Przegląd nowości

O Stefanie Sutkowskim (3)

Opublikowano: wtorek, 14, listopad 2017 06:27

Odmiany opery

Właściwie Stefana Sutkowskiego należałoby uznać za dyrektora bezlitosnego. Jednocześnie z tak intensywnie wkomponowanym w repertuar WOK Mozartem, realizował bowiem premiery bardzo różnych oper. Wystawiono Euridice Periego, tę, która najwcześniejsza z zachowanych, uważana jest za operę pierwszą w dziejach (1989), nie zapominano o Rossinim (Il barbiere di Siviglia, 1989, La scala di seta, 1992), swój pochód przez tę scenę rozpoczął Monteverdi w reżyserii Peryta (Orfeo, 1993, Il ritorno d'Ulisse in patria, 1994).

Euridice 438-389

Dzieła Periego i Monteverdiego obok przeniesionego z kościoła do teatru Il Sant'Alessio Landiego i świeżego przedstawienia Venus and Adonis Blowa (jego cudowną delikatność chętnie wspominam) złożyły się na nowy I Festiwal Oper Barokowych (październik 1993).

Dydona i Eneasz 450-103

Odtąd, jak Mozartowski, coroczne miał edycje, i wprowadzał na afisz wciąż inne tytuły, m.in. Dydonę i Eneasza Purcella, Alceste Lully'ego i Tancrède Campry w reżyserii i pod kierownictwem muzycznym zaproszonego z Francji Jean-Claude'a Malgroire'a, Imeneo i Rinaldo Händla. Wyłoniły się z niego monograficzne festiwale: w 1996 roku Monteverdiego z kompletem zachowanych dzieł wystudiowanych muzycznie przez Władysława Kłosiewicza (z Combattimento di Tancredi e Clorinda i L'incoronazione di Poppea), później barokowej opery angielskiej i francuskiej, wreszcie Händlowski - z Imeneo, Mesjaszem w semi-scenicznym wykonaniu w kościele seminaryjnym, i Juliuszem Cezarem utrwalonym na płytach (PMC 062-64, 2008). 


Sutkowski doprowadził też do rozpoznania włoskich poloników. Po wystawieniu i wznowieniu Tetydy na Skyros Domenino Scarlattiego napisanej dla Marysieńki Sobieskiej, która owdowiawszy mieszkała w pierwszych latach XVIII wieku w Rzymie, miała premierę opera Franceski Caccini Wyzwolenie Ruggiera z wyspy Alciny (1996), skomponowana w roku 1625 z okazji wizyty polskiego królewicza Władysława Wazy (potem króla Władysława IV) we Włoszech.

Imeneo 527-328

Następnie pokazano Zenobię Jana Adolfa Hassego (1999) – jedyną z obszernego dorobku wielbionego w XVIII.wiecznej Europie twórcy, którą stworzył dla świeżo otwartej warszawskiej sceny operowej królów saskich. Trzy te opery wydano na płytach (PMC 030/031, PMC 012, PMC 023)i stanowią fonograficzne unikaty. Z drugiej strony mnożyły się pozycje Rossiniego, i z nich, w sumie dziesięciu, po Kopciuszku, Włoszce w Algierze i Turku we Włoszech, teatralnym urokiem wyróżniła się Sroka złodziejka (2001, w reżyserii Peryta), a wokalnymi ambicjami - Semiramida (2003) i Tankred (2008); formował się z nich festiwal Rossiniowski.

Rinaldo 450-309

Z kolei nigdy nie zaniedbywana przez Sutkowskiego twórczość rodzima przyniosła po premierach Żółtej szlafmycy Kajetana Majera i utworów Kurpińskiego, fonograficzną rejestrację wileńskiej wersji Halki (PMC 009, 1995). Po wystawieniu przez Dejmka narodowego wodewilu Cud czyli Krakowiacy i Górale Bogusławskiego/ Stefaniego (1999), także Cud... uwieczniony został na płytach (PMC, 032/033, 2002). 


Takie tytuły wypełniały program Festiwali Oper Staropolskich (od 1998 roku). Ale dyrektorowi zależało też na prawykonaniach, toteż po Quo vadis Bernadetty Matuszczak (1996) weszły na scenę WOK zamówione nowości: Antygona Zbigniewa Rudzińskiego i - na kanwie zamierzonego jako libretto operowe Daniela Wyspiańskiego – Balthazar Zygmunta Krauzego (2001).

Juliusz Cezar 870-15

Ta seria ujęta w I Festiwal Polskich Oper Współczesnych zwieńczyła sezon 2000/2001, w którym święcono 400.lecie Opery na Świecie. Sutkowski otworzył go 6 października Euridice Periego, dokładnie w dniu, w którym operę zagrano w 1600 roku we Florencji, a wydarzenie warszawskie utrwaliła specjalna edycja płytowa z nagraniem dzieła, z rekomendacją Komisji Europejskiej UE w buklecie (WOK 001/002).

Kopciuszek 359-38

Te czterysta lat Sutkowski odzwierciedlił panoramą imponującą: po Perim szły, zgodnie z chronologią, małe festiwale Monteverdiego, barokowych twórców rodem z Francji, Włoch (Caccini, Merula, Landi, Alessandro i Domenico Scarlatti), Anglii, i Niemiec (Hasse i Händel), następnie zestaw Rossiniego, pakiet oper staropolskich, dzieła wszystkie Mozarta, i na koniec wspomniana polska współczesność. Czyli w jednym sezonie teatr zagrał pięćdziesiąt sześć różnych oper! Nic zatem dziwnego, że do tych festiwali, wznowień i premier potrzebne były trzy orkiestry, i że rozrastała się liczba solistów. 


Ci, co dawniej przez dekadę albo dwie nadawali ton, przestali pojawiać się na scenie, jak Barbara Nowicka z urzekającym sopranem, czy blondynka Ewa Ignatowicz, która z urodziwą brunetką Lidią Juranek tworzyły zgrany duet wysokiego i niskiego głosu. W emploi subretki wyróżniała się wtedy Krystyna Kołakowska (później przeszła do pracy w administracji), a w oddaniu poważniejszych postaci Krystyna Sierakowska i Halina Górzyńska.

Semiramida 354-3

Ale niektórzy z wczesnych lat wciąż pozostawali niezastąpieni, jak niezawodny w dramatyzmie i komizmie bas Jerzy Mahler. Przyjmowani młodzi znajdowali w WOK pole do satysfakcji zawodowej i mieli pewność artystycznego rozwoju. Na scenie WOK rozbłysnął delikatny sopran i urok aktorski Marty Boberskiej, prawdziwą gwiazdą stała się Olga Pasiecznik.

Tankred 835-59

Swoboda sceniczna była atutem barytona Sławomira Jurczaka. Okazję do wybicia się na plan pierwszy otrzymywali tenor Zdzisław Kordyjalik i nieustannie doskonalący swoje métier baryton Witold Żołądkiewicz. W wyrazistych postaciach podbijała publiczność śliczna Dorota Lachowicz ze szlachetnie brzmiącym mezzosopranem. Sutkowski otwierał swój teatr przed wciąż nowymi pokoleniami śpiewaków. W późniejszych czasach potwierdziły swe talenty soprany: Justyna Stępień, Marta Wyłomańska i Agnieszka Kozłowska, a ostatnio Anna Wierzbicka, jak również Jarosław Bręk (dźwięczny bas). 


Solistami godnymi podziwu stały się ekspresyjne alty: damski Anna Radziejewskiej, i męski Jakuba Monowida; przyciągali widzów. Dyrektor starał się pogłębiać umiejętności śpiewaków; miewali zajęcia z technik barokowych i rossiniowskich, i lekcje języków obcych pod kątem fonoteki przydatnej w artykulacji wokalnej. Nigdy nie powołał operowego Chóru.

Antygona 522-13

Mniejsze partie chóralne wykonywała grupa pn. Zespół Solistów Warszawskiej Opery Kameralnej i rzeczywiście byli wśród nich artyści obsadzani (czasem) w rolach solowych. Większe zadania chóralne, głównie w utworach oratoryjnych wypełniał Chór Kameralny Warszawskiej Opery Kameralnej, który przy teatrze założył (w 1983 r.) i nieprzerwanie prowadził Ryszard Zimak.

Balthazar 522-159

Na koncertach, nie tylko w operach, trzeba było umieć śpiewać i grać muzykę z różnych epok, tym bardziej, że ukazywała się na konsekwentnie wydawanych płytach. Z pierwszym numerem katalogowym ukazał się kompakt z Muzyką polską (PCM 001, 1993), zawierający anonimowe polonezy klawesynowe z XVIII wieku, utwory Wacława z Szamotuł, Jana Wańskiego, Mielczewskiego i Szarzyńskiego. Szarzyński otrzymał z czasem 2-płytowy album z nagraniem dzieł kompletnych (PMC 052/053, 2006). 


Wydano także Symfonie polskie (PMC 002), Zabytkowe organy w Polsce (PMC 003), Wincentego z Kielc Historię o najświętszym Stanisławie z XIII wieku (PMC 005/006) i anonimowe Oficjum rymowane o św. Wojciechu z wieku XIV (PMC 015/016).

Jenufa 430-107

Wydarzeniem, także płytowym (PMC 018/019, 1998), było wykonanie pełnej wersji oratorium pasyjnego Józefa Elsnera, wg autografu świeżo odnalezionego w Berlinie Passio Domini Nostri Jesu Christi – w ramach festiwalu Ad hymnos, ad cantus, w kościele ewangelicko-augsburskim św. Trójcy na placu Małachowskiego w Warszawie, w tej samej świątyni, w której dzieło zabrzmiało po raz pierwszy pod dyrekcją kompozytora w roku 1838, czyli za życia jego sławnego ucznia, Fryderyka Chopina (a Chopin partyturę dostał, i rzecz ocenił wysoko!).

Cesarz Atlantydy 511-7

Akcesja Polski do Unii Europejskiej dała Stefanowi Sutkowskiemu asumpt do niezwykłej manifestacji artystycznej. Jak hymnem Unii jest beethovenowska Oda do radości, tak on stworzył w swym teatrze Odę do Europy – (metaforycznie: do fenickiej bogini, ukochanej Zeusa, małżonki króla Krety). Oficjalna formuła głosiła: „Sezon Muzyczny Zjednoczonej Europy w Warszawskiej Operze Kameralnej, 3 maja 2004 - 3 maja 2005”. 


W końcu kwietnia 2004 roku Sutkowski, wraz ze swymi zastępcami w dyrekcji, Krzysztofem Kurem i Edwardem Pałłaszem, został przyjęty przez Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Strasburgu. Komisarz Unii Europejskiej ds. Rozszerzenia, Günter Verheugen przybył na inaugurację Ody, czyli koncert z Te Deum laudamus Paisiella w Bazylice Św. Krzyża, dziełem, które wybrane przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, uświetniało uchwalenie Konstytucji 3 Maja w 1793 roku.

Falstaff 348-82

W cały ten uroczysty sezon Sutkowski wkomponował niektóre z cyklicznych festiwali WOK, dał też „Najkrótszą historię włoskiej opery” z dziełami Periego, Monteverdiego i najnowszą premierą Falstaffa Verdiego w reżyserii Peryta, a dla Czech uszykował pierwotną wersję Jenufy w reżyserii Jitki Stokalskiej.

Sroka zlodziejka 359-130

Programy utworów instrumentalnych, wokalno-instrumentalnych i pieśni z udziałem zapraszanych gości i artystów WOK, objęły muzykę twórców ze wszystkich 25 członkowskich państw (wówczas było ich tyle) Unii, z Cypru, Malty, Łotwy, Portugalii, Słowenii, Luksemburga, Irlandii, Belgii, antycznej Grecji, Litwy, i in. Do tego kręgu dołączono Kompozytorów narodu Żydowskiego w muzyce Europy z doskonałym wystawieniem Cesarza Atlantydy Ulmanna (2005); jej autor partyturę ukończył w obozie koncentracyjnym w Terezinie – wywieziony do Auschwitz zginął w komorze gazowej w 1944 roku. 


Równie tragiczny był los pierwszego polskiego dodekafonisty, Józef Kofflera ze Lwowa. Po pobycie w getcie w Wieliczce zamordowany został wraz z rodziną w Krościenku w 1944 roku. Jego kabaretowy w charakterze utwór Alles durch M.O.W. - spolszczony ongiś na Instytut Korespondencji Codziennej - na balet, chór i dwoje śpiewaków zachowany w niepełnej postaci (i trafem odnaleziony), Warszawska Opera Kameralna wystawiła jako Matrimonio con Variazioni (2009) z nowym, dobrze utrzymanym w stylu lat trzydziestych librettem Joanny Kulmowej i muzyką zorkiestrowaną zręcznie przez Edwarda Pałłasza.

Dzien krolowania 785-40 

Nie wszystkie pomysły udawało się Stefanowi Sutkowskiemu spełniać z równym powodzeniem. Gdy pewnego razu odwiedził Rzym, zafascynował go tamtejszy Park Muzyki z Auditorium o znakomitej akustyce, projektu Renzo Piano.

 ywot rozpustnika 031-40

Niebawem miał już upatrzony teren w obrębie Warszawy, zgodę sławnego architekta, i wizję wielofunkcyjnej Filharmonii Mazowieckiej. Grube teczki z planami i kosztorysem powędrowały do odpowiednich władz, ale wpływowe osobistości środowiska muzycznego szybko unicestwiły ten pomysł. Nie wiem, czy słusznie. Wciąż przecież wracają myśli o braku godziwej sali koncertowej w stolicy Polski. 


W XXI wieku dyrektor częściej niż dawniej zderzał staroświecczyznę ze współczesnością. Gdy jego macierzysty zespół, Musicae Antiquae Collegium Varsoviense święcił w 2007 roku 50.lecie, seria koncertów na Zamku Królewskim i w Kościele Nawiedzenia NMP ukazała skarby zebrane przez Ośrodek Dokumentacji i Badań Dawnej Muzyki Polskiej WOK: Muzykę Zamku Królewskiego w Warszawie (Mielczewski, Pękiel, Jarzębski), Muzykę katedry wawelskiej (Gorczycki), Muzykę Jasnej Góry (Żebrowski), Symfonie i koncerty kompozytorów polskich doby klasycyzmu (Jan Engel i Karol Lipiński), Muzykę kolegiaty łowickiej (Stachowicz, Szarzyński) i Muzykę na dworze Stanisława Augusta (Gioacchino Albertini).

Zbrodnia i kara 86-64

W repertuarze operowym – przeciwnie, pojawiły się niespodzianie dzieła romantyczne (soliści WOK chcieli to śpiewać): najpierw Eugeniusz Oniegin (2002), a później verdiowskie polonicum, tzn. Dzień królowania o królu Stanisławie Leszczyńskim (2007) i Wolny strzelec Webera (2007) w pomysłowej reżyserii Marka Weissa.

Polieukt 065-63

W 2010 roku zaistnieli na afiszu klasycy XX wieku: Żywot rozpustnika Strawińskiego, w znakomitej inscenizacji Weissa, i Młodziankowie w piecu ognistym Brittena (premiera polska). Znowu zdarzyły się zamówione prawykonania: Zbrodni i kary wg Dostojewskiego Bernadetty Matuszczak (2008) i Polieukta wg Corneille'a z librettem polskim Zygmunta Krauzego (2010).


Załamanie

Rok 2010 okazał się krytyczny. Od dłuższego czasu malała liczba wyjazdów zagranicznych, sponsorzy, których wcześniej Stefan Sutkowski potrafił znajdować, okazywali swą hojność coraz rzadziej.

Warszawska Opera Kameralna 219-11

Od 1999 roku Warszawska Opera Kameralna należała do 47 instytucji kultury samorządu największego w kraju województwa mazowieckiego, obok bibliotek, muzeów, orkiestr, teatrów, regionalnych zespołów. Oznaczało to rosnący niedobór środków finansowych. Nie raz przyznana już dotacja bywała w środku rozpoczętego sezonu obniżana. Dyrektor na dorocznych konferencjach prasowych informował o tym z powściągliwą goryczą. Zmuszony był odwołać koncerty arcyciekawej serii zaplanowanej na Chopinowski Rok 2010. 


Ostał się tylko piękny folder upamiętniający ów plan, z ekspozycją muzyczną dzieł Elsnera i Moniuszki żyjących przecież w czasach Chopina. Zespół MACV miał je grać na odpowiednich do epoki instrumentach wczesnoromantycznych. Specjalnie też na te obchody dotarła do WOK pierwsza w świecie kopia Pleyela z roku 1830, podobnie jak mozartowskie fortepiano zbudowana przez McNulty'ego.

Kwiatkowski,Sutkowski 70-34

Zespoły wykonawcze w sezonie 2010/2011 solidarnie wyraziły gotowość do pracy za pomniejszone pensje. Wydawało się, że, jak zwykle, Stefan Sutkowski sobie poradzi, choć właśnie kończył lat osiemdziesiąt, a jego teatr równo pięćdziesiąt. 12 września 2011 roku, równo w pół wieku od „urodzinowego” spektaklu w Pomarańczarni dyrektor otworzył Festiwal Oper Kameralnych XX i XXI wieku z dziełami Janáčka, Poulenca, Ulmanna, Strawińskiego, Brittena oraz Polaków: Kofflera, Matuszczak, Krauzego, łącznie z prapremierą ważnej opery Edwarda Pałłasza z librettem Kulmowej Ja, Kain. Po kilka spektakli każdego tytułu grano z powodzeniem, lecz dwa przedostatnie przedstawienia odwołano, bowiem nieartystyczne zgoła wydarzenia uległy przyspieszeniu. W marcu 2012 dotacja samorządu Mazowsza uległa drastycznemu zmniejszeniu, a istnienie teatru - zachwianiu; w internecie zawirowała petycja z kilkoma tysiącami podpisów w obronie WOK. W kwietniu Stefan Sutkowski odmówił poddania się procedurze konkursu na dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej i złożył rezygnację. W maju zespoły WOK stanęły na dziedzińcu Pałacu Potockich i muzyką Requiem Mozarta próbowały zwrócić uwagę władz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na los teatru. Potem w ramach Nocy Muzeów przed eleganckim wejściem do WOK urządzono Noc z Mozartem; artyści ustrojeni w kostiumy śpiewem i grą przyciągali uwagę warszawiaków. XXII Festiwal Mozartowski, z gwarancją Urzędu marszałkowskiego Mazowsza, odbył się po dawnemu. 26 lipca 2012 roku dyrektor Sutkowski zamknął go z blaskiem Don Giovannim, a po spektaklu ciepłym szampańskim (dosłownie) wieczorem, żegnał się na dziedzińcu z teatrem, artystami, pracownikami i przyjaciółmi. Niejednemu wilgotniały oczy.


Z perspektywy

Warszawska Opera Kameralna pod dyrekcją Stefana Sutkowskiego to kawał historii. W początkach nie odmawiali z nim współpracy najwięksi: Andrzej Hiolski, Zdzisława Donat i Halina Słonicka, Zbigniew Kiliński i Jerzy Makarowski, Wojciech Siemion, Ewa Starowieyska. Jerzy Artysz stworzył w WOK wiele znakomitych ról, od Jana w Telefonie Menottiego (1963) po tytułową w Falstaffie (2003), potem był konsultantem wokalnym i w ogóle dobrym duchem tej sceny. W ciągu półwiecza zrealizowano tu 169 premier, wystawiając 180 utworów; 45 premier było dziełem Ryszarda Peryta z Andrzejem Sadowskim, i pewnie tyleż znalazło by się w dorobku reżysersko-scenograficznym Jitki Stokalskiej i Łucji Kossakowskiej.

Sutkowski Stefan 438-12b-   kopia

Co do dyrygentów, zawsze mnie dziwiło, że żaden, tak jak ci artyści, nie stał się reprezentatywną twarzą (i batutą) WOK. Z kilku dłużej współpracujących, najczęściej bodaj dyrygował i najwięcej spektakli w ostatnich dekadach poprowadził Zbigniew Graca. Sumowanie utworów wykonywanych na koncertach przyniosło by ich bez wątpienia kilka tysięcy. Katalog płytowy firmy Pro Musica Camerata (PMC) przekroczył 50 tytułów, przeważnie rarytasów w światowej fonografii; utrwalono tam grę zespołów WOK i głosy jej solistów. W „Sutkowski Edition Warsaw” ukazywała się stopniowo, wedle koncepcji dyrektora, siedmiotomowa i wieloczęściowa Historia muzyki polskiej (różnych autorów) w języku polskim i angielskim, bez konkurencji w naszym piśmiennictwie. Staraniem Krzysztofa Kura - to solista, tenor, który w przedstawieniach WOK wykreował sporo świetnych, charakterystycznych ról, potem skuteczny organizacyjnie zastępca dyrektora – Narodowe Centrum Kultury opublikowało Historię... w postaci e-booków. Stefan Sutkowski uczynił z Warszawy jedyne miejsce na ziemi, gdzie przez długi czas można było oglądać komplet dzieł scenicznych Wolfganga Amadeusza – nie w miastach życia Mozarta, w Salzburgu czy Wiedniu, tylko właśnie w Warszawie. Prowadził teatr na własnych warunkach. Kto dowiedział się, że jest takie miejsce – ten przychodził. 


Do nielicznych tylko kierowano zaproszenia na widownię o 170 miejscach ze sceną, która, jak lubił powtarzać dyrektor, wcale nie jest taka mała. Nie zainstalował napisów świetlnych z przekładami śpiewanych tekstów na polski; jego zdaniem przeszkadzały by widzom w chłonięciu tego, co dzieje się na scenie. A zwykle działo się dużo i pięknie. Reklama, promocja, marketing, portal internetowy, PR – to były pojęcia kompletnie mu obce; co najwyżej wywieszał afisz i posyłał krótką informację do prasy. Prowadził teatr dyskretny, bez kamer i celebrytów; teatr dobrego smaku. A dobry smak nie jest wartością w dzisiejszej kulturze. Ani w budżecie państwowego mecenasa: urząd marszałkowski Mazowsza wyceniał to pod koniec ledwie na 15 milionów złotych, sumę absolutnie nie wystarczającą na działalność powyżej streszczoną. Sutkowski nie chciał słyszeć o żadnej komercjalizacji, na przykład o wynajmie teatru na imprezy obce (a znaleźliby się chętni).

Sutkowski,Glemp 70-46

W recenzjach po występach zagranicznych WOK chwalono niezwyczajną stylowość gestu, śpiewu, aktorstwa, wykonawstwa muzycznego. W kraju przeciwnie; wobec przewagi repertuaru od średniowiecza po późny barok wytykano brak wykonawstwa historycznie poinformowanego, które od końca lat 70. podbijało koncertowe estrady. Dyrektor Sutkowski dużo później zaczął kompletować kopie starych instrumentów (przyznajmy – kosztowne). Dość rzec, że zespół MACV mógł na nich zagrać dopiero w premierze Imeneo Händla (2002). Potem dyrektor zbierał instrumenty do orkiestry mozartowskiej. Pamiętam, z jakim zajęciem mówił o tajnikach brzmienia XVIII.towiecznej blachy, i cieszył się, że jego muzycy już zgłębiają właściwe sposoby gry. Przedstawienia, zwłaszcza te powtarzane, festiwalowe, starzały się. Teatr, jak wiadomo, to sztuka ulotna. Łatwiej było odświeżyć, czy uszyć wg dawnego modelu nową suknię, niż znaleźć nową satysfakcjonującą obsadę. Wspominam doskonałą w mej opinii Betulię liberatę Mozarta z Lidią Juranek jako Judytą, której spektakle marniały dotąd, aż rolę tę objęła Anna Radziejewska i Betulia odzyskała dawny blask. I wtedy, kiedy były już młode obsady i stare instrumenty, nastąpił krach. 


Post Scriptum

Wskazany przez urząd marszałkowski dyrektor Jerzy Lach (2012-2016) dał się chyba uwieść magii Warszawskiej Opery Kameralnej. Wprowadzał interesujące innowacje, okazał się zdolnym reżyserem operowych prapremier, ale przy tym szanował przeszłość i poszerzał zastaną działalność teatru, czym pogłębił jego zapaść finansową. P. o. dyrektora od października 2016 Alicja Węgorzewska dokonała brutalnych zwolnień i reorganizacji teatru. Pragnę wierzyć, że wraz ze swym artystycznym doradcą, niegdyś wybornym solistą tej sceny Jackiem Laszczkowskim, potrafią utrzymać ten teatr i nadać mu nowe oblicze.

Stefan Sutkowski 4 86-17 

Stefan Sutkowski zmarł 22 kwietnia 2017 roku. Podczas uroczystości żałobnej 8 maja w kościele poseminaryjnym, miejscu wieloletnich koncertów WOK, jego artyści żegnali go mozartowskim Requiem, i inną jeszcze, wielką muzyką. Padało wiele słów serdecznych i pełnych wdzięczności za to, czego w swym życiu dokonał. Na koniec gospodarze, ojcowie jezuici, rozkołysali wszystkie dzwony. Ich dźwięk niósł się długo po Krakowskim Przedmieściu.

                                                                       Małgorzata Komorowska

Silnie skrócona wersja tego tekstu ukazała się w „Ruchu Muzycznym” 2017 nr 6