Firma nazywowkinach.pl – dystrybutor transmisji i retransmisji operowych, baletowych i teatralnych do kin – zaprosiła na bezpośrednią transmisję baletu Romeo i Julia z Teatru Bolszoj w Moskwie. Nową choreografię do muzyki Siergieja Prokofiewa przygotował Aleksiej Ratmański. Był to dyrektor baletu Teatru Bolszoj w latach 2004-2008. Obecnie jest choreografem – rezydentem American Ballet Theatre.
Szczegóły wydarzenia i tło realizacji spektaklu opowiedziała widowni Kina Praha prawdziwa ekspertka sztuki tańca Katarzyna Gardzina- Kubała. To od niej dowiedzieliśmy się, że jedynie dwa teatry mogą sobie pozwolić na posiadanie w repertuarze dwóch wersji tego samego dzieła baletowego. W tym wypadku chodziło o Romeo i Julię. Spektakl według pomysłu Aleksieja Ratmańskiego po raz pierwszy ujrzała publiczność Toronto w wykonaniu National Ballet of Canada. W tym nowym ujęciu środkami tanecznymi opowiada się o wielkiej miłości pary najsłynniejszych kochanków.
Choreograf nie zrezygnował z języka tańca klasycznego, ale wypełnił scenę szeregiem zdarzeń jakby rekonstruujących kulturę dawnej, renesansowej albo i wcześniejszej Italii, w tym stylizacjami ówczesnych tańców. Pomogły mu w tym bardzo ciekawe i oryginalne prace scenografa i autora kostiumów Richarda Hudsona. Na scenie pojawił się obraz renesansowej Werony. Kostiumy z epoki wyraźnie nawiązujące krojem i wyrafinowanym kolorem do obrazów Piero della Francesca pięknie prezentują się na tle scenografii inspirowanej malarstwem XX-wiecznego włoskiego malarza metafizycznego Giorgio de Chirico, który korespondował artystycznie ze sztuką dawną.
Wszystko to jednak zaledwie dodatki do kreacji znakomitych solistów moskiewskiego baletu. Jekaterina Krysanowa jako Julia była ucieleśnieniem delikatności i lekkości, zdawało się, że jej ciało w sposób naturalny unosi się nad ziemią i nie potrzebuje „podpory” partnera. Artystka zewnętrznie przypominająca nieco naszą Ewę Głowacką stworzyła postać przejmującą, budzącą najtkliwsze uczucia. Z kolei Romeo w osobie Władisława Łantratowa był bezbłędnym technicznie partnerem, choć jego aktorstwo miało w sobie coś z plakatu lub komiksu. Być może to właśnie choreograf narzucił mu taki nieco akademicki sposób odmalowywania uczuć słynnego kochanka. Muzyka baletowa Siergieja Prokofiewa znakomicie prowadzona przez Pawła Kilniczewa mogłaby w wykonaniu orkiestry Bolszoj funkcjonować i bez tancerzy, taką siłą emocji dysponuje. Spektakl składający się z trzech aktów i zawierający także wiele scen zbiorowych wykorzystywał również wstawki z innych kompozycji tego autora, m.in. z jego Symfonii Klasycznej, co jednak doskonale pasowało stylistycznie do całości wydarzenia. Podstawowe motywy przewodnie baletu, jak choćby skłóconych rodów Montecchi i Capuleti, czy motyw miłości kochanków, przewijały się w różnych momentach przedstawienia i zapewniały stylistyczną spójność na najwyższym poziomie artystycznym. Tego wydarzenia nie sposób zapomnieć.
Joanna Tumiłowicz