Przegląd nowości

„Manon Lescaut” w Opéra Royal de Wallonie w Liège

Opublikowano: poniedziałek, 02, październik 2017 14:11

W czasie kiedy Giacomo Puccini powziął zamiar napisania opery na podstawie powieści Abbé Prévosta „Historia Manon i kawalera Des Grieux”, Manon Julesa Masseneta triumfowała już na wszystkich ważnych scenach europejskich. Włoski kompozytor przestudiował dokładnie partyturę swego francuskiego kolegi, natomiast istnieje małe prawdopodobieństwo, iż miał okazję do zaznajomienia się z wersją Auberta, czerpiącego natchnienie z tego samego źródła literackiego.

Manon Liege 1

Warto od razu zaznaczyć, że Puccini w żadnym momencie nie zamierzał konkurować z dziełem Masseneta, a na wszelkie ostrzeżenia przed ryzykiem wystawiania się na porównania z operą tego ostatniego odpowiadał zdaniem, które przeszło już do historii muzyki. Stwierdził bowiem oto, że Massenet potraktował rzeczony temat po francusku, to znaczy „z pudrem i menuetami”, bez dramaturgicznej intensywności, on zaś zamierza włożyć weń swą włoską duszę, pisząc z „rozpaczliwą namiętnością”.


Miał dokładnie sprecyzowane pomysły dotyczące libretta, dbał o każdą replikę i rozwój każdego aktu, toteż stał się koszmarem dla librecistów, których ostatecznie było aż pięciu, przy czym sam kompozytor i jego wydawca Ricordi również wnieśli marginalny wkład w redagowanie tekstu. Czy można zatem się dziwić, że do osiągnięcia końcowego rezultatu potrzeba było aż trzech lat konsultacji, poprawek i zmian?

Manon Liege 2

W momencie ukończenia partytury okazało się zresztą, że mediolańska La Scala jest zarezerwowana na próby Falstaffa Verdiego, w związku z czym Ricordi postanowił, iż prapremiera Manon Lescaut Pucciniego będzie miała miejsce w Teatro Regio w Turynie. Zakończyła się ona wielkim sukcesem, który z kolei spowodował, że nowa opera bardzo szybko zawitała na ważne sceny całego świata.

Manon Liege 3

Ogólnie rzecz ujmując Puccini potraktował dość swobodnie powieść wspomnianego już Abbé Prévosta (prekursora romantyzmu w literaturze francuskiej), wychodząc z założenia, iż oddanie szczerych i namiętnych uczuć protagonistów jest dużo ważniejsze niż wierne trzymanie się oryginału. To właśnie dlatego akcja opery toczy się niekiedy również i w domyśle, pomiędzy poszczególnymi aktami. Kiedy na przykład Manon pojawia się w drugim akcie, to od momentu, kiedy żeśmy ją opuścili na koniec aktu pierwszego, główna bohaterka nie tylko uciekła z zakochanym Des Grieux do Paryża, ale także zdążyła go już opuścić dla Geronta.


Kiedy wreszcie młody człowiek ją odnajduje, jest znów gotowa za nim podążyć, wszakże ich druga już ucieczka kończy się porażką z powodu chciwości Manon, która pragnąc zabrać ze sobą wszystkie ofiarowane jej uprzednio przez Geronta klejnoty uniemożliwia wymknięcie się spod jego kurateli. Konsekwencją jest zemsta tego królewskiego urzędnika, polegająca na doprowadzeniu do aresztowania protagonistki.

Manon Liege 4

Akt trzeci obszerniej rozwija dość powierzchownie potraktowany przez Masseneta wątek podjęcia nieudanej próby uratowania Manon przed deportacją do Luizjany oraz zaciągnięcia się Des Grieux na transportujący dziewki publiczne statek. Natomiast scena śmierci tytułowej bohaterki na pustyni w ostatnim akcie trzyma się dość wiernie oryginalnego tekstu francuskiego pisarza. Wreszcie trzeba jeszcze wspomnieć o intermezzo, za pomocą którego kompozytor oddzielił od siebie drugi i trzeci akt.

Manon Liege 5

Ten skrótowy opis wprowadzonych zmian pokazuje, że Puccini chciał zdecydowanie zaznaczyć różnice pomiędzy swoim librettem, a librettem opéra-comique Masseneta, nawet jeżeli w ten sposób podjął ryzyko utrudnienia widzowi śledzenia akcji jego dzieła. Dlatego każdy biorący je na swój warsztat reżyser operowy musi być świadomy trudności, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć. W Opéra Royal de Wallonie w belgijskim mieście Liège zadania tego podjął się jej dyrektor artystyczny Stefano Mazzonis di Pralafera i wyszedł z tej próby z raczej dobrym rezultatem. Wprawdzie jest on znany z tego, że nie podejmuje nigdy prób ukazania danego dzieła w oryginalnym kontekście znaczeniowym i nie zaskakuje publiczności osobistą interpretacją jego treści.


W swojej pracy ogranicza się zazwyczaj do wiernego opowiedzenia zawartej w nim historii i tradycyjnego stylu jej ilustrowania, w czym pomagają mu współpracujący z nim regularnie Jean-Guy Lecat (dekoracje), Fernand Ruiz (kostiumy) i Franco Marri (oświetlenie). Oczywiście można się zżymać na tak zachowawcze podejście do sztuki lirycznej, ale trudno zarazem nie przyznać, iż włoski reżyser w pełni szanuje warstwę muzyczną opery, nad którą aktualnie pracuje, co niestety należy dzisiaj do rzadkości.

Manon Liege 6

Mamy zatem w tej inscenizacji Manon Lescaut atrakcyjnie budowane obrazy, ukazujące kolejno w estetyzującym stylu plac w Amiens, bogato urządzony pałac Geronta, port w Hawrze ze wznoszącą się w głębi sceny sylwetką statku i na koniec groźną i rozległą pustynię w pobliżu Nowego Orleanu, na której umiera ciężko chora i udręczona kochanka kawalera Des Grieux. Dzięki zręcznie prowadzonej reżyserii świateł te wszystkie odsłony nabierają bardzo realistycznego wymiaru. Jedyne zastrzeżenie wzbudzają pstrokate i kojarzące się raczej z weneckim karnawałem niż z francuskimi realiami stroje, które nie pasują do obranej konwencji osadzenia akcji w czasach powstania opery.

Manon Liege 7

Pod względem wokalnym omawiana realizacja może dostarczyć sporo satysfakcji i to niezależnie od pewnych wątpliwości obsadowych. Dotyczą one przede wszystkim śpiewającego partię Des Grieux Marcello Giordaniego, tenora rozczarowującego wyraźnie zmęczonym głosem o zaciśniętej górze, w dodatku niepasującego wiekiem do odgrywanej roli zakochanego młodzieńca.


Dużo ciekawiej prezentuje się włoska sopranistka Anna Pirozzi, która wprawdzie potrzebuje trochę czasu na „rozgrzanie się”, ale wraz z upływem czasu potrafi wzruszyć jako Manon, szczególnie w finałowej scenie agonii. Dobrze brzmi baryton wcielającego się w postać Lescaut Ionuta Pascu, a ogromnym doświadczeniem scenicznym i wciąż jeszcze świetną formą wokalną imponuje odnoszący w przeszłości na tej scenie niezapomniane sukcesy belgijski bas Marcel Vanaud w roli Geronta. Ponadto podoba się kreujący postać wesołego i kpiarskiego studenta Edmonda Marco Ciaponi. A pomimo początkowych nierówności rytmicznych pozytywnych wrażeń dostarcza też mocno zaangażowany w grę sceniczną chór.

Manon Liege 8

Najmocniejszym atutem przedstawienia w Liège jest jednak porywająca i niezwykle ekspresyjna realizacja muzyczna, którą zawdzięczamy stojącej na czele tutejszej orkiestry Włoszce Speranzy Scappucci, pełniącej od tego sezonu funkcję głównej dyrygentki tej formacji.

Manon Liege 9

Pod jej batutą delektujemy się idealną stopliwością brzmień poszczególnych sekcji instrumentalnych, czytelnym eksponowaniem wzorowanych na stylu Wagnera leitmotywów, bezbłędnie wyważoną narracją dramaturgiczną i w każdej chwili intrygująco prowadzonym dialogiem pomiędzy orkiestrą i solistami. Speranza Scappucci potrafi po mistrzowsku dopasowywać muzyczne klimaty do głównych postaci, podkreślać oryginalne pomysły harmoniczne i instrumentacyjne, konsekwentnie i zajmująco wznosić architekturę dźwiękową tej opery, która w jej ujęciu odsłania nowe subtelności i odcienie. Z pewnością mamy tu do czynienia z jedną z ciekawszych dyrygentek młodego pokolenia.

                                                                                Leszek Bernat