Przegląd nowości

Festiwal im Adama Didura w Sanoku 2017

Opublikowano: piątek, 06, październik 2017 17:20

W kraju takim jak Polska, gdzie tradycja była nieustannie przerywana przez wojny, kataklizmy, zmiany władzy i inne „hatakumby”, trwanie jest wartością bezcenną. Na Festiwalu w Sanoku od ponad 20 lat trwa dyrektor Waldemar Szybiak. I dzięki niemu ten festiwal utrzymuje niezwykle wysoki poziom.

Didur,festiwal 735-74

Udało się wytworzyć modę na festiwal nie tylko w Sanoku, ale i w okolicznych miastach. Publiczność jest wspaniała. Czuje się, że to dla niej święto. Wie co jest najwyższej klasy, bo od lat ma do czynienia z artystami najlepszymi. Byli tam: Krzysztof Penderecki, Konstanty Andrzej Kulka, Stefania Toczyska, Ewa Podleś, Andrzej Hiolski, Aleksandra Kurzak, Artur Ruciński, Andrzej Dobber, Marcin Bronikowski… Nie sposób wymienić wszystkich.


W tym roku gościła jak zwykle Opera Śląska w Bytomiu ze spektaklem opery Verdiego Moc przeznaczenia. Tego nie widziałem, bo ze względów ode mnie niezależnych przyjechałem dopiero na trzeci dzień Festiwalu, ale przedstawienie znam i recenzowałem je na „Maestro”. 

Didur,festiwal 735-6 

Nie uczestniczyłem też następnego dnia w koncercie muzyki Piotra Czajkowskiego w wykonaniu artystów ze Lwowa, ale skoro zapowiadał go Sławomir Pietras, na pewno był interesujący. Dla wytrawnej publiczności przeznaczony był wieczór z utworami Mahlera i Dworzaka: Adagietto z V Symfonii Mahlera, Rueckert-Lieder tegoż kompozytora i Serenada E-dur op. 22 Antonina Dworzaka. 


Solistka z Wiednia, Ulrike Helzel, dała słuchaczom pełną satysfakcję, podobnie jak Orkiestra Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa Sinfonietta Cracovia (czy to aby nie przesada z tą galicyjsko-cesarsko-królewska tytułomanią; ja jestem z Wielkopolski i wystarczy mi Wielkie Księstwo Poznańskie) pod dyrekcją nieutytułowanego Jurka (sic!) Dybała.

Didur,festiwal 735-88

Następnego dnia mieliśmy uroczy wieczór z operetką Hrabina Marica Kálmána w wykonaniu zupełnie nieutytułowanej, ale tytułów niepotrzebującej Opery Krakowskiej. To może zabrzmi dziwnie, ale wieczór zdominowała występująca w roli Księżnej Cudenstein (tylko gadanej, przepraszam za słowo) Bożena Zawiślak-Dolny. 


Jej wejście na scenę w III akcie zelektryzowało publiczność. A każde słowo, każdy gest to było aktorstwo najwyższej próby. Co nie oznacza, że nie było znakomitych śpiewaków. Marcelina Beucher w partii tytułowej pokazała przepiękny głos, dobrą technikę wokalną i nieco sztywne aktorstwo.

Didur,festiwal 735-384 

No, ale jest bardzo młoda i w dodatku ma olśniewającą urodę. Kariera murowana. Janusz Ratajczak był bardzo dobry w partii Tassila, podobnie inni wykonawcy głównych ról: Michał Kutnik (Populescu), Adam Sobierajski (Koloman Żupan), Monika Korybalska (Liza). Na szczególne uznanie zasługuje Katarzyna Oleś-Blacha w partii Miny ze swym cudownym, bogatym sopranem liryczno-koloraturowym. 


Kolejny wieczór był dla mnie niespodziewanie wielkim przeżyciem. Jestem cały zanurzony w operze (dzień bez wysłuchania opery, co najmniej jednej, jest dla mnie dniem straconym), a tu cały zatopiłem się w szczęściu słuchając Anny Marii Jopek. Jest wielka.

Didur,festiwal 735-147

Balet Opery Lwowskiej pokazał bardzo dobry spektakl Szeherezady Mikołaja Rimskiego-Korsakowa i rewelacyjną choreograficznie suitę Carmen Bizeta/Szczedrina. 


Koncert mistrzowski Joanny Woś i Małgorzaty Walewskiej sam prowadziłem. Obie panie były w znakomitej formie wokalnej, a akompaniował im poeta fortepianu, Robert Morawski.

Didur,festiwal 735-150

Na koniec Chór i Orkiestra Filharmonii Śląskiej pod dyrekcją Mirosława Jacka Błaszczyka z udziałem bardzo dobrych solistów: Łukasza Gaja i Adama Szerszenia wykonali Messa di Gloria Giacoma Pucciniego oraz Psalm 114 „Da Israel aus Aegypten zog” op. 51 Felixa Mendelssona. To było piękne zwieńczenie festiwalu, który oby trwał wiecznie.

                                                                           Piotr Nędzyński