GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościWszystko o Donizettim (17)
Strona 6 z 8
Niestety, i tym razem również nie pomogli znakomici wykonawcy – Katia Ricciarelli w partii Marii i Leo Nucci jako Corrido oraz Alberto Cupido w partii Enrico. Przełomu nie było, a sukces niewielki. Opera do 1982 roku miała w sumie dwadzieścia przedstawień. W tym pięciokrotnie prezentowały ją zespoły La Fenice podczas gościnnych występów w Niemczech w 1982 roku. A jednak prapremierowa klęska w Wenecji nie okazała się czynnikiem, który sprawił, że opera szybko zniknęła z afisza i o niej zapomniano. Co dziwniejsze nie tylko nie zniknęła, ale zaczęła odnosić sukcesy na innych włoskich scenach i to bez żadnej ze strony Donizettiego rewizji partytury.
Już w marcu 1838 roku, a więc ledwie niespełna trzy miesiące po fatalnej weneckiej prapremierze, Marię de Rudenz wystawiono z sukcesem w Teatro della Pergola we Florencji. W lipcu pojawiła się w Livorno, a w październiku 1839 ponownie we Florencji. W lutym 1840 wystawiono ją w Veronie, a maju w Ankonie. Wszystkie te przedstawienia łączy nazwisko Giuseppiny Strepponi, znakomitej wykonawczyni partii tytułowej, która kilka lat później zostanie drugą żoną Giuseppe Verdiego. Prawdziwy wysyp premier przeżyła Maria de Rudenz w latach 1841-44 kiedy wystawiła ją większość włoskich teatrów operowych z Rzymem, Turynem, Mediolanem i Ferrarą na czele. Pierwszym teatrem zagranicznym, który operę pokazał był Teatro de la Cruz w Madrycie, premiera 24 kwietnia 1841 roku, drugim, Teatro Sao Carlo w Lizbonie – 27 luty 1842. Jeszcze w tym samym roku Marię de Rudenz wystawiono na Malcie, później w Barcelonie, Wiedniu, Buenos Aires. Popularność tego dzieła trwała, jak w przypadku większości oper Donizettiego, do 1870 roku, po którym już szybko o niej zapomniano. Przypomniano sobie o niej dopiero w 1974 roku w Londynie, gdzie zaprezentowano jej koncertową wersję. Kolejne realizacje przygotowano w Paryżu (1981), Dreźnie, Wiesbaden (1982), Genewie (2001) oraz to wyżej wspomniane w Wenecji. Jak dotychczas żaden z polskich teatrów operowych nie wystawił tej opery. Muzycznie nie posuwa się Donizetti w Marii de Rudenz ani jeden krok do przodu. Pozostaje na dawno sprawdzonych pozycjach prymatu wokalnego nad pozostałymi składowymi całej opery. Liczy się przede wszystkim inwencja melodyczna, ale i tej brakuje wyrazistości. To zresztą chyba jedyna opera, w której główna bohaterka trzykrotnie umiera. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |