede wszystkim interesujący śpiewacy i tancerze, to „dobra zmiana” stanie się – przynajmniej w operowym Wrocławiu – zjawiskiem cennym i od dawna oczekiwanym.

                                                                         Sławomir Pietras