Przegląd nowości

„Lekcji muzyki” Piotra Orawskiego ciąg dalszy

Opublikowano: poniedziałek, 20, styczeń 2014 21:21

Trudno jest pogodzić się ze śmiercią Piotra Orawskiego, kiedy czyta się najnowszy, piąty tom jego Lekcji muzyki. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Kle i nosi tytuł Dojrzały klasycyzm. Muzyka sakralna. Opera klasyczna. Zacznijmy jednak od początku.

Orawski

Najpierw było słowo. W eterze. Czyli wspaniałe audycje radiowe, które Piotr Orawski prowadził na antenie Programu II Polskiego Radia, a którymi zaskarbił sobie rzeszę wiernych słuchaczy. Później pojawiło się słowo spisane i wydane drukiem – książkowy podręcznik do historii muzyki, Piotra Orawskiego własna wizja tej historii, skierowana zarówno do muzykologów i muzyków, jak też do melomanów oraz osób, które dopiero zaczynają swą muzyczną podróż. Podróż barwną i pasjonującą, rozpoczynającą się od średniowiecza, a kończącą się u progu wieku XX; nieco inną niż te, które proponują sztampowe, „szkolne” podręczniki.


Akcja piątego tomu rozpoczyna się mocnym akcentem – od IX Symfonii d-moll Ludwiga van Beethovena. Trudno by o lepszy początek, utwór ten bowiem, napisany przez ostatniego wielkiego przedstawiciela klasycyzmu wiedeńskiego, jest symbolicznym pomostem między klasycyzmem a romantyzmem. W kolejnych lekcjach napięcie rośnie. Jak w filmach Hitchcocka. Piotr Orawski próbuje ukazać złożoność omawianej epoki; analizuje konkretne gatunki, które wykształciła lub przejęła z baroku, przywołuje kompozytorów – tych najważniejszych, ale także wielu zapomnianych. Bada dzieje sztuki dźwięku (tak nazywał muzykę właśnie) poprzez pryzmat ważnych wydarzeń historycznych i przemian społecznych, które miały wówczas miejsce.

V tom Lekcji muzyki zawiera sześćdziesiąt dziewięć lekcji i liczy prawie czterysta stron. Zamykają go teksty o Cyruliku sewilskim Gioacchina Rossiniego oraz o arii koncertowej. By ułatwić czytelnikom dostęp do omawianych utworów, autor podaje na marginesie informacje o płytach, z których korzystał nagrywając audycję radiową.

Dużą zaletą książki jest to, że można ją czytać dowolnie, niekoniecznie od początku, Lekcje są bowiem samoistnie funkcjonującymi opowiadaniami. Z drugiej strony odnaleźć można pewien porządek, klucz, według którego Piotr Orawski zestawił układankę w całość. W załączonej bibliografii zobaczymy, że przygotowując tę pozycję, autor nierzadko sięgał do najnowszej literatury niemieckojęzycznej i anglojęzycznej.

Całości dopełnia płyta kompaktowa z bagatelami Ludwiga van Beethovena w wykonaniu Natalii Valentiny. Artystka gra na niemieckim pianoforte z końca XVIII wieku. Nie słyszałem jeszcze tego albumu, ale myślę, że jest godny polecenia, bo zdobył uznanie krytyków francuskiego „Diapasona” i amerykańskiego „Fanfare Magazine”.

V tom Lekcji muzyki lada dzień pojawi się w księgarniach. Polecam go wszystkim melomanom, a także tym, którzy dopiero chcą zacząć swą muzyczną podróż. Z Haydnem, Mozartem i Beethovenem nie zawiodą się.

                                                            Maciej Chiżyński (Res Musica)