Przegląd nowości

Uprowadzenie z Neapolu

Opublikowano: poniedziałek, 20, listopad 2017 18:45

Cokolwiek banalną, lecz jednak ponadczasową refleksją o tym, że podróże kształcą, rozpocząć można w zasadzie wszystkie próby opisania kontaktów z zagranicznym światem teatru i muzyki – i to zarówno pod prymarnym względem artystycznym, jak i administracyjno-organizacyjnym.

Uprowadzenie,Neapol 1

Bez złośliwości stwierdzić można, że ci, którzy powinni w tej materii kształcić się najbardziej, ponieważ prowadzą instytucje kultury, są generalnie tak mocno osadzeni w swoich wieżach z kości słoniowej, że zupełnie nie interesują się tym, co dzieje się nie tylko na tzw. „świecie”, ale i w Polsce.

Uprowadzenie,Neapol 2

Nie chodzi bowiem tylko o poznanie obecnych mód, trendów, praktyk wykonawczych i odmiennych systemów estetycznych (które przecież nie muszą się podobać), ale również o rzadką możliwość przyjrzenia się tym inscenizacjom, które znajdują się na przeciwległym biegunie współczesnych tendencji – są staroświeckie, zgrane, eksploatowane długo i mało atrakcyjne w cyfrowej rzeczywistości (przynajmniej na pierwszy rzut oka…).


Przykładem takiego spektaklu jest Uprowadzenie z seraju Wolfganga Amadeusza Mozarta, które wystawiane jest w neapolitańskim Teatro di San Carlo – najdłużej działającej operze na świecie, która otwarta została w 1737 roku i przez lata stanowiła swoisty wzór dla kolejnych teatrów najpierw we Włoszech, a potem w całej Europie. Inscenizacja tego singspielu tak stara oczywiście nie jest, chociaż ponad pół wieku już ma: z Salzburga, w którym premierę miała w roku 1965, powędrowała do mediolańskiej La Scali, gdzie wystawiona została w roku 1972, by następnie podróżować dalej na południe – do Teatro di San Carlo, w którym grana była po raz pierwszy w roku 1982 (potem w Neapolu tytuł był jeszcze inscenizowany przez innych realizatorów kilkakrotnie).

Uprowadzenie,Neapol 3

Musi zatem być konkretny powód powrotu tej konkretnej produkcji po wielu latach – w tym wypadku jest to osoba reżysera – Giorgio Strehlera, twórcy wielu wybitnych inscenizacji, wielkiego wizjonera teatru (wznowienie spektaklu przygotował Mattia Testi). Strehler stworzył spektakl klarowny, wysmakowany estetycznie, prosty w środkach ekspresji i przemyślany (co akurat powinno być normą), który jednak dziś może wydawać się nieco anachroniczny z powodu swojej przewidywalności, naiwności i rozwiązań technologicznych, choć sama scenografia autorstwa Luciano Damiani oddaje bajeczny i wyidealizowany świat orientu (podkreślić trzeba, że pod względem scenicznym przedstawienie jest utrzymane doskonale). Muzycznie Uprowadzenie z seraju poprowadził Hansjörg Albrecht, a w spektaklu 5 listopada śpiewali (i mówili): Maria Grazia Schiavo (Konstanze), Steve Davislim (Belmonte),


Regula Mühlemann (Blonde), Mert Süngü (Pedrillo), Bjarni Thor Kristinsson (Osmin), Karl-Heinz Macek (Selim), w niemej roli sługi wystąpił zaś Marco MerliniChoć akcja Mozartowskiego singspielu jest mocno schematyczna, uwagę zwraca aktualność niemieckiego libretta (napisanego przez Christopha Friedricha Bretznera w adaptacji Johanna Gottlieba Stephanie) do opery wystawionej po raz pierwszy 16 lipca 1782 roku w Wiedniu, a więc ponad dwa wieki temu. Abstrahując od kwestii odmienności kulturowej (bohaterowie z zachodniej Europy kontra Turcy), można pochylić się nad problemami podnoszonymi niemal codziennie również i u nas: na początku II aktu Blonde mówi bowiem Osminowi, że po pierwsze nie jest jego niewolnicą, po drugie żadna kobieta nie jest towarem, a po trzecie urodziła się wolna. On pokornie się z tym zgadza. Ciekawe.

Uprowadzenie,Neapol 4

Taki spektakl, który absolutnie nie przystaje do tendencji we współczesnym teatrze i dziś wydawać się nam może aż „za prosty”, jest jednocześnie bardzo porządnie przygotowany, dopracowany, ale i po prostu zadbany. W zasadzie właściwą charakterystykę tej inscenizacji świetnie oddaje część tytułu eseju autorstwa Carli Ceravolo zamieszczonego w programie: „L’essenzialità della bellezza per uno spettacolo immortale”. Opera ta wymaga też oczywiście znakomitych śpiewaków, ale to żadne odkrycie i każdy, kto zdecyduje się wystawić Mozarta, o tym chyba wie (inna sprawa, że z tej wiedzy nic nie wynika). Neapolitańskie Uprowadzenie z seraju można polecić wszystkim tym, którzy chcieliby zobaczyć spektakl nieco archaiczny, a mimo to wciąż atrakcyjny – to po prostu teatr, który dzisiaj już się raczej nie zdarza.


Można też polecić ten spektakl wszystkim tym, którzy lubią kupować i sprowadzać do Polski dziwne inscenizacje tytułów z zaprzyjaźnionych zagranicznych teatrów (nazywając je w dodatku „koprodukcją”), licząc na to, że u nas staną się one wydarzeniem, co jest śmieszne szczególnie w dobie Internetu – świetnego narzędzia weryfikacji przeróżnych obietnic artystycznych.

Uprowadzenie,Neapol 5

Można go również polecić tym, którzy – głosząc idee sztuki zaangażowanej i uwypuklając jej status katalizatora przemian społecznych – świadomie i dobrowolnie pozwalają na tworzenie inscenizacji, których określić eksplicytnie w niniejszym tekście nie wypada.

Uprowadzenie,Neapol 6

Szczególnie w kontekście omawianego Uprowadzenia spektakle takie, które czasami zobaczyć można również w sieci oficjalnie np. w mediach społecznościowych, nie są – jak chcą tego ich realizatorzy i dyrektorowie – „wydarzeniami lajfstajlowymi”, a oznaczają po prostu brak szacunku nie tyle do dzieła, kompozytora czy tradycji, ile po prostu do inteligencji potencjalnego odbiorcy (i publicznych pieniędzy).

                                                                   Mateusz Wiśniewski