Przegląd nowości

Wszystko o Vincenzo Bellinim (2)

Opublikowano: czwartek, 26, marzec 2020 07:00

Norma

To piękne dwuaktowe dzieło uchodzące za arcydzieło epoki i kwintesencję stylu włoskiego belcanta stosunkowo rzadko gości na światowych scenach. Myślę, że przyczyna leży w ogromie wymagań jakie postawił kompozytor przed wykonawcami czterech głównych partii.

Giuditta Pasta,Norma

Oczywiście najwyższym stopniem trudności wokalnych obdarzył wykonawczynię partii tytułowej kapłanki. Niewiele mniejsze postawił przed śpiewaczką chcącą wystąpić w roli Adalgisy. Giuditta Pasta przejrzawszy, jako pierwsza, partyturę Normy była przerażona trudnościami partii, której wykonanie zaproponował jej Vincenzo Bellini.


Zgodziła się ją zaśpiewać dopiero na usilne prośby kompozytora, któremu w dniu premiery przesłała elegancko opakowaną lampkę nocną i bukiecik kwiatów oraz bilecik z wyjaśnieniami: „Mistrzu, lampka w nocy, kwiaty w dzień, były niemymi świadkami moich studiów nad Normą oraz zmagań i obaw czy będę godna Pańskiego geniuszu”.

Giulia Grisi

Była!!! stając się od dnia mediolańskiej prapremiery, 26 grudnia 1831 roku, niezrównaną odtwórczynią partii Normy, którą przejęła po niej Maria Malibran. To jej kreacje opiewali poeci, by wspomnieć Alphonse Lamartine, Alfreda de Musset czy Ernesta Legouvé. Obok Pasty w prapremierowej obsadzie na scenie La Scali wystąpili: Giulia Grisi (Adalgisa), Domenico Donzelli (Pollione) oraz Vincent Negrini (Oroveso).


Najlepiej skalę trudności tej partii ujęła sławna Lilli Lehman (pierwsza Norma w nowojorskiej Metropolitan), która zwykła mawiać: „Wolę zaśpiewać trzy wagnerowskie Brunhildy niż jedną Normę”. Nieco inaczej podchodziła do tej partii Joan Sutherland, która mawiała: „W samych nutach nie ma nic szczególnie trudnego, ale rola jest niewiarygodnie długa, i trzeba mieć ogromną wytrzymałość, aby jej podołać”.

Domenico Donzelli

Do historii opery przeszły pamiętne kreacje Normy w wykonaniu najwybitniejszych sopranów XIX i XX wieku by wspomnieć Adelinę Patti, Marię Malibran, Jenny Lind, Rosę Raisę, Teodozję Friderici-Jakowicką, Claudię Muzio, Rosę Ponselle. W czasach nam bliższych pamiętne kreacje Normy stworzyły przede wszystkim Maria Callas, uważana za Normę naszych czasów, po niej Leyla Gencer, Joan Sutherland, Montserrat Caballé, Edita Gruberova, Margaret Price, Renata Scotto, to one stały się wzorcem, któremu starają się dorównać dzisiejsze wykonawczynie.


Niestety, rzadko im się to udaje! Z postacią Normy pięknie kontrastuje postać młodszej Adalgisy, również kapłanki zakochanej – jak Norma – w tym samym mężczyźnie Pollionie, prokonsulu rzymskim. I w tym przypadku nie skąpił Bellini trudności wokalnych z jakimi musi się zmierzyć wykonawczyni tej roli.

Jenny Lind,1840

Duet Mira, o Norma śpiewany przez Normę i Adalgisę jest bez wątpienia jednym z najpiękniejszych momentów w tym dziele, i całej literaturze operowej. Na prapremierze partię Adalgisy śpiewała Giulia Grisi, po niej odnosiły sukcesy Ebe Stignani, Giulietta Simionato, Miriam Pirazzini, Fiorenza Cossotto i Marylin Horne. A jednak Norma to przede wszystkim wspaniała opowieść o zakochanej kobiecie poddającej się gwałtownym emocjom i namiętności, które doprowadzają ją do tego, że planuje zamordować własne dzieci, owoc głęboko skrywanego związku z Pollionem.


Na szczęście widok śpiących, niczemu niewinnych synów, powstrzymuje ją przed realizacją tej decyzji – aria Dormono entrambi. Zakochana Norma zaskakuje w finale szlachetnością poświęcenia siebie w imię tej miłości. Wyznając publicznie swoją winę, prosi Adalgisę i ojca o opiekę na dziećmi, a sama wstępuje na płonący stos. Pollione zaskoczony wielkodusznością Normy podąża za nią.

Maria Malabran

Giną w płomieniach złączeni odzyskanym uczuciem i oczyszczeni jego szlachetnością. Jak już wspomniałem prapremiera Normy miała miejsce na scenie mediolańskiej La Scali 26  grudnia 1831 roku i wcale nie zakończyła się wielkim sukcesem! Opera została wygwizdana przez klakierów nasłanych przez przeciwników młodego kompozytora. „Piszę do ciebie przytłoczony zmartwieniem, którego nie potrafię wyrazić, ale które ty jeden możesz zrozumieć. Wracam z La Scali z premiery Normy. Przypuszczałbyś? Klapa! Klapa! Klapa!


Prawdę powiedziawszy publiczność była surowa, miałem wrażenie, że przyszła tylko po to by mnie osądzić i w swoim zniecierpliwieniu chciała (tak sądzę), by moja biedna Norma podzieliła los Kapłanki”. – napisał do przyjaciela Francesco Florima, bibliotekarza w neapolitańskim Konserwatorium, później autora jednej z pierwszych biografii Belliniego. 

Teodozja Friderici-Jakowicka

Zupełnie inaczej widział całą sytuację Gaetano Donizetti, który nazajutrz po premierze napisał do swojego przyjaciela, malarza Teodoro Ghezziego: „Norma wystawiona wczoraj wieczorem w La Scali nie spotkała się ze zrozumieniem i została niewłaściwie oceniona przez mediolańczyków. Jeśli o mnie chodzi, byłbym bardzo zadowolony, gdybym to ja ją skomponował i chętnie bym się podpisał pod tą muzyką”.


Na szczęście szybko (już od czwartego przedstawienia) okazało się, że jednak opera zaczyna zdobywać uznanie i cieszyć się z dnia na dzień coraz większym powodzeniem. Bellini uspokojony i już pewny sukcesu swojej nowej opery opuszcza Mediolan i przenosi się do Neapolu. Normę zaś do końca sezonu wystawiono jeszcze 34 razy. Jednym z wielbicieli tego dzieła, które ugruntowało sławę Belliniego, był słynny malarz francuski, Eugene Delacroix, który wrażenia po jednym ze spektakli opisał w swoich dziennikach.

Claudia Muzio,1920

Normą zachwycał się również nasz Fryderyk Chopin oraz Zygmunt Krasiński, który obejrzał ją w 1834 roku w mediolańskiej La Scali. Uważa się, że Chopin na tyle uległ fascynacji i wpływom muzyki Belliniego, że jej melodyczną śpiewność przeniósł do fortepianowej melodyki swoich utworów. Jednym z nich jest Etiuda cis-moll op.25 nr 7, w której wykorzystuje wzruszającą melodię ariosa Teneri figli z Normy.


Szybko też zdobyła Norma międzynarodowe powodzenie, bywało, że w jednym sezonie miały miejsce premiery w kilkunastu teatrach w różnych częściach świata. Już w 1833 roku wystawioną ją w Wiedniu i Londynie, rok później w Berlinie i Madrycie. Paryż poznaje Normę w 1835 roku, którą do 1909 roku wystawiono w tym mieście aż 186 razy. Zanim minie XIX wiek Norma zostanie wystawiona w 35 krajach i 16 językach.

Rosa Raisa,Norma

Od tej opery rozpoczęła się historia pierwszej nowojorskiej sceny operowej The Academy of Music otwartej w 1854 roku właśnie premierą Normy, której amerykańska premiera odbyła się dziesięć lat wcześniej w Philadelphii i Nowym Orleanie. W Warszawie pierwszy raz wystawiono operę w 1843 roku we włoskiej wersji językowej, dwa lata później wprowadzono polski przekład. Polska premiera Normy odbyła się znacznie wcześniej bo już 5 kwietnia 1834 roku na scenie Teatru hr. Skarbka we Lwowie. Partię tytułowej kapłanki śpiewała „godna laurowego wieńca” p. Frisch.


Do skomponowania tego dzieła skłoniły Belliniego, z jednej strony fascynacja talentem i urodą głosu Giuditty Pasty, wielkiej primadonny tamtych czasów, dla której dzieło powstało. Z drugiej strony inspiracją okazał się dramat Aleksandra Soumeta obejrzany przez kompozytora w paryskim teatrze Odeon.

Rosa Ponselle,New York

Ten sam dramat obejrzała również Pasta, która wykazała duże zainteresowanie przedstawionym jej projektem opartej na tej sztuce opery. Praca nad dziełem, do którego libretto napisał Felice Romani w oparciu o tragedię Soumeta, zabrała Belliniemu zaledwie trzy miesiące, rozpoczął ją we wrześniu 1831 roku. Dramat czworga bohaterów rozgrywa się na tle wydarzeń historycznych w Galii przez co Norma stała się najbliższa gatunkowi wielkiej francuskiej opery historycznej. Wspaniałe arie i duety splatają się tutaj z pełnymi rozmachu i szlachetnego patosu scenami zbiorowymi.


Warto pamiętać, że okres, w którym Bellini pracował nad Normą był zarazem czasem jego burzliwego romansu z piękną Giudittą Turina, który zakończył się dwa lata później głośnym skandalem wywołanym przez jej zazdrosnego męża. Można więc przypuszczać, że młody kompozytor czerpał z niego natchnienie, przekładając na język muzyki uczucia swojej zaborczej i zazdrosnej kochanki.

Lilli Lehmann

Muzyka tego dzieła, o którym mówi się często, że jest „genialne i kiczowate zarazem” została  obciążona wszystkimi konwencjami opery włoskiej pierwszej połowy XIX wieku. Chwilami wręcz odnosi się wrażenie, że jedyną troską Belliniego było pieszczenie ucha widza i słuchacza urodą melodii. W przypadku tego kompozytora mówi się wręcz o „tyranii melodii”. Nie zmienia to faktu, że Bellini rozbudowując instrumentację zadbał o dramatyczny puls, który nadaje temu dziełu właściwy klimat i kształtuje muzykę w odniesieniu do charakterystyki danej postaci.


Tutaj nie stosuje już regularnie elementów tradycyjnej opery włoskiej, z jej wyraźnie rozgraniczonymi ariami, duetami i scenami zbiorowymi oraz recytatywami. W Normie wszystkie te elementy zaczynają się harmonijnie i wyraźnie łączyć w organiczną całość.

Maria Callas,Norma

„Kompozytor z powodzeniem spaja ze sobą swoje najpiękniejsze koncepcje melodyczne, zachowując w ten sposób ciągłość dramatyzmu akcji”. – napisał Jacques Gheusi. Wystarczy prześledzić kilka muzycznych fragmentów z I aktu by się o tym przekonać. Już scena wejścia Normy przyprawia słuchacza o gęsią skórkę, poprzedza je uroczysty chór Norma Viene (Norma idzie), zbudowany na przejmujących trwogą i uroczystą powagą prostych akordach budujących klimat oczekiwania.


Następująca po tym przejmująca intensywnością uczuć Casta Diva (Jasna Pani), słynna modlitwa Normy do bogini księżyca, wymagająca doskonałej emisji, a rozwijająca się na tle srebrzystego brzmienia fletu nakładającego się na falujące pasaże skrzypiec dowodzi subtelnego piękna całej partii.

Leyla Gencer,Norma

Podobnie jest w przypadku cavatiny Polliona Meco all'altar di Venere, prowadzonej na nerwowym tremolo skrzypiec zmieniających swój rytm w cabaletcie Me protegge, mi defende. Centralnym punktem II aktu jest wspomniany już duet Normy i Adalgisy Mira, o Norma urzekający szlachetnością melodyki i cudowną harmonią splatających się głosów. Wcześniej, w I akcie obie bohaterki śpiewają równie piękny w wyszukanej kantylenie duet Sola, furtiva al tempio.


Wejście Polliona jest okazją do przejścia tego duetu w trzyczęściowy pełen niespotykanej dynamiki tercet Ah,non tremare – Oh! Di dual się tu vittima Vanne, si. Równie piękny jest duet Adalgisy i Polliona Va’crudel.

Marilyn Horne,Norma

Z wyszukaną melodyką i instrumentacją spotykamy się w finałowej scenie II aktu, gdzie Bellini misternie splótł i nałożył na siebie arie głównych bohaterów (duet In mia man) i potężnych chórów. To właśnie w tych potężnych scenach zbiorowych potrafił Bellini wytworzyć narastające z minuty na minutę napięcie dramatyczne urzekające siłą muzycznego wyrazu i wznoszące się ponad liryzm wielu arii solowych. Wszystko to jednak podporządkowane zostało dramaturgii rozwijającej się akcji zmierzającej do tragicznego finału. Jego kulminacją jest aria Normy Qual cor tradisti (Złamałeś serce) przechodząca w duet w Pollionem, który oświadcza, że pokochał ją od nowa. 

                                                                                             Adam Czopek