Przegląd nowości

Próba sztucznej nieinteligencji

Opublikowano: czwartek, 29, luty 2024 17:30

Michał Mendyk, dziennikarz muzyczny i menedżer kultury, w materiale zapraszającym na premierę muzycznej instalacji Body for Harnasie Wayne’a McGregora i Bena Cullena Williamsa napisał: „Jeśli twórców A Body for Harnasie, łączy coś z polskim kompozytorem (Karolem Szymanowskim), to właśnie odwaga wikłania się w tyleż niebezpieczny, co twórczy układ trzech ciał. Wszak organiczne interakcje tancerzy nie tylko zostają tu podporządkowane abstrakcyjnej wizji choreografa, lecz także poddane działaniu wciąż nowej i nieprzewidywalnej – sztucznej inteligencji”.

 

Body 1

 

Otóż już w założeniu kryje się błąd. Sztuczna inteligencja jest jak najbardziej przewidywalna, bo zawiera zebrane treści i mechanizmy, które wytworzyli ludzie i podsunęli do zapamiętania tej plątaninie elektronicznych synaps, nazwanej ogólnie sztuczną inteligencją, w skrócie AI. Umysłowa sprawność tej „inteligencji” zależy więc od tych, którzy zebrali treści do magazynu czyli bazy. Jeśli nie byli specjalnie kompetentni w danej kwestii, to wybierali tylko mechanicznie, tak jak w bibliotecznym katalogu alfabetycznym, wszystko co odpowiadało na zadane hasło, bez ładu, bez składu. I tak to wyszło. Warstwa wizualna projektu przetworzona przez algorytmy sztucznej inteligencji została wyświetlona na powierzchni trójwymiarowej instalacji zawieszonej w sali koncertowej.


Nie było to widowisko, jak zapowiadano, tętniące życiem, raczej sztywne i nudnawe. Wizje wideo rzucane na zmieniającą geometrię ruchomej instalacji pod względem plastycznym nie wnosiły nic nowego, poza niewielką deformacją obrazu. Przypadkowe odblaski tych animacji spadające na znajdujące się w głębi nowe organy sali Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia okazywały się dla mnie ciekawsze estetycznie, od tego co trafiało na zmiennokształtny ekran, którego ewolucje były zupełnie niezależne od przebiegu muzyki i rozwoju hipotetycznej akcji scenicznej baletu-pantomimy Harnasie.

 

 Body 2

 

Trudno byłoby dopatrzeć się w tym jakiejś inteligencji. Libretto dzieła Szymanowskiego jest proste i daje ogromne pole do popisu wyobraźni choreografa. Jerzy Rytard zarysował tylko historię dziewczyny zakochanej w zbójniku, ale wydanej za mąż za bogatego gazdę. Podczas wesela Harnaś porywa dziewczynę. Zainscenizowanie akcji jedynie w spojrzeniu na trzy osoby dramatu jest oczywiście do przyjęcia. Wayne McGregor, reżyser i choreograf miał do tego prawo, bo cała lokalna i folklorystyczna otoczka obyczajowa jest zawarta w muzyce, nota bene świetnie granej i śpiewanej przez NOSPR, chór i solistę pod batutą Edwarda Gardnera. Na ekranie widzimy zwolnione ruchy trojga tancerzy, ich napięte do granic wytrzymałości mięśnie, zmagania ciał dające się przetransponować na zrywy ludzkich emocji.


Kolejne obrazy, gdy muzyka zdaje się podsuwać naszej wyobraźni ogromne przestrzenie ośnieżonych gór, stromych zboczy i rozległych hal, są chyba nazbyt fotograficznie realistyczne, ale szybko przechodzą w wybrane z komputerowych baz danych numeryczne imitacje i symulacje rozmaitych „nierówności terenu”, którymi posługują się geolodzy i sejsmolodzy.

 

Body 3

 

Trzęsienie ziemi, a raczej lawina pojawia się wraz z wejściem chóru i to jest wizualna, a także muzyczna kulminacja, najlepsza sekwencja koncertu. Tutaj udział Ben Cullen Williamsa, autora projektu ruchomej klatki z ekranem, filmu i warstwy AI, staje się najbardziej imponujący. Nie jest dosłowny, a posiada dynamikę. W finale „inteligencja” jakby opuszcza warstwę wideo, pojawiają się tylko nieostre zbliżenia fragmentów ludzkich ciał, skóry rąk, nóg, jakiś tatuaż tancerza. Może to ofiara górskiej lawiny... Ale w tym prawykonaniu muzycznej instalacji Body for Harnasie jest w sumie element niezmiernie pozytywny. To przecież międzynarodowa koprodukcja Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach i London Philharmonic Orchestra. Kolejne wykonania całości odbędą się w Londynie i w Brugii, gdzie zagra słynna orkiestra Concertgebouw. Nasz Karol Szymanowski trafił na dobry czas. Jego genialna muzyka zachwyca Brytyjczyków.


Przełomu dokonał Simon Rattle, a teraz zapalonym miłośnikiem polskiej sztuki muzycznej stał się Edward Gardner, pierwszy dyrygent London Philharmonic Orchestra i główny dyrygent Bergen Philharmonic Orchestra. Ten kapelmistrz doskonale radzi sobie także z czysto chóralnymi wykonaniami, czego dowiódł w Katowicach prowadząc przed Harnasiami Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej śpiewający Benjamina Brittena Five Flower Songs op. 47.

 

Body 5

 

Tutaj zresztą zmniejszony do połowy zespół przygotowany przez Violettę Bielecką dał popis muzykalności, doskonałej, swobodnej emisji głosów i zapowiedź rewelacyjnego, już w pełnym składzie, udziału w Harnasiach. Charakter góralski podkreślił w kilku solowych wejściach tenor Andrzej Lampert.  Jego stylizowany na podhalańską gwarę zaśpiew ...kiebyś ty tak do mnie, jako ja do ciebie, byłoby nam było jak janiołkom w niebie... może rzeczywiście chwycić za serce i stał się najlepszą nagrodą za niezbyt poradne ewolucje AI. Dzięki takim koncertom zatem spełnia się marzenie Karola Szymanowskiego, który po paryskiej premierze baletu napisał: „Pragnąłbym, by nowa generacja muzyków polskich zrozumiała, jakie bogactwo odradzające naszą anemiczną muzykę kryje się w tym polskim >barbarzyństwie<, które ja już ostatecznie odkryłem i pojąłem dla siebie”.

                                                                       Joanna Tumiłowicz