Przegląd nowości

Salomonowa Salome

Opublikowano: czwartek, 31, marzec 2016 16:56

Najmądrzejsza z całego towarzystwa, które zaludnia scenę Teatru Wielkiego-Opery Narodowej okazuje się Salome. W oryginale była to dziewczyna 13-letnia, tu wygląda najmniej na 30. Ubrana na czarno w długą suknię ma pełnić rolę obiektu westchnień i pożądania.

Salome 610-53

Ale chyba nie takie było założenie, jakim kierował się autor kostiumów Marek Adamski. Salome jednak podnieca dosyć skutecznie Narrabotha, w oryginale żołnierza, a tutaj jednego z kelnerów, ale chce jeszcze skusić trzymanego w lochu Jochannana. To jej się nie udaje, więc jeniec musi zginąć. Dziewczyna zachowuje się trochę jak miłośniczka gier komputerowych i dziwi się, że odcięta głowa Jana Chrzciciela nie ma ludzkich odruchów, nie otwiera oczu, nie całuje. Wykonywany przez nią taniec ma być ceną za zabicie jeńca. Jej matka Herodiada popiera córkę, Ojczym nie specjalnie, ale w sumie się zgadza, choć taniec ułożony przez Tomasza Wygodę a wykreowany przez cztery kobiety w przebraniu pensjonarek nie ma wiele z kuszenia.


Najlepiej wokalnie i wizerunkowo wypadł Jacek Laszczkowski jako Herod, choć wszystkie wysokie dźwięki brał siłowo. Bardziej estetycznie operował swym głosem Jacek Strauch Anglik polskiego pochodzenia, któremu przyszło zza kulis śpiewać partię Johannana. Partię Herodiady wykonała dobrze Veronika Hajnova, a Narrabothem był zadomowiony już na polskich scenach Pavlo Tolstoy ze Lwowa.

Salome 610-6

Wreszcie rolę Salome wzięła na siebie Amerykanka Erika Sunnegardh, z głosem o zbyt małym wolumenie, ale prowadzonym dobrze. Wśród wykonawców wyróżniła się jeszcze ubrana w stroje chasydów grupa pięciu śpiewaków, którzy przy kuchennym stole Heroda hałaśliwie rozprawiają mocno gestykulując.

Salome 610-75

Dyrygent węgierski Stefan Soltesz choć poprowadził spektakl sprawnie nie potrafił nadać mu typowo śródziemnomorskiego żaru i niespokojnej tajemniczości, choć dyrygując czasem głośno pokrzykiwał. Uzupełnieniem premiery był bankiet dla zaproszonych gości we wnętrzach pobliskiego Klubu Platinum, które zaaranżowano podobnie do ciemno świetlistej scenografii spektaklu Borysa Kudlicki. Typowo klubowa zbyt głośna niby muzyka serwowana z głośników przybrudziła muzyczny odbiór premiery, która do największych sukcesów niestety nie należy.

                                                                                    Joanna Tumiłowicz