Przegląd nowości

Siostry Pasiecznik wracają do swych korzeni

Opublikowano: sobota, 14, październik 2017 19:10

Pochodzące z wołyńskiego Równego siostry: sopranistka Olga i pianistka Natalia Pasiecznik/Pasicznyk, w ramach danego w Filharmonii Krakowskiej recitalu, w jego pierwszej części powróciły do swych ukraińskich korzeni, prezentując zestaw pieśni z repertuaru narodowej liryki wokalnej.

Olga Pasiecznik 1

„Ajstry” do wiersza Ołeksandra Ołesia i z muzyką Mykoły Łysenki, przybierają zrazu rytm zdawałoby się beztroskiego walca, by wraz z rozwojem tekstu uderzyć w bardziej elegijne tony. Trzy pierwsze pieśni klasyka ukraińskiej muzyki do poezji Tarasa Szewczenki i Mykoły Woronego posiadały formę przekomponowaną, a więc ściśle podążającą za tekstem i jego wymową, podczas gdy zwrotkową odróżniały się dwie kolejne do słów ludowych.


Przywodziły one na słuch szopenowską twórczość wokalną, z tym że trudno ustalić, na ile wynikało to z fascynacji ukraińskiego kompozytora polskim twórcą, a na ile ze wspólnego źródła inspiracji, a mianowicie popularnych w dobie romantyzmu ukraińskich dumek? Pieśni Jakowa Stepowego to już całkiem inna epoka, albowiem w dużej mierze ukształtowane zostały przez wpływy werystyczne. Dominująca w nich szeroka, kantylenowa fraza, przybiera nieomal operową miarę, a więc zakrojonych na znaczną skalę scen dramatycznych. Kontrastowała z nimi lakoniczna pieśń „Wony stojały mołczki” Wiktora Kosenki do tekstu Wiktora Strażowa w ukraińskim przekładzie Bohdana Mordania, która w lapidarny sposób przywołuje dramat, jaki się wydarzył, i wywołane przezeń uczucia.

Olga Pasiecznik 2

Szkoda, że artystka nie zdecydowała się na wybór ze spuścizny Łysenki „Mojej bawałnyci” do słów Mickiewiczowskiej „Mojej pieszczotki”, a już pełną satysfakcję dostarczyłaby, gdyby zestawiła ją z opracowaniem Stanisława Moniuszki. Bardzo pięknie w ujęciu Olgi Pasiecznik brzmiały refleksyjne ustępy w dynamice piano lub pianissimo, jednocześnie bardzo wyraziste artykulacyjnie, zarówno w odniesieniu do tekstu muzycznego, jak i prozodii literackiej. Jedynie w dynamice fortissimo głos przybierał nieco ostre zabarwienie. Akompaniująca Natalia Pasiecznik ze swej strony w dyskretny sposób zadbała o wyeksponowanie oryginalnych detali harmoniczne w partii fortepianowej. Drugą połowę recitalu wypełniły Pieśni kurpiowskie Karola Szymanowskiego, skądinąd też „Ukraińca”, albowiem urodzonego i spędzającego młodość w Tymoszówce w okolicach ówczesnego Jelizawetgradu, późniejszego Zinowiewska i Kirowogradu, a obecnie Kropywnyćkiego. Niestety, nie dane mi było ich wysłuchać, albowiem musiałem opuścić krakowską Filharmonię, by udać się na drugi kraniec miasta na występ Arditi Quartet w ramach festiwalu „Sacrum-Profanum”.

                                                                               Lesław Czapliński