Przegląd nowości

„Wyspa marzeń” Reynaldo Hahna w paryskim Théâtre de l’Aténée

Opublikowano: sobota, 10, grudzień 2016 09:00

W 2005 roku młody dyrygent Julien Masmondet (były asystent Paavo Järviego w Orkiestrze Paryskiej)  stworzył  na francuskiej Ile d’Oléron - wyspie położonej przy atlantyckim wybrzeżu - Festiwal „Musiques au Pays Pierre Loti”, w całości poświęcony temu pisarzowi i oficerowi marynarki francuskiej, którego dzieło posiada autobiograficzny charakter. Już od pierwszej edycji festiwalu celem Masmondeta było przypominanie publiczności rzadko wykonywanych partytur kompozytorów francuskich, żyjących w tym samym okresie, co Pierre Loti, oraz szukających inspiracji w jego powieściach i pamiętnikach podróżniczych.

Wyspa marzen,Paryz 1

Zważywszy na dość skromne możliwości finansowe rzeczonej manifestacji, w trakcie jej pierwszych odsłon koncentrowano się przede wszystkim na repertuarze instrumentalnym.


W tym roku, podczas majowego wydania festiwalu, udało się jednak zrealizować marzenie Masmondeta polegające na wystawieniu pierwszej opery Reynaldo Hahna L’île de rêve (Wyspa marzeń), skomponowanej przez tego urodzonego w 1874 roku w Caracas kompozytora w oparciu o autobiograficzną powieść „Le Mariage de Loti” („Ślub Lotiego”). Dzięki temu owo napisane przez zaledwie siedemnastoletniego Hahna dzieło, wykreowane w roku 1898 w paryskiej Opéra-Comique i od tamtej pory wznowione zaledwie dwukrotnie (Cannes, 1942 i Tahiti, 2000), zostało wystawione w ramach wspomnianego festiwalu w mieście Rochefort, a obecnie zaś pokazywane jest publiczności paryskiej w Théâtre de l’Aténée – Louis Jouvet.

Wyspa marzen,Paryz 2

Przed omówieniem tej nowej realizacji, przedstawmy jeszcze w paru słowach samego kompozytora. Otóż po studiach u Julesa Masseneta w Konserwatorium Paryskim Hahn stał się wielostronnym muzykiem: pianistą, śpiewakiem, kompozytorem i dyrygentem. Pozostawał w intymnym związku z młodym Marcelem Proustem, był ulubieńcem paryskich salonów i niezwykle aktywnym uczestnikiem tamtejszego życia muzycznego. Napisał dwa koncerty, kompozycje kameralne i fortepianowe, zaś w zakresie muzyki wokalnej - cykle melodii, dwie opery i zwłaszcza operetki, z których największy sukces odniosła trzyaktowa Ciboulette (Cebulka) z 1923 roku. O ile jednak ta ostatnia kompozycja pojawia się czasem na różnych scenach, o tyle był już najwyższy czas, aby publiczność i krytycy poznali perłę muzyczną, jaką bez wątpienia jest L’île de rêveAkcja tej pozycji (przypominającej swym egzotycznym klimatem i nieszczęśliwie zakończoną historią miłosną operę Madame Butterfly Pucciniego czy Lakmé Delibesa) rozgrywa się na położonych na zamorskiej Polinezji Francuskiej Wyspach na Wietrze i nawiązuje do prawdziwych przygód autora inspirującej Hahna powieści. Główny protagonista, Loti, dociera do wyspy w poszukiwaniu potomków swego przedwcześnie zmarłego brata. Odkrywa tam nowy raj, przeniknięty będącą rodzajem tęsknej ekstazy miłością, i zakochuje się w młodej dziewczynie Mahenu. Ale raj nie może trwać wiecznie, toteż musi dojść do rozstania: Loti wyjeżdża. Mahenu dokonała bowiem wyboru rezygnując z miłości, która nie miałaby szans na przetrwanie w innym świecie, na wygnaniu. Ta rezygnacja doprowadza do tragedii polegającej na śmierci uczucia miłości. Tym samym ukochany mężczyzna okazał się utraconym marzeniem, a cała idylla – złudzeniem.


Unikająca wszelkich zbędnych efektów i osadzona w ograniczonej do niezbędnego minimum scenografii inscenizacja Oliviera Dhénina ma głównie na celu wykreowanie atmosfery przywoływanej epoki i modnej wówczas fascynacji egzotyką. W głębi sceny wyświetlane są utrzymane w kolorze sepii stare fotografie przedstawiające pejzaże Polinezji, a prosto skrojone stroje nawiązują do wyspiarskiego, skromnego i pozostającego w pełnej symbiozie z naturą stylu życia jej mieszkańców. Prowadzona z wyczuciem i delikatnością narracja sceniczna nawiązuje do odwiecznych tematów niemożliwej do spełnienia miłości i zderzenia kultur.

Wyspa marzen,Paryz 4

Wszyscy pochodzący z różnych miast Francji soliści doskonalili sztukę śpiewu w działającej przy paryskiej Opéra-Comique Akademii wokalnej, wszyscy też imponują świetnie wyszkolonymi – zważywszy na młody wiek - i doskonale brzmiącymi głosami, potrafiącymi w pełni przekazać typowo francuską elegancję i wyrafinowanie poszczególnych partii. Dysponują ciekawym potencjałem artystycznym i z pewnością jeszcze nie raz o nich przy innych okazjach usłyszymy. Dlatego też warto ich tutaj przedstawić: Marion Tassou (Mahénu), Enguerrand de Hys (Loti), Eléonore Pancrazi (Teria / Oréna), Safir Behloul (Tsen-Lee), Ronan Debois (Taïrapa). Obok nich pojawiają się też członkowie prezentującego wysoki poziom Ensemble vocal Dionysos. Wyraźnie rozmiłowany w tej partyturze Julien Masmondet stoi na czele orkiestry zredukowanej do dwunastu instrumentów (kwintet smyczkowy, kwintet instrumentów dętych, harfa, instrumenty perkusyjne), a udanej adaptacji oryginalnej orkiestracji zręcznie dokonał Thibault Perrine. Subtelna muzyka Reynaldo Hahna przykuwa uwagę niewyczerpaną inwencją melodyczną oraz zdolnością do niezwykle sugestywnego oddawania szerokiej gamy uczuć, od czułej naiwności i miłosnej egzaltacji aż do wzruszającej ceremonii pożegnania kochanków. Zaś spowijająca całą interpretację melancholia jest niekiedy inkrustowana momentami o mocniejszym wydźwięku dramaturgicznym. Trudno się doprawdy nie poddać urokowi, pięknu i finezji tej jakby nieuchwytnej muzyki, która bez wątpienia zasługuje na dokładniejsze poznanie i rozpowszechnianie.

                                                                                     Leszek Bernat