Przegląd nowości

Johann Sedlatzek - odnaleziony mistrz fletu

Opublikowano: piątek, 09, listopad 2012 21:49

Wydarzeniem XX Śląskiego Festiwalu im. L.van Beethovena w Głogówku stało się 6 października 2012 pierwsze we współczesności wykonanie przez flecistkę Elżbietę Woleńską wraz z pianistką Elżbietą Zawadzką dopiero co odnalezionych utworów Johanna Sedlatzka. To muzyka po raz pierwszy w historii nagrana na CD tuż przed festiwalem przez te dwie wybitne polskie artystki. Jak do tego doszło? Dlaczego Głogówek, to niewielkie śląskie miasto, gdzie w 1806 roku przebywał Beethoven, a wcześniej znalazł schronienie król Jan Kazimierz w czasie szwedzkiego potopu? Skąd ten Sedlatzek? I dlaczego mowa o wydarzeniu?

Wolenska 1

 

O Sedlatzku do tej pory mało kto słyszał, a o graniu w ogóle nie ma mowy. Jego imię zostało skutecznie i niesłusznie zapomniane. Jednak dzięki uporowi dyrektora Muzeum w Głogówku, Aleksandra Devosges-Cubera, postacią Sedlatzka zaczęła się interesować wrocławska flecistka Elżbieta Woleńska. Kilkakrotnie Aleksander Devosges Cuber przekazywał jej informacje o tym dziecku głogóweckiego krawca, na którego muzyczny talent zwrócił uwagę hrabia Franz von Oppersdorff, słynący z umiłowania muzyki. I to tutaj zaczynała się muzyczna kariera przyszłego „Paganiniego fletu”. Tu pierwszy raz usłyszał go Beethoven, z którym potem Sedlatzek będzie miał wiele kontaktów, między innymi jako I flecista, biorąc udział w prawykonaniu IX Symfonii.


Ale droga do sukcesów nie była szybka i oczywista. W roku 1810 udał się Sedlatzek do Opawy, Brna, potem Wiednia, doskonaląc umiejętności muzyczne i szlifując warsztat wirtuoza fletu. Powoli jego nazwisko stawało się coraz głośniejsze, a na trasie wielkiej podróży koncertowej coraz entuzjastyczniej przyjmowała go publiczność Pragi, Zurichu, Berlina, Werony, Neapolu, Palermo, gdzie trafił akurat na wielkie trzęsienie ziemi. W Rzymie grał dla papieża Piusa VII. Z Włoch ruszył do Paryża i Londynu. W Londynie osiadł na wiele lat i założył rodzinę, jednak pod koniec życia wrócił do Wiednia, gdzie czuł się najlepiej i tam zmarł w roku 1886. To było intensywne życie wielkiego wirtuoza i kompozytora, tworzącego – zwyczajem XIX-wiecznych mistrzów – muzykę swojego instrumentu.

Wolenska 2

 

Tyle wiadomo było o fleciście z Głogówka, ale niewiele poza tym. Trochę szczegółów z życiorysu, entuzjastyczne recenzje, opisy zachwytów nad jego muzyką. Ale jaka ona naprawdę była? To wielka niewiadoma! Okazało się, że dzisiaj nikt nie zna jego muzyki, nikt jej nie gra, a nuty są nie do zdobycia. Poszukiwania rozpoczęła parę lat temu flecistka Elżbieta Woleńska, adiunkt wrocławskiej Akademii Muzycznej. I wreszcie pojawił się trop: Londyn, gdzie wszak wiele lat mieszkał Sedlatzek, gdzie nadano mu tytuł profesora. Parę miesięcy trwały starania, by dostać się do zbiorów londyńskiej National Library, aż wreszcie się udało i wiosną tego roku Woleńska przywiozła stamtąd 300 stron kopii kompozycji Sedlatzka. Rezultat przeszedł wszelkie oczekiwania: zachwycająca melodyjnością, a przy tym wybitnie wirtuozowska muzyka!


Mamy tu m.in. tak lubiane w tamtych czasach fantazje, inspirowane znanymi scenami operowymi. Sam Sedlatzek w trakcie swoich podróży koncertowych występował wespół z najsłynniejszymi instrumentalistami, jak Paganini, ale też i ze śpiewakami na czele z wielką Giudittą Pastą! Zachwycają też samodzielne utwory, jak Souvenir de Simplon chociażby. Musiał Sedlatzek być rzeczywiście mistrzem gry nie lada, bo jego utwory wymagają najwyższej sprawności technicznej i muzykalności.

Wolenska 3

O tym wszystkim przekonaliśmy się 6 października słuchając w Głogówku muzyki zapomnianego mistrza. Dreszczyku emocji dodawała świadomość, że oto jesteśmy świadkami historycznego wydarzenia, pierwszego za naszych czasów i to prawdziwie mistrzowskiego wykonania jego utworów, pierwszy raz w historii także nagranych na cd i to w sporej ilości (prawie 80 minut).

Mamy więc muzykę odnalezioną, wartą grania i nagrywania. Dzięki temu odkryciu znacznie powiększą się też możliwości repertuarowe flecistów. Barok, klasycyzm i XX wiek; o tak, mają co grać. Ale romantyzm? Nie za wiele. No i ta zadziwiająca historia czeladnika krawieckiego, który swoją muzyką i mistrzostwem wykonawczym tak zachwycał współczesnych. Nas też zachwyca!   


Posłuchaj nagrania Souvenir de Simplon       

                                                                    Zdzisław Polewicz