Przegląd nowości

Dwie królowe, czyli wokalna konfrontacja

Opublikowano: środa, 19, październik 2011 02:00
Trzy teatry operowe, w Poznaniu, Łodzi i Bytomiu zrealizowały w ścisłej koprodukcji inscenizację jeszcze na naszych scenach nie wystawianej Marii Stuardy Donizettiego. Najpierw 29 stycznia 2011 odbyła się premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu, teraz pokazał tę operę Teatr Wielki w Łodzi - premiera 15 października. Na grudzień zaplanowano premierę w Bytomiu.
 
 Image 

Gaetano Donizetti skomponował Marię Stuardę w 1943 w oparciu o adaptację dramatu Schillera z tym jednak zastrzeżeniem, że całą fabułę ograniczył tylko do konfliktu dwóch królowych; Elżbiety, królowej Anglii i jej kuzynki Marii, królowej Szkocji. Cały konflikt dwóch monarchiń sprowadzony jest właściwie do walki o jednego mężczyznę. Obie kochają Roberto hrabiego Leicester, którego serce od dawna należy do Marii.


Muzycznie ma to dzieło wszelkie zalety i wady opery epoki belcanta. Te pierwsze to znakomity muzyczny portret obu królowych, narastający z minuty na minuty dramatyzm akcji, co znajduje odbicie w muzyce i konstrukcji scen ansamblowych oraz zbiorowych. Najpełniej słyszy się to w scenie kipiącego emocjami spotkania obu monarchiń, w czasie którego Maria nazywa Elżbietę - bękartem na tronie Anglii oraz ostatniej, kiedy przyjaciele Marii opłakują jej los, lecz ona sama spokojnie oczekuje na śmierć. Zapytana o ostatnie życzenie, szkocka królowa przebacza Elżbiecie i pociesza zrozpaczonego Leicestera. Następnie przepełniona spokojem idzie na szafot, zostawiając za sobą pogrążonych w żałobie przyjaciół oraz zachwyconą publiczność, bo to jeden z najpiękniejszych finałów w operowej literaturze.

Image

Zaprezentowana w łódzkim Teatrze Wielkim inscenizacja zbudowana jest prostymi, by nie powiedzieć oszczędnymi, środkami. Skromna i prosta w formie scenografia, czarne kostiumy dworów Marii i takież same dworu Elżbiety były doskonałym kontrastem dla czerwonej i białej sukni władczyni Anglii. Szwajcarski reżyser Dieter Kaegi podporządkowując się muzyce ograniczył swoją pracę do eksponowania światłem na scenie tych postaci, które w danym momencie akcji są najważniejsze.

Image

Jasno i wyraziście zaznaczył konfrontację obu władczyń, dając w ten sposób pole do popisu wykonawczyniom partii Elżbiety - Bernadetta Grabias i Marii - Joanna Woś. To właśnie ich wokalne i aktorskie dokonania wyznaczyły temperaturę premierowego wieczoru. Co prawda Bernadecie Grabias na początku I aktu brakowało nieco zdecydowania w prowadzeniu głosu. Jednak już po kilku chwilach brzmienie głosu wyrównało się, nabrało mocy, zdecydowania i blasku oraz szlachetnego brzmienia. Potrafiła też sugestywnie i z pasją zbudować złożoną osobowość swojej bohaterki, z jednej strony samotnej kobiety z drugiej dumnej zdecydowanej władczyni, która nie cofnie się przed niczym dla utrzymania władzy.


O kreacji Joanny Woś można  by napisać krótko - dokonała tak pod względem wokalnym i aktorskim. Wokalnie zachwycała nienaganną emisją, nośnymi pianami i wspaniałym legato. Wyważona ekspresja, piękne wyrównane brzmienie jej sopranu oraz świetnie realizowana koloratura i ogrom kultury muzycznej pomogły jej w subtelnym kreśleniu dramatu jej bohaterki. Spotkanie obu władczyń to był prawdziwy wokalno-aktorski majstersztyk. Dzielnie im sekundował koreański tenor Sang-Jun Lee swobodnie pokonujący, dobrze brzmiącym głosem o ładnej barwie, trudności partii Leicestera W tej sytuacji panowie Patryk Rymanowski - Talbot, Przemysław Rezner - Cecil, stali się dla obu pań tłem. Jednak tłem, pod każdym względem udanym i pozostawiającym korzystne wrażenie.

Image

Pięknie wypadł chór, który przydawał wyrazistej dramaturgii scenom, ujmując przy tym wokalną dyscypliną i wyrównanym brzmieniem co najpełniej słyszało się w słynnej scenie finałowej, od modlitwy poczynając. Ruben Silva przy dyrygenckim pulpicie zadbał nie tylko o właściwe proporcje brzmienia na linii orkiestra - soliści zapewniając im możliwość naturalnego prowadzenia głosu, ale również o belcantową śpiewność muzycznej frazy.

                                                                                            Adam Czopek