Przegląd nowości

Idomeneo, grecki sobowtór Jeftego – Opera Rara 2024

Opublikowano: środa, 21, luty 2024 21:52

Zjawisko topoi (gr. τόποι) oznacza motywy wędrowne występujące w różnych kulturach. Niekoniecznie wynika to z bezpośrednich wpływów i zapożyczeń, lecz podobnych warunków i sytuacji rozwojowych. W biblijnej opowieści Jefte w razie zwycięstwa nad Ammonitami obiecuje Bogu złożyć ofiarę z pierwszej napotkanej po powrocie osoby, którą okaże się jego własna córka. Patriarchalna kultura sprawia, że jako kobieta pozostaje bezimienna.

 

Idomeneo,Rara

 

W prawdopodobnie starszym micie greckim król kreteński Idomeneo składa podobne ślubowanie w intencji szczęśliwego powrotu z wojny trojańskiej (Agamemnon uczyni to przed wyprawą, poświęcając córkę Ifigenię, co stanie się zarzewiem tragicznej klątwy nad rodem Atrydów). Los sprawi, że wyjdzie mu naprzeciw syn, jako mężczyzna posiadający jednak imię brzmiące Idamantes. W celu zachowania parytetu pomiędzy płciami w ramach tegorocznego festiwalu Opera Rara przywołano muzyczne wersje obydwu historii: Jefte w oratoryjnym ujęciu Giacoma Carissimiego, a Idomeneo KV 366 w operowym opracowaniu Wolfganga Amadeusa Mozarta.

 

Idomeneo,Rara 2

 

Na zakończenie tego przedsięwzięcia, 18 lutego w stylowej oprawie Teatru im. Słowackiego drugie z wymienionych dzieł poprowadził od skrzypiec Alessandro Moccia, mimo iż dużą część partytury wypełniają recytatywy secco, tym razem realizowane z udziałem pianoforte (Marek Toporowski) i wiolonczeli (Marco Frezzato). Wysłuchaliśmy pierwotnej, mnichowskiej wersji, bez ostatnich arii: Idomenea oraz bardzo efektownej Elektry, z kaskadami schodzących pasaży koloraturowych.


W marszu z drugiego aktu można już się dosłuchać podobnego ustępu z pierwszego aktu Wesela Figara. Pominięto natomiast występującą w niej końcową muzykę baletową. Tydzień wcześniej miałem okazję zapoznać się z również mnichowskim, bardzo solennym i akademickim wykonaniem Simona Rattle'a z Bawarczykami, tyle że w redakcji wiedeńskiej, przy czym Idamantesa śpiewała żona dyrygenta – Magdalena Kožená.

 

Idomeneo,Rara 4

 

W porównaniu z nim krakowskie, pod włoskim smyczkiem, iskrzyło się życiem, było zwarte i brzmieniowo barwniejsze dzięki historycznym instrumentom Capellæ Cracoviensis i związanej z nimi wyrazistszej artykulacji (między innymi nieomal gitarowe pizzicato skrzypiec).

 

Idomeneo,Rara 1

 

A wspomnianą partię, odziedziczoną po kastratach, wykonał koreańsko-amerykański kontratenor Kangmin Justin Kim. Tytułowego Idomenea wyobrażał dobrze znany krakowskiej publiczności angielski tenor Ian Bostridge, do czasu zajmujący się historyczną karierą naukową w Oksfordzie. Początkowo jego występowi nie pomagała mimika, mogąca sprawiać wrażenie towaszącego mu wysiłku. Z czasem artysta zapanował nad nią i można było bez reszty skupić się na stronie wokalnej. A ta największy podziw wzbudziła w arii nr 12a Fuor dal mar, zawierającej wirtuozowskie melizmaty, które śpiewak pokonywał z wyjątkową biegłością, ale już kadencja utrzymana była w spokojniejszym charakterze. 


Drugi tenor, Hiszpan Juan Sancho jako Arbace, powiernik tytułowego bohatera, dał się poznać od jak najlepszej strony w arii nr 10a Se il tuo duol z koloraturowymi ozdobnikami, jedynie w kadencji utrudnił sobie zadanie sięgając wysokich tonów pełnym głosem, w następnej nr 22 Se colà ne' fati è scritto uczynił to zręczniej za pomocą falsetu. Bezspornie podbił widownię wspomniany Kangmin Justin Kim, zarówno w arii nr 7 Il padre adorato z błyskotliwą kadencją, jak i w duecie z Ilią nr 20a S'io non moro a questi accenti i następującym kwartecie nr 21 Andrò ramingo e solo.

 

Idomeneo,Rara 5

 

Najlepiej bowiem współbrzmią ze sobą głosy wysokie, dlatego Richard Strauss w Kawalerze srebrnej róży wprowadził obsadzaną przez kobiety spodenkową rolę Oktawiana, by zgrać ją pod względem barwy z Zofią. Zresztą dwadzieścia lat później opracował Idomenea na potrzeby wznowienia w Operze Wiedeńskiej.

 

Idomeneo,Rara 6

 

Jako Ilii słuchaliśmy austriacko-brytyjskiego sopranu Anny Prohaski, która w swej interpretacji zwracała uwagę na pierwiastek retoryczny, a w obydwu ariach: nr 1 Padre, germani, addio! oraz nr 19 Zeffiretti lusinghieri koloryzowaniem śpiewu lekko kreślonymi wokalizami. Ewa Tracz wystąpiła w roli zapiekłej w nienawiści Elektry, córki przywoływanego Agamemnona, nienawiści, której daje upust w arii gniewu nr 4 Tutte nel cor vi sento. Obsady dopełniali: Krzysztof Lachman jako Arcykapłan i Marek Opaska udzielający głosu Wyroczni. Chór Capellæ Cracoviensis w pełni wywiązał się z powierzonych mu zadań, choć warto było z tej okazji poszerzyć jego skład. Żałować jedynie należy, że było to wydarzenie jednorazowe, a Teatr Słowackiego ma ograniczoną pojemność.

                                                                                     Lesław Czapliński