Przegląd nowości

Z Bachem przeciwko dosłowności

Opublikowano: czwartek, 23, lipiec 2015 10:55

Z Janem Tomaszem Adamusem, dyrektorem artystycznym XVI Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego w Świdnicy rozmawia Katarzyna Kaczorowska z „Gazety Wrocławskiej”

Hasłem przewodnim tegorocznego Festiwalu jest „Przeciwko dosłowności”? Co to znaczy?

Sztuka nie jest dosłowna. Aktor grający lekarza nie jest lekarzem, ale sztuka rozwija wyobraźnię, która jest nam potrzebna do satysfakcjonującego życia. Sztuka pokazuje, że daną opowieść można snuć na wiele sposobów. Koncert to nie tylko muzyka, ale także ludzie, atmosfera, emocje, urok miejsca, architektura, krajobraz, smaki, zapachy. Połączenie tych wszystkich elementów bywa tak inspirujące, że po koncercie, wizycie w galerii czy teatrze niektórzy z nas postanawiają zmienić coś w życiu. Sztuka uświadamia marzenia.

Swidnica 421-709

Ułożenie programu XVI Festiwalu było wielkim wyzwaniem?

Rzeczywiście, to już szesnasty festiwal. Jego pierwsza edycja odbyła się w roku 2000, rok temu mieliśmy jubileusz, ale przyznam, że nie cierpię jubileuszy. Dla mnie – i mam nadzieję, że nie tylko dla mnie – co roku festiwal jest wielkim świętem muzyki, publiczności i artystów. I każdy koncert jest tak samo ważny. Tegoroczna cyfra XVI jest istotna tylko dlatego, że sugeruje trwały byt. To dość rzadkie w świecie festiwali, w czasach niezrozumienia dla roli sztuki.


Skoro czasy dla sztuki są trudne, co w tych staraniach „przeciwko dosłowności” było najtrudniejsze?

To samo, co jest trudne co roku: przekonanie ciasnych umysłów, że wszelkie działania artystyczne na ich podwórku są szansą, a nie zagrożeniem, że budowanie dużych przedsięwzięć to praca zespołowa wymagająca czasu i precyzji, że w efekcie Festiwal to wspólny sukces wielu współpracujących ze sobą osób i że tym sukcesem trzeba umieć się dzielić.

Kosciol Pokoju 421-316

Nową tradycją Festiwalu stały się śniadania na trawie i pikniki bachowskie. Co zabierze Pan ze sobą do koszyka i jak Pan sądzi, czy Bach lub Haydn z chęcią wzięliby udział w takiej biesiadzie? Czym by ich Pan poczęstował?

Wino, chleb, owoce, sery... Zna pani okolicę, w której mieszkał Haydn? Winnice i sady między Eisenstadt a jeziorem Nezyderskim? Moją głęboką fascynację muzyką Josepha Haydna ugruntował właśnie widok, smak i zapach austriackiego regionu Burgenland. I przyznam, że autentycznie przeraża mnie polskie określenie „muzyka poważna”. Chciałbym, żeby do Polski wreszcie dotarło Oświecenie; żebyśmy zamiast oglądania się wstecz, nauczyli się radości życia. 


Na pewno więc zna Pan „Kolację na cztery ręce” Schaeffera, o spotkaniu Haendla i Bacha, do którego w rzeczywistości nigdy nie doszło. Ten pierwszy jest światowcem i sybarytą, a ten drugi skromnym kantorem, który nigdy nie jadł ostryg. Rzeczywiście kulinaria odzwierciedlają też świat estetyki muzycznej?

Mottem ubiegłorocznej edycji było stwierdzenie poety Charlesa Baudelaire’a: zapachy, kolory i dźwięki odpowiadają sobie. Od zapachu do smaku raczej nie jest daleko. Życie składa się z bardzo wielu elementów. Niech każdy łączy je, jak lubi.

Swidnica,Bach 1

Melomani na festiwalu usłyszą bachowską Pasję według świętego Jana, ale też Haendlowską operę „Sosarme”. Czym zaskoczycie  słuchaczy? Jak wytrącicie ich z dosłowności?

Tak, będzie Pasja Jana Sebastiana Bacha. Pasja to opis śmierci Chrystusa. W czasach Bacha była religijną refleksją na jej temat. Dzisiaj dla wielu ludzi to arcydzieło muzyki klasycznej, którego wymiar religijny nie jest już elementem kluczowym. Będzie też opera w kościele. Niby skandal, ale przecież słowa sacrum – profanum to rzecz bardzo relatywna. Dla mnie na przykład bogiem jest człowiek. Będą też sonaty fortepianowe Beethovena, które Marcin Masecki wykona na dworcu kolejowym: nie sala koncertowa i nie fortepian. Myślę, że słuchacze będą zaskoczeni, i o to też nam chodzi.


Będzie Pan dobrze spał przed koncertem inaugurującym Festiwal?

Sen to naturalny lek na stres. Zawsze śpię świetnie... Ale to przecież pytanie o ewentualne problemy Festiwalu. Otóż Festiwal Bachowski w Świdnicy nie jest zamkiem z piasku. Mamy duże doświadczenie, cieszymy się konsekwentnym, a w tym roku szczególnie świadomym wsparciem ze strony miasta, wielowątkowym mecenatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i czasami też województwa. Publiczne środki, którymi dysponujemy, pozwalają realizować przedsięwzięcia bezkompromisowe, kulturotwórcze i innowacyjne.

Jan Adamus 421-286

Jakie jest Pana największe Bachowskie marzenie?

Ugruntowanie pozycji Festiwalu na muzycznej mapie Europy przez jego rozbudowanie do sześciu tygodni oraz sceniczne produkcje operowe. Chciałbym, żeby Festiwal Bachowski był symbolem wielkich ambicji i bezgranicznej dumy Świdnicy. Jak kopuła Brunelleschiego we Florencji. Jak letni festiwal w Salzburgu, jak Festspielhaus w Erl. 

Dziękuję za rozmowę.