Przegląd nowości

Kazimierz Wolan – baryton z Grodziska

Opublikowano: piątek, 17, październik 2014 21:22

O Kazimierzu Wolanie z Grodziska koło Strzyżowa w woj. podkarpackim krążyły legendy – cóż za wspaniały głos, jaki niezwykły talent, a jaki przystojny, o kruczoczarnej, bujnej czuprynie! Takie opowieści słyszałem u moich dziadków, Katarzyny i Gabriela Strzępków, którzy mieszkali w Różance, tuż na granicy z Grodziskiem, a także w moim rodzinnym domu w Wiśniowej, od moich rodziców, ciotek i wujków, którzy także kochali muzykę, udzielając się w różnych chórach, orkiestrach, zespołach teatralnych. Sporo lat wybierałem się odwiedzić Pana Kazimierza i jego uroczą małżonkę Janinę, by zapytać o ich drogę życiową i karierę artystyczną rodaka z naszych stron – ale ciągle jakieś obowiązki, rodzinne, zawodowe i społeczne stały na przeszkodzie. Wreszcie udało się – i w poniedziałek 16 czerwca 2014 roku wieczorem zapukałem do drzwi mieszkania Państwa Wolanów przy ul. Wyzwolenia w Bytomiu.

Kazimierz Wolan 1

Życzliwość, gościnność, serdeczność przemiłych gospodarzy kazały mi zostać do następnego dnia. Opowieściom z rodzinnych stron nie było końca, a niezwykle ciekawe i bogate artystyczne losy Pana Kazimierza ogromnie mnie zafascynowały i pobudziły do różnych refleksji – o potędze muzyki, miłości do sztuki, ukochaniu rodzinnych stron, powołaniu artysty. Ale po kolei. Kazimierz Wolan urodził się 15 maja 1929 roku w Grodzisku jako syn Stanisława i Wiktorii ze Strzępków z Różanki. Miał troje rodzeństwa – nieżyjącą już najmłodszą siostrę Janinę, brata Tadeusza mieszkającego obecnie w Krakowie i zamieszkałą obecnie w Grodzisku siostrę Annę.


Ojciec Stanisław prowadził gospodarstwo rolne, był także zamiłowanym muzykiem grającym na skrzypcach, także w kapelach uświetniających różne uroczystości weselne i społeczne. To zamiłowanie do muzyki przekazał swoim synom – Tadeuszowi, który uczył się w klasie klarnetu u Stefana Kielara i Kazimierzowi, który podjął naukę w rzeszowskiej szkole muzycznej na skrzypcach w klasie Józefa Dziedzica i na organach u Tadeusza Kochańskiego. Tadeusz Wolan, brat Kazimierza, wspomina, że w Grodzisku były dwie muzyczne rodziny słynne na okolicę – to Wolanie i Niedzielowie. W wieku 8 lat Tadeusz rozpoczął naukę gry na skrzypcach u kierownika szkoły Władysława Malanka, a wkrótce u Stanisława Kopyto, u którego uczył się także brat Kazimierz. W czasie wojny, mimo zakazów niemieckich, organizowane były w lasach tzw. płoszczanki, z muzyką, gdzie grały kapele, w których grali także Wolanie. Wkrótce Tadeusz kupił od kogoś ze Lwowa klarnet i rozpoczął na nim naukę u kapelmistrza Józefa Strzępka w Tułkowicach, kontynuując ją po wojnie w rzeszowskiej szkole muzycznej u Stefana Kielara. W tym czasie do tej szkoły uczęszczał także Adam Harasiewicz, znakomity pianista.

Kazimierz Wolan 2

Podczas miłej mojej wizyty u państwa Albiny i Tadeusza Wolanów w Krakowie w sobotę 28 czerwca 2014 roku z rozrzewnieniem wspominaliśmy dawne czasy i wspólnych znajomych, zwłaszcza muzyków, m.in. trębacza Stanisława Strzępka i grającego na sakshornie barytonowym Anatola Strzępka, moich wujków, synów dziadzia Gabriela Strzępka z Różanki, klarnecistę Stefana Lesieckiego z Wiśniowej, Franciszka Armatę z Kobyla grającego na saksofonie tenorowym i wielu innych. Pan Tadeusz mieszkał z żoną w Krośnie 50 lat, pracował w Fabryce Amortyzatorów do 1994 roku, żywo zajmując się także muzyką, grając w zespołach na klarnecie i saksofonie altowym, a od kilku lat mieszka w Krakowie. Żona Albina pochodzi z Szufnarowej. Oboje są dumni z syna muzykologa i z wnuczka Krzysia, który ma dopiero trzy lata. O pierwszych występach artystycznych młodego Kazia Wolana czytam w książce Stanisława Dędora (288 stron) pt. „Zarys dziejów parafii w Grodzisku pod wezwaniem Niepokalanego Serca NMP, opracowanie poświęcone obchodom Jubileuszu 2000 lat chrześcijaństwa”, Grodzisko 2003, nakładem Poligrafii Wyższego Seminarium Duchownego w Rzeszowie, skład komputerowy ks. Ludwik Grzebień. Cytuję fragment ze s.68, dając w nawiasach kwadratowych moje uzupełnienia i uwagi.


„Poświęcenie budynku domu parafialnego [w 1937 roku] było bardzo uroczyste, a młodzież z Grodziska wystąpiła z bogatą częścią artystyczną dla przybyłych gości. Występy chóru i orkiestry pod kierunkiem [Józefa] Strzępka, brata Gabriela [mojego dziadzia ze strony mamy] były wysoko ocenione przez księży. Należy wspomnieć wybitnych członków tego zespołu, bardzo młodych mieszkańców wsi, a to: Zygmunta Szetelę (brata znanej i cenionej rodziny Szetelów – księży Jana, Tadeusza i Ludwika), który był solistą zespołu, obdarzony pięknym, czystym i mocnym głosem, Stanisława Strzępka [syna Gabriela], Kazimierę i Marię Włodyka, Helenę Warchoł, Teresę [moją mamę] i Janinę [siostrę mojej mamy] Strzępek z Różanki, młodziutką Hanię Wolan i jej brata Kazimierza – późniejszego organistę, a następnie po ukończeniu studiów wokalnych barytona Opery w Bytomiu, Stanisława Niedzielę (członka powojennego zespołu, podobnie jak wielu wymienionych)”. 

Kazimierz Wolan 3

O Kazimierzu Wolanie wspomina także Ignacy Irzyk w swej publikacji pt. „Z dziejów Grodziska w świetle wspomnień autora” (194 strony) pod redakcją Stanisława Dędora wydanej przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Strzyżowskiej, Burmistrza Gminy i Miasta Strzyżów i Radę Sołecką w Grodzisku w Pracowni Poligraficznej w Strzyżowie w 1996 roku. Wspominając zasłużonych ludzi wywodzących się z Grodziska, na s.163 autor pisze: „Spod chłopskiej strzechy wywodzi się znany artysta, tenor [baryton – AS] Opery Śląskiej w Bytomiu, Kazimierz Wolan syn Stanisława. Jako chłopiec rozpoczął karierę wiejskiego muzykanta.


Jego talent został zauważony i młody chłopiec rozpoczął studiowanie muzyki organowej. Był znanym i cenionym organistą w wielu miejscowościach, jak również w Rzeszowie i Krakowie. Pod okiem wybitnych profesorów wokalistów rozwinął wrodzone zdolności i doszedł do sławy jako śpiewak operowy. Po wielu latach pracy artystycznej przeszedł na emeryturę z wysokimi odznaczeniami.” Nie mogę sobie odmówić krótkiego jeszcze cytatu z tej publikacji o moim dziadziu Gabrielu, s.164. „Do zasłużonych osób naszego środowiska należy Gabriel Strzępek, działacz Kasy Stefczyka na tym terenie, pochodzący z pogranicza Różanki. Prowadził dla obu wsi w okresie międzywojennym kasę pożyczkową, broniąc chłopów przed upadłością w czasie wielkiego kryzysu. Podczas okupacji był działaczem kulturalnym i obrońcą polskości. W okresie międzywojennym prowadził bibliotekę, przyczyniając się do rozwoju czytelnictwa w tym środowisku, zapoznając go z kulturą narodową.”

Kazimierz Wolan 4

Czyż można nie być dumnym z takiego dziadzia? A przecież takich postaci zasłużonych w różnych dziedzinach życia społecznego w naszym regionie było wiele. Obok licznych problemów życiowych (przysłowiowa galicyjska bieda) rozwijała się tu kultura, grały kapele, śpiewały chóry, wystawiano sztuki teatralne. A start wybitnie utalentowanych jednostek, jak choćby Kazimierza Wolana, wcale nie był łatwy. Jakże ważne są regionalne publikacje, jak choćby te dwie wymienione wyżej, które utrwalają miniony czas, uciekający z ludzkiej pamięci, publikacje dokumentujące trud i wysiłek pokoleń, by dziś żyło się lepiej, wygodniej, godniej. Wróćmy do początków kariery muzycznej Kazimierza Wolana. Od najmłodszych lat słyszał w domu muzykę. Jak dziś wspomina, kiedy miał 7 lat, w drewnianym kościele w Grodzisku wybudowanym w 1934 roku podczas nabożeństwa zda się, słyszał, że ktoś gra na skrzypcach, a to była fisharmonia, na której z wielkim kunsztem grał organista Pan Franciszek Pietrzycki. Widząc zamiłowanie syna Kazimierza do muzyki, ojciec Stanisław Wolan zaprowadził go do słynnego na okolicę, wspomnianego już muzyka i kapelmistrza z Tułkowic, Józefa Strzępka. Rada mogła być jedna – kształcić się muzycznie. I tak oto młody Kazimierz znalazł się w szkole muzycznej przy ul. Sobieskiego w Rzeszowie, której dyrektorowała wówczas znakomita śpiewaczka Zofia Stachurska, późniejsza czołowa artystka krakowskiej sceny muzycznej. To ona pomogła młodemu artyście rozwinąć skrzydła wokalne w Krakowie.


Ale zatrzymajmy się jeszcze przy rzeszowskich latach Pana Kazimierza, ciekawych i bardzo ważnych dla dalszego rozwoju młodego artysty. Oto bowiem w Rzeszowie uczyła wówczas śpiewu solowego Maria Świeżawska i przez jej ręce przewinęła się cała plejada młodych rzeszowskich śpiewaków, z Kazimierzem Pustelakiem i Kazimierzem Wolanem włącznie. Ponadto w Rzeszowie pojawiła się unikalna, niezwykle ciekawa inicjatywa muzyczna – Studio Operowe działające w latach 1952-1966 przy Wojewódzkim Donu Kultury przy ul. Okrzei 7 w Rzeszowie. I tam właśnie, w premierowym przedstawieniu „Halki” S. Moniuszki Kazimierz Wolan grał jedną z czołowych ról, mianowicie Stolnika. Tytułową rolę Halki kreowała Janina Maciejewska, Zofię Lidia Turkówna, Janusza Kazimierz Kurzeja, Jontka Paweł Brzozowski. Dyrygował Alojzy Łazarek.

Praca nad rzeszowską „Halką” trwała 14 miesięcy. Premiera miała miejsce 20 lutego 1954 roku w sali widowiskowej Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie. Recenzje były entuzjastyczne. „Nowiny Rzeszowskie” (pb) pisały, że największy sukces odniosło dwoje solistów – Janina Maciejewska i Kazimierz Wolan. Obecna na premierze Olga Didur, znakomita śpiewaczka Opery Bytomskiej, córka założyciela i dyrektora tej Opery Adama Didura, powiedziała: „To przedstawienie niewiele odbiega od poziomu zawodowej opery”. To właśnie Olga Didur, widząc niepospolity talent wokalny i aktorski Kazimierza Wolana, namawiała go do kariery operowej. Przy pomocy Zofii Stachurskiej młody artysta znalazł się w szkole muzycznej w Krakowie, gdzie pobierał lekcje śpiewu u Haliny Jeziorańskiej. Wspomnę jeszcze, iż niezwykle udana premiera „Halki” w Rzeszowie do dziś pozostała w pamięci melomanów. Grano ją ponad sto razy!

Zanim opowiem o wspaniałej karierze operowej Kazimierza Wolana, chciałbym wspomnieć o jego posłudze organistowskiej, jaką pełnił od najmłodszych lat, grając najpierw, już w wieku 17 lat, w kościele w Wysokiej koło Strzyżowa, gdzie zamieszkał, potem ok. 5 lat w kościele OO. Bernardynów w Rzeszowie, będąc jeszcze uczniem rzeszowskiej szkoły muzycznej, następnie w Żołyni, w Nowosielcach koło Przeworska, potem w Krakowie w kościele OO. Pijarów, a potem, już w Bytomiu, około 10 lat, w kościele OO. Jezuitów. Artysta do dziś z sentymentem wspomina tę swoją służbę dla Kościoła.

W Operze Krakowskiej pojawia się Kazimierz Wolan już w 1958 roku, by dwa lata później debiutować w tytułowej roli w operze „Gianni Schicchi” G. Pucciniego. Trzeba jeszcze dodać, iż artysta śpiewał także w Chórze Polskiego Radia w Krakowie. O jego talencie i możliwościach wokalnych świadczy także fakt, iż był obsadzany nie tylko w rolach barytonowych, ale także basowych, realizując je z wielkim powodzeniem.

Po sześciu latach pracy w Operze Krakowskiej, w 1963 roku artysta przenosi się do Opery Śląskiej w Bytomiu, której pozostaje wierny do końca swej kariery artystycznej. Sukcesy przychodzą jeden po drugim, ku zachwytom publiczności i zadowoleniu dyrekcji Opery. Był to czas, kiedy z Opery Śląskiej odszedł znakomity baryton Andrzej Hiolski, udając się do Teatru Wielkiego w Warszawie i Kazimierz Wolan znakomicie go zastąpił, zapełnił tę artystyczną lukę, godnie dzierżąc pałeczkę pierwszego barytona Opery Śląskiej. W 1965 roku poślubił piękną i uroczą damę Janinę, oddaną i kochającą małżonkę, lekarkę z zawodu, z którą dzieli artystyczne sukcesy, jak i radości i smutki dnia codziennego do dziś. Uroczysty ślub miał miejsce 31 lipca 1965 roku w kościele Św. Krzyża w Bytomiu-Miechowicach.


„Teatr w Polsce – polski wortal teatralny” podaje następujące role Kazimierza Wolana realizowane w Operze Śląskiej w latach 1963-1978: Zurga, Nourabad – „Poławiacze pereł” G. Bizeta, premiera 04.05.1963; Escamilio – „Carmen” G. Bizeta, premiera 05.03.1966; Don Carlos – „Zaręczyny w klasztorze” S. Prokofiewa, premiera 14.05.1966; Student w Berecie – „Magnus” J. Świdra, premiera 13.06.1970; Mefisto – „Faust” Ch. Gounoda, premiera 26.06.1971; Froł Skobiejew – „Niepożądany zięć”, T. Chriennikowa, premiera 06.03.1976; Jelecki – „Dama pikowa” P. Czajkowskiego, premiera 05.03.1977; Johanan – „Salome” R. Straussa, premiera 09.09.1978.

Kazimierz Wolan 5

Oczywiście, powyższy wykaz nie wyczerpuje bogatej i wieloletniej działalności artystycznej i partii operowych realizowanych Kazimierza Wolana. Jeden ze studentów prof. Jana Ballarina, Kamil Zdebel, pisząc u niego niedawno pracę dyplomową na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej w Katowicach obronioną w 2013 roku o głosach barytonowych w Operze Śląskiej, podaje obszerniejszy wykaz, z którego cytuję partie nie wymienione wyżej. W cytowanej pracy nie ma terminów premier, co wymaga bliższego zbadania i uzupełnienia. A więc: Tonio – „Pajace” R. Leoncavalla; Janusz – „Halka” S. Moniuszki; Miecznik – „Straszny dwór” S. Moniuszki; Jowisz – „Orfeusz w piekle” J. Offenbacha; Trzy partie – „Opowieści Hoffmanna” J. Offenbacha; Scarpia – „Tosca” G. Pucciniego; Pinkerton – „Madame Butterfly” G. Pucciniego; „Gianni Schicchi” – partia tytułowa, G. Pucciniego; „Rigoletto” – partia tytułowa, G. Verdi; Giorgio Germont – „Traviata” G. Verdiego; Posa – „Don Carlos” G. Verdiego; Jago – „Otello” G. Verdiego; „Falstaff” – partia tytułowa, G. Verdiego [1978].


Jakże imponujący to wykaz, ukazujący ogromne, szerokie możliwości techniczne i wyrazowe artysty realizującego partie z najwspanialszych dzieł światowej literatury operowej. A jednak jest on niepełny, który uzupełniam dzięki ogromnej życzliwości i uprzejmości Pana Kazimierza i jego uroczej małżonki Pani Janiny. Również i tutaj nie podaję dat premier, także układ ról i spektakli nie jest chronologiczny, co wymaga bliższego zbadania. A więc: Charles Gérard – „Andrea Chénier” U. Giordano; „Don Juan” – partia tytułowa, W. A. Mozart [1964]; „Holender tułacz” – partia tytułowa, R. Wagner [1965]; Don Carlos di Vargas – „Moc przeznaczenia” G. Verdiego; Amonastro – „Aida” G. Verdiego; Pang – „Turandot” G. Pucciniego; Jacopo Fiesco – „Simon Boccanegra” G. Verdiego.

Kazimierz Wolan 6

Jestem ogromnie wdzięczny Panu Profesorowi Janowi Ballarinowi za udostępnienie materiałów do niniejszego artykułu i miłą opinię, którą za jego zgodą cytuję z popularnego dziś środka korespondencyjnego, jakim są e-maile. Oto fragment e-maila od Pana Profesora, który nadszedł do mnie 21 stycznia 2014 roku. „Przez kilkanaście lat śpiewałem z p. Wolanem, byliśmy w bliskiej przyjaźni. Dysponował pięknym głosem barytonowym o zachwycającej barwie i dużym wolumenie, dysponujący rozległą skalą. Śpiewał główne partie w setkach przedstawień, będąc czołowym solistą Opery Śląskiej. Był bardzo koleżeński, o dużym poczuciu humoru. Po odejściu na emeryturę wycofał się skromnie (moim zdaniem za skromnie) z życia artystycznego”. Tyle Profesor Jana Ballarin, tenor, zasłużony, wybitny śpiewak i pedagog, który wykształcił całą rzeszę artystów śpiewaków, m.in. Piotra Beczałę, znakomitego tenora, dziś już światowej sławy. Spośród licznych recenzji pozwolę sobie przytoczyć jedynie kilka. Oto na jubileusz 20-lecia Opery Śląskiej w 1965 roku wystawiono „Halkę” S. Moniuszki, w której rolę Janusza grał Kazimierz Wolan. Oto fragment recenzji Adolfa Dygacza zatytułowanej „Jubileuszowa „Halka”, zamieszczonej prawdopodobnie w „Dzienniku Zachodnim” wydawanym w Katowicach. „Najlepszą rolę aktorską i partię wokalną dał w omawianym przedstawieniu młody śpiewak Kazimierz Wolan jako Janusz. Rozporządza on świetną prezencją zewnętrzną i głosem o wielkiej sile, fascynującej barwie, rozległej skali.


Kazimierz Wolan nie ma jeszcze bogatego doświadczenia scenicznego, głos jego wymaga niewątpliwie dużo pracy, zadatki jednak posiada takie, że przy prawidłowym rozwoju będzie się o nim sporo pisać w Polsce. Na razie pomaga sobie świetnie intuicją, a wszystko co robi, koncentruje uwagę widza i słuchacza na tym nieprzeciętnie utalentowanym artyście”. Po premierze „Holendra tułacza” w Operze Śląskiej w 1965 roku, a więc u początków kariery naszego artysty, Adolf Dygacz pisał: „W obsadzie premierowej wystąpiła mocna grupa solistów. Rolę tytułową kreował młody baryton Kazimierz Wolan, obdarzony z natury dobrymi dyspozycjami na śpiewaka wagnerowskiego. Posiada świetną aparycję i potężny głos o rozległej skali. Jeśli tylko rozwijać się będzie prawidłowo, a zwłaszcza popracuje nad kulturą muzykowania, będzie się o nim jeszcze dużo mówiło w Polsce. W każdym razie dobrze się stało, że Wolanowi pozwolono zaprezentować swoje wspaniałe warunki wokalne, dotychczas artysta śpiewał role podrzędne. Holender stanowi niewątpliwie przełom w jego karierze”.

Kazimierz Wolan 7

Jeszcze o nieśmiertelnej „Carmen” G. Bizeta. Opera Śląska już w drugim roku swego istnienia, czyli w 1946 roku, przedstawiła tę wspaniałą operę. Drugi raz – dziesięć lat później, w 1956 roku, z Bogdanem Paprockim jako Don José i Andrzejem Hiolskim jako Escamilio. W trzeciej inscenizacji – premiera 05.03.1966 roku i czwartej – premiera 30.10.1972 roku – partie Escamilia w sposób rewelacyjny śpiewał Kazimierz Wolan. Swoją karierę zakończył Kazimierz Wolan w Operze Śląskiej tytułową partią w operetce „Baron cygański” J. Straussa w dniu 30 sierpnia 1980 roku. Ale potem jeszcze przez kilkanaście lat śpiewał w Operze Śląskiej gościnnie, dając także liczne koncerty kameralne i recitale. Za swą pracę otrzymał liczne nagrody, dyplomy, odznaczenia, spośród których wymienię choćby Brązowy, Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Złotą Odznakę za zasługi dla Województwa Katowickiego. Z wielkim podziwem i uznaniem pochylam się nad znakomitym dorobkiem artystycznym Kazimierza Wolana, wspaniałego artysty śpiewaka, który z Grodziska wyszedł na wielkie sceny operowe. Życzymy Mu i Jego Małżonce wiele zdrowia, sił, pogody ducha i poczucia spełnienia tego wielkiego powołania, któremu na imię: Muzyka, dająca nam, słuchaczom, poczucie piękna i dobra.                                                                    

                                                                              Andrzej Szypuła