Zobacz jazz, pierwsza w tym sezonie artystycznym premiera w Kieleckim Teatrze Tańca, to widowisko dla szerokiej publiczności. I dla tej, która lubi z łezką w oku powspominać, i dla tej, którą historia mniej interesuje, a która koncentruje się na przeżyciach czysto artystycznych.
Pierwszemu aktowi, zatytułowanemu Hymn of life, patronuje motto z wystąpienia w Waszyngtonie w 1963 roku Martina Luthera Kinga, który miał marzenie (I have a dream), że „wszyscy ludzie stworzeni zostali równymi”, a „pewnego dnia mali, czarni chłopcy i czarne dziewczęta będą mogli wziąć się za ręce z małymi, białymi chłopcami i białymi dziewczętami, jak bracia i siostry”.
Autorem choreografii realizującej marzenie Kinga jest Jean Claude Marignale, urodzony w Gwadelupie tancerz i choreograf, od 16 lat współpracujący z KTT, zwany Mister Dynamite. Pierwsza, bardziej refleksyjna część jego opowieści, z konieczności koncentruje się na przełamywaniu za pomocą tańca barier kulturowych i pokoleniowych, bo wszyscy tancerze są przecież biali. Część druga rozgrywa się w Bataclan, sali koncertowo-teatralnej w Paryżu, która 13 listopada 2015 roku, podczas koncertu amerykańskiego zespołu Eagles of Death Metal, padła ofiarą ataku terrorystycznego.
Spektakl nie nawiązuje do tego dramatu, ale zapewne nie bez powodu choreograf umieścił akcję w tym właśnie miejscu, które zresztą jest mu bliskie, bo sam tańczył jazz-rock w Bataclan. Drugiej części spektaklu „Hymn of life” patronuje jeden z najsłynniejszych trębaczy jazzowych Miles Davis, a solo na trąbce gra Kuba Kowalski, uczeń ostatniej klasy PSM w Kielcach, zdobywca świętokrzyskiego Scyzoryka w ubiegłorocznej edycji festiwalu, w kategorii muzyka instrumentalna.
Młody artysta czuje się w klimatach jazzowych doskonale a naukę zamierza kontynuować w Akademii Muzycznej w Warszawie. Szalony, energetyczny taniec kończący pierwszy akt podrywa na nogi także publiczność. W drugim akcie widowiska, noszącym tytuł Golden Ages, którego autorem jest Jean Charles Zambo (tancerz i choreograf, twórca oryginalnego stylu tańca, łączącego elementy modern jazzu, afro, tai chi oraz tap dance), przenosimy się do Stanów Zjednoczonych lat 20. i 30. ubiegłego stulecia, a konkretnie do Cotton Club.
W tym czasie mimo, że gwiazdami byli tam czarnoskórzy muzycy, był to klub tylko dla białych. Motto widowiska to przekonanie, że taniec zawsze przynosi radość i łączy ludzi niezależnie od poglądów i koloru skóry.
Przerywnikiem, pozwalającym tancerzom na zmianę strojów, jest wyświetlana na ekranie miniatura filmowa z przebojem „Minnie The Moocher” w wykonaniu Caba Calloway’a, charyzmatycznego amerykańskiego wokalisty i kompozytora, gwiazdy Cotton Club w latach 30. ubiegłego wieku. Sekwencja taneczna w Cotton Club to niezwykle kolorowa wizja tamtych czasów ze scenografią jak z bajki, dziewczętami w sukienkach z piórami i cekinami, chłopcami w spodniach z lampasami i kapeluszach.
Na premierze scenografię powitano oklaskami i były to w pełni zasłużone brawa dla jej autorów: Grzegorza Pańtaka i Jaśminy Parkity, która razem z Elżbietą Pańtak oraz Jeanem Claudem Marignalem i Jeanem Charlesem Zambo, zaprojektowała również kostiumy do obu części spektaklu. Mocnym punktem programu, bardzo efektownym wizualnie, jest scena z piłką w wykonaniu Małgorzaty Ziółkowskiej, charyzmatycznej tancerki KTT, której każde pojawienie się na scenie (nawet tłumie) każe zatrzymać na niej wzrok.
Tu zdejmuje tylko rękawiczki i buty, ale jest to scena wielkiej urody. Z roztańczonego Cotton Club przenosimy się do innego klubu na nowojorskim Harlemie – Savoy Ballroom, a tam na owe czasy kontrowersyjna scena z „dziewczyną do towarzystwa”, z posągowej urody Joanną Polowczyk. A potem następuje absolutne szaleństwo taneczne całego zespołu w rytmie charlestona, boogie, swing jazzu i jazz rocka. Na uwagę zasługuje towarzysząca artystom muzyka w wykonaniu m.in. Billie Holiday, Milesa Davisa, Benny’ego Goodmana czy Sidney’a Becheta.
Premierowa publiczność miała okazję zobaczyć jak tańczą obaj czarnoskórzy choreografowie prezentujący naprawdę niezwykły kunszt taneczny. Każdy z nich w pełni zasłużył na gorące przyjęcie jakie zgotowała im kielecka publiczność. W kolejnych przedstawieniach nie ma już takiego tanecznego akcentu, ale za to pojawił się nowy element – sola na trąbce Kuby Kowalskiego, które dodają kolorytu spektaklowi. W obu częściach widowiska występują sami szefowie Kieleckiego Teatru Tańca Elżbieta i Grzegorz Pańtakowie, a kiedy tańczą aż trudno uwierzyć, że oglądamy ich na scenie od ponad dwudziestu lat. A w ogóle jest to spektakl godny największych scen europejskich o czym z przyjemnością informuje.
Lidia Zawistowska